2. Listy

78 6 1
                                    

13 grudnia 1967

James,

nie chciałem pisać do Ciebie pierwszy, ale chyba nie doczekam się żadnego listu. Zresztą, wczoraj spotkałem twoją mamę, podpowiedziała mi, żebym do Ciebie napisał. Do niej podobno też za bardzo się nie odzywasz. A my wszyscy się o ciebie martwimy. Wiem, że to dopiero szkolenie, ale Ty potrafisz zrobić sobie krzywdę na prostej drodze.

(Tak, będę Ci to wypominał do końca życia.)

Tu nie dzieje się nic szczególnego. Albo po prostu to moje życie jest nudne. Niby ciągle jestem w biegu, czasem nie wiem, w co włożyć ręce, ale od Twojego wyjazdu niewiele się zmieniło. Okej, mniej czasu poświęcam na opierdalanie się, ale to dlatego, że nie mam z kim tego robić. 

Nie jesteś jedynym, który zdecydował się na wojskową karierę. Z naszego rocznika zaciągnęło się już trzech innych chłopaków, a mam wrażenie, że to dopiero początek. Nie wiem, ile jeszcze potrwa ta cała wojna, wciąż mam nadzieję, że niedługo. Cały czas dochodzą do nas jakieś wieści z frontu, wszyscy są nerwowi, to wyjątkowo nieznośne. Zresztą, sam dobrze wiesz. A ja tęsknię za spokojem, za czasami, kiedy właściwie mnie to nie dotyczyło. Mam wrażenie, że do dnia Twojego wyjazdu to wszystko działo się gdzieś obok nas, choć przecież to ciągnie się już od wielu lat. 

 Męczy mnie też poczucie bezsilności. Po zakończeniu roku też spróbuję się zaciągnąć, choć nie sądzę, by mieli mnie wziąć. Obaj doskonale wiemy, jak to się najprawdopodobniej skończy. Tylko najem się wstydu. Zresztą, może powinienem zostać na miejscu? Będę mógł zająć się domem, pomóc ojcu i skupić się na nauce. No nic, życie pewnie zweryfikuje moje plany. Będę Cię informował na bieżąco. Chyba że w ogóle Cię to nie interesuje. 

Wesołych świąt, Bucky. Dziwnie czuję się z tym, że nie będę mógł się wprosić do Ciebie na placek jabłkowy. I że nie pójdziemy razem na łyżwy. Sam nie chcę iść, to pewnie źle się skończy. Daj znać, kiedy poznasz termin zakończenia szkolenia i wyjazdu do Wietnamu. Chcę wiedzieć, kiedy mogę zacząć skreślać dni do Twojego powrotu. Odezwij się do mnie. 

Trzymaj się

Steve



11 stycznia 1968

Stevie!

Opisy nie są moją mocną stroną, ale po latach sprawdzania moich wypracowań doskonale o tym wiesz. Pewnie mógłbym Ci napisać długi list, ale zwyczajnie mi się nie chce. Zresztą, sam możesz się domyślać, jak wygląda przeszkolenie wojskowe. Anegdotki zachowam na dzień, gdy w końcu się spotkamy na żywo. 

Tak więc jak widzisz, jeszcze żyję. Na razie jest znośnie. 

Trzymaj się, 

Bucky.



1 marca 1968

Ośle,

z okazji urodzin życzę Ci wszystkiego najlepszego. Życzę Ci zdrowia, szczęścia i przede wszystkim bezpieczeństwa. Wiem, to trochę śmieszne, że życzę Ci tego praktycznie w przeddzień Twojego wyjazdu na wojnę, ale wydaje mi się, że w tej chwili to całkiem trafione. Szczególnie ten ostatni punkt. 

U mnie wciąż niewiele się dzieje. Uczę się, przecież koniec roku zbliża się nieubłaganie, trochę dorabiam, jestem ciągle zmęczony. Ostatnio spędzałem trochę czasu z Clintem, ale odkąd znalazł sobie dziewczynę, nie ma czasu dla kumpli. Nie mam do niego pretensji, doba i tak bywa dla mnie zbyt krótka. 

I'll send you a postcard | stucky auWhere stories live. Discover now