Rozdział 6

995 58 20
                                    

THEO
--------------------------------------------------------------
Znów obudziłem się w ciemnym, ciasnym zamknięciu. Wywarzyłem drzwi. Wiedziałem gdzie jestem. Usłyszałem szept. Tara. Ale tym razem było inaczej. Nie jestem do końca pewien, co ale coś było inaczej. Wybiegłem z kostnicy, zobaczyłem na korytarzu, tak samo mrożącą krew w żyłach postać siostry. Zacząłem mocować się z drzwiami. Obróciłem się, upadłem. Tara już miała wsadzić mi rękę w klatkę piersiową, gdy nagle się zawahała. Nie wiem dlaczego. Spojrzała mi głęboko w oczy i wyszeptała- Twoje, nie było do tego zdolne, ale moje tak...
- Theo, Theo obudź się!- wrzask Liama wyrwał mnie z koszmaru. Jak zwykle zlany potem i trzęsący się usiadłem na łóżku łapczywie łapiąc powietrze w płuca. Spojrzałem na przyjaciela. Mimo że było ciemno, zobaczyłem w jego oczach strach. To nie był strach przede mną. To był strach o mnie. Zrobiło mi się dziwnie. Przyjemnie.

- Już w porządku- wydukałem, jednak blondyn chyba mi nie uwierzył.
- Myślałem, że skoro śpisz ze mną, to nie będzie cię to męczyć- wyznał ze smutkiem. A więc to tak, pomyślałem.  Zastanawiałem się czy powiedzieć mu o inności tego snu. Z jednej strony, może i by się ucieszył, że nie było AŻ tak podobnie do zwykłej wersji, a z drugiej strony, ten koszmar zawsze się kończył inaczej. Może to po prostu jedna z tych wielu możliwych wersji?  Jednak coś mówiło mi, że nie powinienem tego przed Liamem ukrywać. - Coś było inaczej- powiedziałem na jednym oddechu. Oczy niebieskookiego zabłyszczały podejrzanie, jednak nie przejąłem się tym zbytnio. Kontynuowałem.- W moich snach, jedynym co mówiła moja siostra, było moje imię. Zawsze. I nigdy nie zawahała się czy wyrwać mi serca. A teraz nie dosyć, że się zawahała, to powiedziała" Twoje nie było do tego zdolne, ale moje tak...". Nie mam pojęcia o co jej chodziło. Ostatecznie  odebrała mi swoją własność. - Mój wzrok powędrował  do oczu Liama. Wyglądał, jakby nad czymś intensywnie myślał. Zacząłem się zastanawiać nad czym. W końcu chłopak odezwał się, przerywając okropną ciszę. - Zastanawiam się nad tymi słowami.- oznajmił blondyn.- Co mogła mieć na myśli mówiąc, że twoje nie nie było do tego zdolne, ale jej tak? - Widać było, że bardzo go nurtuje to pytanie. Wstałem z łóżka i skierowałem się do swojej torby, którą przywieźliśmy wczoraj z mojego mieszkania. Liam patrzył na mnie z zaciekawieniem. Nie wiele myśląc wyciągnąłem z niej niebieski t-shirt, po czym ściągnąłem z siebie spoconą koszulkę. Szybko założyłem tą suchą. Od razu owinął mnie przyjemny zapach wypranej koszulki, a także ciepło. Po chwili wyszedłem z pokoju, by wsadzić poprzednią koszulkę do pralki. Gdy wróciłem, spostrzegłem, że Liam już nie siedzi na łóżku, a na nim leży. Myślałem, że zasnął, więc, chciałem wykorzystać okazję i wrócić na kanapę. Nie żeby było mi źle z Liamem. Chyba nigdy w życiu nie zasypiało mi się tak dobrze, niż wtedy gdy Liam owijał mnie swoim ramieniem, jednak źle się czułem z tym, że zabieram jego przestrzeń w JEGO łóżku. Już chciałem się położyć na drugim posłaniu, gdy nagle rozległ się bardzo zdziwiony głos młodszego chłopaka- Co ty wyprawiasz?- Odwróciłem się i zobaczyłem ponownie siedzącego na łóżku Liama. Jego mina ukazywała głębokie niezadowolenie. - Przestań się zachowywać jak dziecko. Chodź tu, źle ci?- To już była pretensja.  Przemyśliwszy, co niebieskooki mógłby mi zrobić gdybym go nie posłuchał      ( był okropnie przeczulony na punkcie zaleceń lekarzy) stwierdziłem, że nie ma co ryzykować.  Powolnym krokiem podszedłem do łóżka, po czym wślizgnąłem się pod kołdrę. Znając scenariusz co się zaraz wydarzy, zdecydowałem, że z własnej woli od razu przytulę się do Liama. - No, w końcu się nauczyłeś.- Skwitował beta. - Śpij już dobrze- powiedział, po czym tak jak zawsze oparł podbródek o moją głowę. Jeszcze mocniej się w niego wtuliłem, po czym odpowiedziałem- Ty też śpij dobrze, mam nadzieję, że się więcej przeze mnie już nie obudzisz.- Winiłem się, że przez moje problemy, jedyna osoba na której mi zależy nie przesypia nocy. Usłyszawszy te słowa, Liam poruszył się nerwowo, po czym podniósł się lekko na łokciach.              - Słuchaj, nie wiń się za to. To nie twoja wina, że śni ci się ten okropny koszmar co noc. Poza tym, gdybym nie chciał się obudzić podczas twojego ataku, wcale bym cię nie zapraszał do tego domu, pokoju czy łóżka.- Skwitował po czym dodał- Także, nie myśl już o tym, tylko idź spać.- Położył się w powrotem, odgarnął sobie moje włosy z ust i już się nie odezwał. Ja także nie zabrałem ponownie głosu. Wolałem się nad tym wszystkim zastanowić. Mimo wyraźnej prośby przyjaciela, nie byłem w stanie nie myśleć o swoim poniekąd niezwykłym śnie.  Co miała na myśli Tara, mówiąc że moje nie było to tego zdolne, ale jej tak. Co jest tym czymś co miałem ( i prawdopodobnie utraciłem) i do czego nie było zdolne? Długo nad tym myślałem i ostatecznie niczego nie wymyśliłem. Przypuszczam, że gdybym opowiedział o tym Stilesowi, po kilku większych namysłach, wiedziałby o co chodziło mojej siostrze. Ale przecież mu tego nie powiem. Nie darzę go tak dużym zaufaniem. Jedyna osoba, która wie o moich problemach i zmartwieniach, leży właśnie pode mną i mruczy coś niezrozumiałego pod nosem.  Uśmiechnąłem się.  Pamiętam, że przecież uratowałem mu kilkakrotnie życie, wiele razy także powstrzymałem przed zrobieniem okropnego głupstwa. W mojej głowie, jak grom z jasnego nieba pojawiła się kolejna nurtująca myśl. A co jeśli jestem kotwicą Liama?  To by tłumaczyło, dlaczego tyle razy mnie posłuchał, zamiast zrobić coś złego, czego potem by żałował. Czy to możliwe? Aby stać się czyjąś kotwicą, trzeba nawiązać bardzo silną więź. Równie dobrze kotwicą bety mógł być jego najlepszy przyjaciel Mason, jego Alfa Scott, czy chociażby Hayden. Chociaż z tego co pamiętam, ona była przez pewien czas kotwicą niebieskookiego. Dopóki, go nie zostawiła. Bardzo to przeżył. To była jego pierwsza miłość. A mimo, to znalazł w sobie tyle odwagi, by nawiązać głębszą relację ze mną. Znalazł dość odwagi, by mi zaufać. Jestem mu za to okropnie wdzięczny. Gdyby nie on, prawdopodobnie, już dawno bym wykitował.  Nagle mnie oświeciło. Wiem co miała na myśli Tara. To MOJE serce nie było zdolne do MIŁOŚCI.  Pamiętam, że jako dziecko nigdy nawet mamie nie powiedziałem że ją kocham. Na nikim mi nie zależało. Ale teraz, gdy mam serce Tary, pełne miłości do ludzi oraz Liama, jedyną osobę na której mi zależy jestem do tego zdolny. Potrafię odczuć empatię, przywiązanie, zmartwienie o ważne dla mnie osoby, a także okazuje się, że potrafię kochać. Te myśli jednocześnie mnie przytłoczyły i bardzo ucieszyły. Nigdy nawet nie byłem w szczerym, prawdziwym związku. Prawdę powiedziawszy, mój pierwszy pocałunek odbył się z Tracy( którą z resztą zająłem tym pocałunkiem po czym zabiłem ją by zdobyć więcej mocy). Wstyd mi za to. JESZCZE NIGDY SIĘ NIE ZAKOCHAŁEM. A mam przecież dziewiętnaście lat. A może to wcale nie prawda? Może właśnie, tym ( podobno) pięknym uczuciem darzę osobnika, na którego torsie właśnie leżę?  Ta myśl mnie rozbudziła. To dlatego tak mnie do niego ciągnie. Dlatego, podczas wojny zamiast uciec, zostałem by pomóc stadu Scotta. Tak naprawdę chciałem być pewny, że nic złego nie stanie się Liamowi. To dlatego tyle razy powstrzymywałem go przed zrobieniem głupstwa. Nie chciałem by potem czegoś żałował i nie chciałem również by cierpiał. To były moje prawdziwe intencje. A ja głupi dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę.  Oddech mi przyśpieszył, a to spowodowało, że wzmocniona od niedana czujność blondyna dała o sobie znać. Obudził się, a ja w pośpiechu zamknąłem oczy. Niebieskooki podniósł się lekko, by spojrzeć na moją twarz. Wyczułem od niego stres. Czym on się stresuje?  Po chwili jednak poczułem na swojej głowie delikatne głaskanie. Pomyślał, że znowu mam koszmar i chciał mnie w ten sposób uspokoić. To było niezwykle miłe. Chwilę później beta położył się z powrotem w wygodnej pozycji, jednak nie przestał głaskać moich włosów. Mój oddech się unormował. Wróciłem do swoich rozmyślań. Tak więc, czy to możliwe, bym się zakochał? Ja? Nie wiem jak się z tym czuć. Przecież nie powiem Liamowi, że odkryłem co miała na myśli moja siostra i co to oznacza.  Ale jednak powoli zaczęło to do mnie docierać. Zależy mi na Liamie, ale nie jako przyjacielu. Był dla mnie kimś więcej. Byłem głupi, że wcześniej tego nie zauważyłem. Jestem tylko ciekaw, czy on również czuje to samo? Skoro się mną TAK opiekuje? I aby mnie uspokoić podczas snu, głaszcze mi głowę. Powtórzę raz jeszcze, od tej chwili uwielbiam gdy Liam to robi. Tak jakby chciał mi swoim delikatnym dotykiem przekazać, że jest przy mnie.  Wtuliłem się w niego bardzo mocno, by poczuć jeszcze mocnej jego zapach. Wtulony w swojego " przyjaciela" spokojnie zasnąłem.

Co się z nami stało? ThiamWhere stories live. Discover now