4.

709 47 16
                                    

Kiedy Gon otworzył drzwi Killua zobaczył troje ludzi. Zobaczył niską dziewczynę wyglądająca na trzecioklasistkę, blondyna, który akurat wyglądał normalnie i jakiegoś wysokiego typa wyglądającego na około 30 lat. Kiedy goście się już rozebrali zauważyli, że w przejściu stoi chłopak, który domyślili się, że był Killuą. Pierwsza podbiegła Bisky.
Przyjrzała mu się z zaciekawieniem i powiedziała:
-Ty jesteś Killua tak?
-Tak..
-Dużo o Tobie słyszeliśmy! Jestem Bisky przyjaciółka Gona- powiedziała podając mu rękę.
Następnie odeszła rozmawiać z Gonem i po tym podeszli Leorio z Kurapiką. Przedstawili się sobie i zasiedli do stołu.
-Ej a wiecie, że nasza szkoła w piątek ma zorganizować imprezę na sali gimnastycznej?
-Eh.. niby po co? Tylko nie potrzebnie hałas będzie - Kurapika przewrócił oczami.
-O prymus się znalazł. A tak poza tym to nie jest obowiązkowe. Myślałam, że jesteś bardziej wyluzowany
-Po prostu nie lubię hałasu
-Oj No nie przesadzaj. Co o tym myślicie, Gon,Leorio?
-Ja-zaczął Leorio z triumfem w głosie -ja uważam, że to będzie najlepszy moment w moim życiu. W końcu mamy kilka ładnych- przerwała mu Bisky, ponieważ wiedziała co chce powiedzieć Leorio i zaczęła się bijatyka. Killua,Gon i Kurapika patrzyli na nich i próbowali powstrzymać się od śmiechu. Po kilku minutach się uspokoili. Bisky przypomniała sobie jedną ważną rzecz - przynajmniej dla niej.
-A zapomniałam powiedzieć... Ludzie z poza szkoły też mogą przyjść
-N-naprawdę? - powiedział ze zdziwieniem w głosie Killua.
-Yhm. Jako, iż jakimś cudem jestem sekretarką w samorządzie szkolnym to wiem takie rzeczy. Dyrektor wytłumaczył to jako, że ,,chce by uczniowie cieszyli się szkołą". Nie wiem czy to ma jakiś sens czy nie ale jest jak jest- po tym zdaniu wszyscy się zaśmiali.
-Czyli Killua może ze mną przyjść?
-Tak. Przynajmniej zobaczy naszą szkołę
-A co tam jest niby ciekawego?-Leorio zachichotał.
-W sumie to nic. Dobra, nieważne chodźmy coś porobić- wszyscy za Bisky wstali od stołu i pobiegli na górę. Jednak Gon jako jedyny został na dole by umyć naczynia. Po chwili zszedł Killua. Był zmęczony ciągłymi pytaniami. Gon, który go zauważył, odwrócił się do niego i powiedział:
-Chcesz iść ze mną na imprezę?- Białowłosego na kilka sekund zatkało ale później odpowiedział:
-Chętnie- Czarnowłosy podbiegł do niego i go przytulił.
-Mam nadzieję, że się świetnie będziesz bawił- powiedział uradowany brązowooki na co Killua uśmiechnął się czule. Gon... stał się dla niego bardzo ważny. Czuł, że musi go chronić za wszelką cenę. Czuł, że musi przy nim być. Ale dlaczego? Zapomniał już o nurtujących go pytaniach i ich krótkiej znajomości. Po prostu oddał uścisk i poczochrał czarnowłosego. Ten tylko się zaśmiał i poprawił włosy. Potem weszli na górę. Resztę czasu z przyjaciółmi Gona spędzili na rozmowach, grach w karty i oglądaniu filmów.
W końcu i tak Bisky,Leorio i Kurapika odeszli. Killua poszedł się jako pierwszy myć. Próbował odpowiedzieć sobie w miarę logicznie na to co teraz czuł. Czemu chciał być blisko Gona? Dlaczego stał się dla niego tak bardzo ważny. Te rozmyślania przerwał mu huk otwieranych drzwi. W nich stał Gon cały zdyszany. Białowłosy zawstydzony i zdziwiony spytał:
-Nikt Cię nie nie nauczył pukać?
-Przepraszam. Ja tylko chcę Cię o coś spytać. To ważne pytanie
-Jak ważne to mów
-Jaki nosisz rozmiar ubrań?-.
Killua po tym jak usłyszał treść pytania chciał się jednocześnie śmiać jak i uderzyć Gona. To nie było ważne pytanie a poza tym do czego niby potrzebna mu ta informacja.
-Co Cię to interesuje? Wiesz, że wparowałeś mi do łazienki kiedy się MYJE- Gon, który teraz dopiero sobie o tym przypomniał i odwrócił się do Killui plecami.
-D-dobrze przepraszam. Odpowiesz mi na moje pytanie?
-Noszę XS. A TERAZ ŁASKAWIE SOBIE ODEJDŹ - Czarnowłosy wyszedł i zatrzasnął drzwi. Białowłosy ledwo co powstrzymał się od śmiechu. Po skończonej kąpieli, ubrany w piżamę niebieskooki podszedł do brązowookiego i go przeprosił. Potem Killua musiał słuchać narzekań jak to bardzo Gon nie chce iść jutro do szkoły. Rozumiał to, jednak nienawidził gdy Gon marudził.

*

Czarnowłosy obudził się w małym,całym białym pokoju. Jedyne światło jakie tam było padało prosto na Gona. Rozejrzał się po pomieszczeniu a w rogu zauważył Killuę,Bisky,Kurapikę i Leoria. Ich ciała całe w krwi leżały bez głów oparte o ścianę. Gon płakał nad ich ciałami ale coś go nagle ukuło i to bardzo mocno. Nie wiadomo czym przebito mu serce.

Gon obudził się zdyszany. Popatrzył na Killuę, który spokojnie sobie spał. Podszedł do niego i go obudził.
-Co jest?- powiedział zaspanym głosem białowłosy.
-Nie wiem czy to nie kłopot ale.....
-Ale?
-Mogę z Tobą spać? Miałem koszmar i...
-Nie tłumacz się choć- niebieskooki wpuścił go pod kołdrę. Przytulili się do siebie i usnęli.

Rano na pierwszej lekcji czarnowłosy został spytany. Prukwy od przedmiotów ewidentnie się na niego uwzięły. Nie dość, że oczekiwały od niego cudów to jeszcze cały czas był brany do odpowiedzi. W takim tępie oceny spadną z szybkością Strusia Pędziwiatra.
Kurapika ciągle się śmiał ale dla brązowookiego była to tylko "szansa" na zrobienie z siebie pośmiewiska. Nie jego wina, że mają trudne tematy, które ledwo co rozumie a na drugi dzień jest jeszcze z tego pytany. Marzył już tylko o powrocie do domu...
W końcu była przerwa. Bisky podeszła do sekty i powiedziała:
-Jak coś to impreza jest o 18:30- i odeszła. Miała akurat spotkanie samorządu i nie miała czasu na pogaduszki. Sekta tylko kiwnęła jej głową na potwierdzenie ale Bisky już tego nie zobaczyła.
Po lekcjach Gon popędził na autobus ale nie do domu. Chciał zrobić Killui niespodziankę kupując mu nowe ubrania. Czarnowłosy nienawidził chodzić po sklepach ale robił to dla przyjaciela co sprawiało, że to czego nie lubił nie było aż takie męczące. Kupił mu kilka w miarę tanich ale ładnych koszulek i jedną parę spodni. Killua do niego wydzwaniał ale on dopiero skapnął się idąc w stronę przystanku. Odebrał.
-MATKO BOSKA GON GDZIE TY JESTEŚ?!
-Spokojnie.. już wracam do domu
-ALE GDZIE TY BYŁEŚ DO CHOLERY JEST 18:00 !!
-Powiem Ci w domu- Brązowooki się rozłączył.
Kiedy czarnowłosy wrócił do domu nie było już tak przyjemnie.
-Teraz się tłumacz
-Killua spokojnie. Byłam w galerii by.. kupić Ci ubrania..
-Ale mam własne pieniądze
-Wiem.. ale przyjmij to jako prezent za to, że jesteś moim przyjacielem
-Co nie zmienia faktu, że się wystraszyłem! Nie odbierałeś przez kilka godzin!
-Przepraszam...
-Eh...po prostu mnie wystraszyłeś. Następnym razem mów jak wrócisz później. I ja też przepraszam.-
Po tym Gon znowu męczył się z lekcjami a Killua się z niego śmiał. Tak wyglądał każdy ich dzień. Ale nareszcie nastał wyczekiwany przez nich dzień... piątek.

——————————————————————————
Wiem, że ten rozdział nie jest za ciekawy ale tak miało być. To miało być takie wprowadzenie do następnego rozdziału.
Do następnego!

Sięgając pamięcią || KillugonWhere stories live. Discover now