~Part 44~

8.6K 463 48
                                    

Było już grubo po północy, a wszyscy nadal świetnie się bawili, chociaż ja ledwie już chodziłam w tych cholernych obcasach. Gdybym wiedziała, że będzie tu potańcówka, a nie jedynie siedzenie przy piwie, założyłabym coś wygodniejszego na stopy. Potrzebowałam chwili odpoczynku. Od tańczenia, od hałasu, od wszystkiego, dlatego wymknęłam się z głównej sali i wślizgnęłam się do drugiej, zamkniętej. Dowlekłam się do stojącego w rogu, ogromnego i niesamowicie wygodnego fotela i zwaliłam się na niego, zapominając o gracji czy zgrabności. Jedyne, co mnie obchodziło, to chwila wygody. Ściągnęłam buty i wyciągnęłam przed siebie nogi, układając stopy na pufie. Wypuściłam głęboki oddech, wzdychając z ulgą.

- Mogę? - Otworzyłam oczy i wyprostowałam się, słysząc głos brata. Spojrzałam na niego. Stał przy wejściu, niepewny czy może wejść dalej. Pokiwałam głową i zdjęłam nogi z pufy, którą chwilę później zajął Brett. - Możemy porozmawiać?

- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia o czym mielibyśmy rozmawiać - zaczęłam. Chłopak podniósł na mnie wzrok. - Ale Gina poprosiła mnie, żebym cię wysłuchała.

- Fajnie, że zaczęłyście się dogadywać. - Uśmiechnął się lekko, a ja nie mogłam powstrzymać się przed ironicznym parsknięciem. No bo serio miałam uwierzyć, że go to cieszy, kiedy jeszcze dwa tygodnie temu wygarnął mi, jak bardzo mnie nienawidzi? 

- Co tu w ogóle robisz, Brett? Ostatnio wyraziłeś się bardzo jasno na temat tego, jak wielkim problemem jest dla ciebie moja obecność, a teraz sam dobrowolnie przychodzisz na moje urodziny? Chcesz ze mną rozmawiać? O co tu chodzi?

Przez chwilę milczał, wpatrując się we własne, splecione dłonie. Miałam ochotę wyjść i wypić kolejnego drinka na uspokojenie nerwów, ale musiałam go wysłuchać. Powiedziałam Ginie, że to zrobię, a skoro dopiero zaczęłyśmy odbudowywać nasze relacje, nie chcę jej teraz zawieść.

- Przepraszam - powiedział w końcu, ponosząc swoje spojrzenie na mnie. To dziwne, że nie znam go na tyle, by móc po wyrazie jego twarzy odgadnąć to, co czuje. Nie miałam problemu z określeniem emocji Holly, Phoebe, czy nawet Nialla. Twarz brata była dla mnie jak zaszyfrowana mapa. - Zachowałem się jak dupek. Jak ostatni skurwiel, wcale nie lepszy od ojca. To, co powiedziałem wtedy, było prawdą. Nie mogę znieść tego, jak bardzo podobna jesteś do ojca i jesteś dla mnie ciągłym przypomnieniem o nim. Ale kiedy powiedziałem to wszystko, zobaczyłem w tobie mamę. Ten sam smutny, pusty wzrok, pełen łez. Zaciśnięta szczęka, kiedy starałaś się nie rozpłakać... A potem jeszcze słyszałem, jak opowiadałaś mamie o spotkaniu z ojcem i... - Pokręcił głową, spuszczając na chwilę wzrok. Przejechał dłonią po twarzy, zanim ponownie na mnie spojrzał. - Kurwa, Crys, przepraszam cię. Byłem tak zapatrzony w swoje cierpienie i nienawiść do ojca, że nie patrząc na to, że ty przeszłaś przez to samo, zacząłem to wszystko przelewać na ciebie, byle by tylko się na kimś wyżyć. To nie ciebie nienawidzę, Crystal, tylko jego. Może i jesteś do niego podobna, ale nie jesteś taka, jak on. Przepraszam, że przez te wszystkie lata tak cię traktowałem. Dopiero teraz dotarło do mnie, że przecież ty też na tym ucierpiałaś, że też straciłaś ojca i to przeżywałaś, być może nawet bardziej niż ja. A ja tylko dodawałem ci kolejnych ciosów i kopniaków. Powinienem cię wspierać, pomagać, być twoim starszym bratem, a nie chujem, który karał cię za coś, czego nie byłaś w najmniejszym stopniu winna. - Znowu spuścił wzrok, ocierając pojedyncze łzy z twarzy.

Zatkało mnie. Kompletnie mnie zatkało i nie wiedziałam co powiedzieć, co ze sobą zrobić. W życiu nie spodziewałabym się takiego wyznania od niego. To było coś... nie do opisania.

-Ja wiem, że te kilka słów nie naprawi naszych relacji, które spierdoliłem przez te kilkanaście lat. Po prostu chciałem cię przeprosić za to wszystko. I dać ci to. - Wyciągnął w moją stronę opakowane pudełko, które przyjęłam, nie do końca panując nad swoimi czynami. To wszystko było tak nieprawdopodobne, że zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie zasnęłam na tym fotelu, a to, co się dzieje, to nie sen. - Wszystkiego najlepszego.

I don't do relationships [h.s.]  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz