5.

695 44 32
                                    

Dzisiaj piątek.
Ile można czekać do 18:30?! Niech ten czas mija szybciej. Myślał tak każdy uczeń szkoły do, której uczęszczał Gon. Dzisiejszego dnia nauczyciele szli ze skargami do dyrektora, że uczniowie bujają w obłokach. On tylko machnął na to ręką i kazał im wyjść. Jak taki nierozważny człowiek jest dyrektorem szkoły. To pytanie nurtowało nawet uczniów jednak nikt nigdy nie poznał na nie odpowiedzi.

Killua siedział w domu i stał przed wielką,drewnianą szafą, gdzie były ubrania jego i Gona. Zastanawiał się w co ma się ubrać. Chciał mieć gotowy outfit po mimo, że była dopiero 10 rano. Mijały minuty a białowłosy sterczał nad szafą i myślał. Nie to, żeby mu jakoś zależało ale trzeba jakoś wyglądać prawda?
W końcu wybrał garnitur. Został mu po różnych uroczystościach, na których był ze swoją rodziną. Nie chciał wracać do tych wspomnień ale z kolei nie podobały mu się outfity jakie wymyślał sobie w głowie. Garnitur był jedyną rzeczą, która mu się podobała. *Ciekawe w co ubierze się Gon i inni*.

Gon wracał ze szkoły. Nareszcie. Tym razem wracał ze swoimi znajomymi. Rozeszli się tylko na chwilę, ponieważ Bisky,Kurapika i Leorio musieli pójść po ubrania.
Gon kiedy wysiadł na prawidłowym przystanku to wybiegł z niego jak najszybciej i w tym samym tępie otworzył drzwi. Killua siedział na kanapie zdziwiony patrząc jak Gon szybko pędzi na górę. Po nawet długiej chwili białowłosy usłyszał dzwonek do drzwi. Czarnowłosy tylko krzyknął -otwórz- więc niebieskooki szybko podbiegł do drzwi. To byli znajomi Gona. Przywitali się lekkim uściskiem. Uświadomili Killuę, że brązowooki ich tu zaprosił by mogli wyjść razem na imprezę. Białowłosy tylko kiwnął głową. Zaczęły się przymiarki outfitów. Pierwszy wyszedł Gon. Był w garniturze. Przynajmniej Killua nie będzie jedyną osobą w garniturze. Potem była Bisky. Wybrała czarną sukienkę, czarne obcasy,czarną torebkę ze złotym łańcuchem a włosy uwiązała w kucyk. Potem byli Leorio i Kurapika - również w garniturach. Na końcu był białowłosy. Po przymiarkach zostawili ubrania na kanapie i poszli zjeść obiad. Przez cały czas rozmawiali tylko o imprezie. Potem znowu rozmawiali i próbowali zmienić temat ale coś im nie wychodziło. Potem tylko grali w karty i odrobili lekcje. Jeszcze tylko kilka godzin...

*

Była 17:20. Bisky musiała wyjść wcześniej, ponieważ obiecywała pomóc samorządowi w przygotowaniach.
Reszta została sama grając w pokera. Ah ten czas tak wolno płynął...

W końcu była 18:10. Wszyscy zaczęli się zbierać. Zbiegli na dół, ubrali się i wyszli. Autobusem jedzie się około 10 minut więc spokojnie oprowadzili by po części Killuę po szkole. Gdy już dotarli Kurapika i Leorio stanęli przed salą i o czymś rozmawiali a Gon oprowadzał białowłosego po szkole.
Po kilku minutach Gon stanął przed wąskimi schodami na drugim piętrze.
-Teraz będzie najciekawsze miejsce - powiedział i oboje weszli po schodach. Weszli na szkolny dach. Zobaczyli tam małą garstkę ludzi, którzy również wyczekiwali na otwarcie sali gimnastycznej. Dach miał przeróżne, piękne roślinki, ławki były zaopatrzone w miękkie poduszki a księżyc i wiosenny, chłodny wiatr tylko dodawały uroku.
-Tu jest prześlicznie Gon- powiedział niebieskooki podchodząc do barierki i patrząc w dół.
-To jest ulubione miejsce każdego ucznia tej szkoły a fakt, że jest teraz ciemno tylko dodaje uroku. Generalnie nie ma niestety też poduszek.
-Co nie zmienia faktu, że jest tu ślicznie. Ile jeszcze minut zostało?
-Minuta ale jak chcesz możemy tu jeszcze zostać
-Nie, chodźmy już- Killua i Gon tak jak reszta uczniów zaczęli szybkim krokiem schodzić po schodach. Kiedy wszyscy dotarli na miejsce drzwi do sali otworzyła jedna z nauczycielek. Wszyscy weszli bardzo dostojnie do ładnie przystrojonej sali. Balony były zawieszone na koszach do koszykówki, na drabinkach były porozwieszane kolorowe światełka, długi stół stał na drugim końcu sali a przez głośniki zaczęła lecieć muzyka. Sekta zebrała się gdzieś w rogu sali.
-Jak wam się podoba wystrój?
-Jest nawet w porządku- powiedzieli wszyscy chórem.
-No to super. Jak coś to na początku muszę być z samorządem i wszystko nadzorować dopóki nie przyjdą wszyscy nauczyciele. Do zobaczenia!- powiedziała Bisky odchodząc szybkim krokiem w stornę długiego stołu.
Kurapika udał się za Bisky po picie, Leorio próbował zachęcić do tańca jakieś dziewczyny a Gon i Killua rozmawiali.
-Chcesz zatańczyć?- zaproponował Killua.
-Chętnie tylko ja tak średnio umiem tańczyć
-Nie szkodzi! Chodź- Białowłosy złapał go za rękę. Po chwili wciąż trzymając się za ręce kręcili się w kółko i śmiali. No może ich taniec nie był najlepszy ale nie mogli przestać się uśmiechać.

Minęła godzina. Killua i Gon byli wyczerpani i póki co pili sok pomarańczowy rozmawiając. Bisky poszła tańczyć z jakimś gościem bo w końcu przyszli wszyscy nauczyciele. Kurapika gdzieś zniknął a Leorio wciąż zachęcał do tańca.
Nagle Killua wpadł na pewien pomysł.
-Gon
-Tak?
-Choć ze mną na chwilę-Killua wziął go za rękę i wyprowadził z sali. Szli na górę aż dotarli do schodów na dach. Weszli i stanęli na środku dachu przy jakiś ławkach.
-Co chcesz zrobić?- spytał Gon podejrzliwym głosem.
Białowłosy nic nie odpowiedział i złapał jedną ręką czarnowłosego w talii, a drugą ręką wciąż trzymał rękę brązowookiego i podniósł ją do góry. Muzyka była na tyle głośna, że słyszeli ją nawet na dachu więc spokojnie zaczęli tańczyć. Patrząc sobie głęboko w oczy lekko się rumienili i uśmiechali. Kiedy utwór się skończył usiedli na pobliskiej ławce.
-Szczerze, nie spodziewałem się tego... Po mimo, że znamy się krótko to jesteś dla mnie bardzo ważny Killua! Cieszę się, że Cię poznałem!
-Idioto zawstydzasz mnie!
-Oj przepraszam. Ale czemu mam nie mówić prawdy
-Przestań mnie zawstydzać- oboje zaczęli się śmiać.

Każda rozmowa, każde zdanie, słowo było wyjątkowe. Każdy dotyk, uśmiech były unikatowe. Krótka znajomość a tyle doświadczeń, emocji...
Te dziwne uczucia kierowały chłopakami przez cały czas odkąd się poznali. Coś pomiędzy miłością a przyjaźnią...

Gon nie czuł tej samej relacji między swoimi przyjaciółmi ze szkoły. Nie to, że ich nie lubił ale... to nie było to samo. Znał się z nimi dłużej ale to z Killuą czuł głębszą relacje. Co to za uczucie? Potrzeba ciągłego towarzystwa... niby był lubiany ale to towarzystwa białowłosego potrzebował najbardziej.

Czy to znaczy mieć przyjaciela? Killua zadawał sobie to pytanie. Potrzebował być blisko Gona. Chronić go... mieć tylko dla siebie. Czy to spowodowane było tym, że nigdy nie miał przyjaciół ? A może czymś innym.. tylko czym? To nieustannie dręczyło Killuę. Chciał już zawsze tańczyć z Gonem. Chciał zawsze widzieć jego szczęśliwą twarz... dotykać jego dłoni, towarzyszyć mu kiedy jest szczęśliwy, smutny, zły... Gon Freecss. Czy to była osoba, której potrzebował? Czy to właśnie los chciał by właśnie z tym chłopakiem o czarno-zielonych włosach być w tak głębokiej relacji?

Oboje spoglądając ma księżyc siedzieli zamyśleni w ciszy. Po chwili popatrzyli na siebie i się mocno przytulili. Nie chciało im się wracać do tego hałasu.

*Gon... nie wiem czy reaguje tak bo jesteś moim pierwszym przyjacielem czy kieruje mną inne uczucie.. ale wiedz, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu... wypełniłeś moje życie radością a świat znów stał się kolorowy. Chcę być przy Tobie już zawsze*

Sięgając pamięcią || KillugonWhere stories live. Discover now