~Part 7~

10.6K 570 35
                                    

- Nie pogniewają się, że tak ich zostawiliśmy, co? - zapytał Harry, kiedy kierowaliśmy się do wyjścia.

- Żartujesz? Jim będzie mi dziękował, że się już zmyliśmy, zaufaj mi.

Robiło się już późno i nie byłam już w stanie tańczyć, a bez tego nie było sensu tam siedzieć. Jim i Lou nawet jeśli nie byli zajęci penetracją swoich ust, to i tak nie zwracali na mnie i Harry'ego większej uwagi. Zgodnie postanowiliśmy, że się zmyjemy.

- Cholera. - Zatrzymałam się, kiedy wyszliśmy na dwór i zimno uderzyło w moje nagie ramiona. - Zostawiłam marynarkę w środku.

Odwróciłam się, by wrócić do budynku, ale poczułam na nadgarstku ciepłą dłoń chłopaka, kiedy mnie zatrzymał. Spojrzałam na niego pytająco.

- Napisz do Jamesa, żeby ją wziął - powiedział, jednocześnie zdejmując swoje czarne nakrycie i zawieszając je na moich ramionach.

- Dzięki. - Uśmiechnęłam się i poszłam za nim w stronę jego auta. Odblokował zamek autopilotem, a potem otworzył dla mnie drzwi od strony pasażera. - Rozpieszczasz mnie - zaśmiałam się.

- W końcu jesteśmy na randce. - Mrugnął do mnie i zamknął drzwi. Chwilę później siedział już na miejscu kierowcy i uruchamiał silnik. Upewnił się, że zapięłam pas i dopiero wtedy ruszył. Kierowałam go, jak ma jechać do mojego domu. Po drodze napisałam wiadomość Jamesowi, żeby zaopiekował się moją marynarką. Zatrzymaliśmy się na jednym z wielu skrzyżowań, kiedy zapaliło się czerwone światło.

- Na następnym skrzyżowaniu musisz skręcić w prawo - poleciłam.

- Tak jest  - powiedział, ale jego słowa zagłuszył dźwięk klaksonu auta stojącego obok nas. Oboje z Harrym spojrzeliśmy na granatowego Forda. Harry opuścił szybę po mojej stronie i pochylił się, by widzieć kierowcę - młodego chłopaka, który nie mógł być dużo starszy od Giny.

- Dobry wieczór, panie Styles! - zawołał, a jego dwaj koledzy powtórzyli jak chórek.

- Stone, chłopaki. - Mój towarzysz kiwnął głową z uśmiechem. - Tak późno jeszcze nie w domu?

- Pan da spokój! Piątek dziś! - jęknął kierowca, na co mój towarzysz się zaśmiał. - A pan co? Z randki? - Chłopak spojrzał na mnie i lekko kiwnął głową. Odpowiedziałam uśmiechem.

- Jestem tylko człowiekiem - westchnął bezradnie Harry, rozkładając ręce.

- Harry, zielone - powiadomiłam chłopaka o zmianie w sygnalizacji.

- To narazie,  panie Styles!

- Bezpiecznie! - zawołał Harry i ruszył, wyprzedzając auto chłopców.

- Panie Styles? - zaśmiałam się, patrząc na niego zaciekawiona. Spojrzał na mnie krótko, poruszając zabawnie brwiami.

- Ma się ten autorytet - odpowiedział zdawkowo.

Po dziesięciu minutach Harry zatrzymał się pod moim domem. Była druga trzydzieści trzy. Nie spodziewałam się, że wrócę tak późno.

- Odprowadzę się - zaoferował się chłopak i wysiadł z auta razem ze mną. - Ktoś jeszcze nie śpi? - zdziwił się, wskazując na okno, w którym widać było zapalone światło w kuchni.

- Pewnie Jon znowu myszkował w nocy po kuchni - wyjaśniłam. - Może udawałoby mu się ukrywać te nocne eskapady przed mamą, gdyby nie zostawiał włączonego światła.

- Jon to twój brat? - zagadnął.

- Ojczym - sprostowałam, zatrzymując się przed drzwiami. - Dzięki za dziś, było miło. No i dziękuję za podwózkę.

- Hej, zawsze bezpiecznie odstawiam swoją randkę do domu - odpowiedział. Spojrzałam na niego, unosząc brew w geście powątpiewania. - Nie powiedziałem, do czyjego domu. - Mrugnął i oboje cicho się zaśmialiśmy. - Będę już leciał. - Pochylił się, ale zatrzymałam go, kładąc dłoń na jego torsie.

- Słuchaj, nie chcę, żeby  były jakieś niedomówienia. - Zaczęłam mówić, widząc jego pytające spojrzenie. - Dobrze się dziś bawiłam, ale nic z tego nie będzie. To była jednorazowa sprawa. Jeśli liczysz na coś więcej, to od razu daj sobie spokój.

- Dlaczego? - Ściągnął brwi patrząc na mnie z zaciekawieniem.

- Ponieważ ja nie bawię się w związki - odpowiedziałam prosto z mostu, zgodnie z prawdą. Przez chwilę przyglądał mi się uważnie, nie odrywając swoich oczu od moich. Nie potrafiłam rozgryźć jego miny ani tego, co krąży po jego myślach. W końcu kiwnął lekko głową.

- Okej. - Wykorzystując moje zaskoczenie pochylił się i pocałował mnie w policzek. - Dobranoc, Crystal. - Uśmiechnął się lekko i odszedł.

Co się właśnie stało?


Czy ja Was aby nie rozpieszczam? Wczoraj dwa rozdziały i dziś znowu dodaję? Ach... Znajcie moje dobre serduszko :P. A jak zasłużycie, to będzie dziś jeszcze jeden ;)

I don't do relationships [h.s.]  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz