ROZDZIAŁ 16

17 0 3
                                    

- Myślałem, że w nocy się śpi – mruknął Piorun.
- Przykro mi – warknęła poirytowana Smoła – mięczaki nie mają szansy na dołączenie do klanu.
- Ja... - kocur zamilkł.
- Jesteśmy już na miejscu! – krzyknęła lekko poekscytowana, ale przejęta Księżycowa Łapa.
- Nareszcie! – warknął ponuro Słoneczny Mrok.
Jastrzębie Skrzydło podeszła do Księżycowej Łapy i musnęła kocówką ogona jej bark, pocieszająco. A łaciata kotka poczuła w brzuchu mocno nasilone uczucie pomiędzy stresem i ekscytacją. Kotka uśmiechnęła się do uczennicy.
- Damy radę! – oznajmiła – Nie po to szliśmy taki kawał drogi, by teraz się poddać.
Księżycowa Łapa lekko się rozweseliła i przyspieszyła tępa.

 W końcu, po kilku minutach szybkiego marszu, uczennica zanurkowała pomiędzy zarośla i wynurzyła się w starym, zniszczonym obozie Klanu Nocy. Serce jej zabiło mocniej. Pierwsze co, pobiegła do legowiska medyka. Rozejrzała się nerwowo w poszukiwaniu swojej mentorki: Tęczowego Świtu. Na pierwszy rzut oka nigdzie jej nie ujrzała, ale nagle poczuła się jakby uderzył ją piorun. Medyczka Klanu Nocy leżała rozciągnięta, zakrwawiona z przegryzioną tchawicą. Księżycowa Łapa niemal nie zemdlała z przerażenia. Nie chciała zbliżać się do tego okropnego zjawiska, więc jak najszybciej wybiegła zrozpaczona do przyjaciół. Wtuliła się w futro Jastrzębiego Skrzydła, dla pocieszenia. Bała się zobaczyć cokolwiek więcej. Wyobrażała sobie całą polanę, pokrytą członkami jej klanu, zakrwawionymi i okropnie poranionymi. Łaciata wojowniczka nieznacznie i ledwo wyczuwalnie skinęła głową do reszty kotów, by zajęły się wszystkim. Księżycowa Łapa nie miała zamiaru nigdzie się ruszać, jej mrożące krew w żyłach wizje mieszały jej się z rzeczywistością i zaczynała mieć już dość. Nie może się przecież tak tylko użalać nad sobą, stanie pysk w pysk ze swoimi problemami! Odetchnęła głęboko i odwróciła się w kierunku tak dobrze jej znanego, lecz teraz strasznie przerażającego obozu. Ku swojemu lekkiemu zdziwieniu, nigdzie nie leżał martwy żaden z jej przyjaciół. Co prawda nikt też nie potwierdzał swojej żywotności, ale jeśli to jej nowi przyjaciele uprzątnęli wszelkie ślady, to całkiem nieźle im to wyszło. Kotka zrobiła kilka ostrożnych kroków i stanęła na środku , otoczonego ostrokrzewowymi krzakami miejsca spoczynku wojowników Klanu Nocy. Roześmiani Igła i Rdza przebiegli przez środek, ganiając się, podekscytowane, że będą należały do klanu. Żaden z jej przyjaciół nie czuł tej okropnej aury. Nie widzieli ciała Tęczowego Świtu, nigdy tu nie żyli i nie widzieli jak to miejsce tętniło życiem. Teraz była tylko ta okropna, niepokojąca cisza. Księżycowa Łapa powoli odchodziła przez nią od zmysłów. Rozejrzała się po raz ostatni i ruszyła w kierunku legowiska wojowników.

Przeszukali cały obóz, ale nie znaleźli żadnych innych ciał. Księżycowa Łapa podejrzewała, że inni jednak coś znaleźli, ale za żadne skarby nie chcieli jej powiedzieć. W zasadzie to miło z ich strony. Świetnie będą się nadawać na... nowy Klan Nocy. Kotka posmutniała. Mam nadzieję, że trafili do Klanu Gwiazdy i kiedyś jeszcze ich zobaczy. Krzyknęłaby sprowadzić wszystkich w jedno miejsce.
- Czy macie jakieś sugestie, co do odbudowywania Klanu Nocy?
- Myśleliśmy, że ty masz – stwierdził zdezorientowany Mokre Serce.
- Nie możesz spytać się Klanu Gwiazdy, czy coś? – spytała Blask.
- Może zaczniemy od starej, dobrej ceremonii mianowania? – zaproponowała Jastrzębie Skrzydło.
- Kto ma ją przeprowadzić? – spytał Wrzosowy Wąs, leżący kilka lisich ogonów dalej.
- Zawsze chciałem to zrobić – stwierdził Słoneczny Mrok.
- Ja jestem już prawie zastępcą przywódcy – oznajmił z nie podobną do niego wyższością Mokre Serce.
- Wiesz, prawie i w ogóle w tym przypadku nie różni się niczym – szyderczo syknął nakrapiany wojownik.
Błękitno-szary kocur syknął zniesmaczony i posłał wyższemu towarzyszowi zabójcze spojrzenie.
- Może w tak ważnym momencie nie będziecie się kłócić? Może my wybierzemy kto to zrobi – zaproponowała rozbawiona uczennica.
Mokre Serce rzucił jej łobuzerskie spojrzenie.
- Chciałem cię tylko rozśmieszyć, zrób to ty Słoneczny Mroku, ja i tak niedługo będę robił to na co dzień.
Wysoki kocur na ułamek sekundy przybrał zdziwioną minę, lecz szybko się opanował i warknął lekko rozśmieszony, po czym wskoczył na wysoki pień, pozostały po powalonym drzewie.
- Teraz patrzcie i uczcie się – mruknęła Księżycowa Łapa do nowych członków Klanu Nocy, na chwilę zapominając o śmierci wszystkich innych.
- Tylko wymyśl mi jakieś dobre imię, bo inaczej...! – krzyknęła Smoła do Słonecznego Mroka.
On kiwnął głową i chwilę milczał, myśląc nad imionami. Po chwili miauknął:
- Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe by samodzielnie polować zbiorą się pod... - wojownik się zająkał – jak nazywa się to miejsce?
- Zwykle nazywali to ,,środek obozu" – stwierdziła Księżycowa Łapa – Ale faktycznie można by wymyślić coś kreatywniejszego.
- Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe by samodzielnie polować, zbiorą się... tutaj, na zebranie klanu. Smoło, podejdź proszę.
Czarna kotka niechętnie podeszła do pniaka.
- Ja, Słoneczna Gwiazda...
- Nie przesadzaj – mruknął Mokre Serce.
Słoneczny Mrok przewrócił oczami.
- Ja, Słoneczny Mrok przyzywam swoich wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego kota. Pracował ciężko by pojąć wasz szlachetny Kodeks – mruknął znudzonym tonem wojownik – Smoło, czy przyrzekasz stać na straży Kodeksu Wojownika i chronić go za cenę własnego życia?
Zapadła cisza. Księżycowa Łapa cicho próbowała jej podpowiedzieć co ma odpowiedzieć.
- Ale ty zdajesz sobie sprawę, że nie mam pojęcia co to kodeks wojownika?
Słoneczny Mrok westchnął zażenowany i zrozpaczony. Zaskoczył z pnia i klepnął ogonem Księżycową Łapę.
- Ty się tłumacz.
Uczennica rozejrzała się błagalnie po przyjaciołach i wskoczyła na miejsce wyznaczone dla przywódcy. Lekko ją to stresowało i czuła się tu nieproszona, ale opanowała się i zaczęła opowiadać o kodeksie wojownika.

W końcu, po dość długiej chwili, wszyscy nowi skinęli głowami na znak zrozumienia. Księżycowa Łapa odetchnęła z ulgą i zeskoczyła na ziemię. Słoneczny Mrok szybko zajął dumnie jej miejsce.
- Smoło, podejdź ponownie.
Czarna kotka wykonała, już bardziej zachęcona polecenie.
-Ja, Słoneczny Mrok, przyzywam swoich wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego kota.
- Kotkę! – żachnęła się Smoła.
- By spojrzeli na tę kotkę – poprawił się niechętnie – Pracowała ciężko, by pojąć wasz szlachetny kodeks. Smoło, czy przyrzekasz stać na straży kodeksu wojownika i chronić go nawet za cenę własnego życia?
- Nie wiem czy kiedyś tego nie pożałuję. Tak, przyrzekam.
- A zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Smoło, od dziś znana będziesz jako Osmolone Skrzydło. Klan Gwiazdy ceni twoją odwagę i wredny sarkazm, a my witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Nocy.
- Osmolone Skrzydło! Osmolone Skrzydło! – wołały zorientowane koty, a reszta stała z niezręczną miną nie wiedząc co robić.
- Krzyczymy jej imię – przekazała im Księżycowa Łapa.
Wszystkie inne koty lekko zagubione dołączyły się do okrzyków.
- Podoba ci się twoje nowe imię? – Spytał z nadzieją Słoneczny Mrok Osmolonego Skrzydła.
-Niech będzie – mruknęła.
- Piorunie, podejdź proszę – kontynuował.
- Przyzywam swoich wojowniczych przodków, bla bla bla i nadaję ci imię...
- Ej! – przerwała mu Księżycowa Łapa mierząc go ostrym wzrokiem.
- Dobra, dobra. Przyzywam swoich wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego kota. Niestety nie mogę powiedzieć, że pracowałeś by pojąć kodeks, ale mogę powiedzieć, że zapracowałeś na swoją pozycję. Tak czy inaczej, czy przyrzekasz bronić kodeksu wojownika nawet za cenę własnego życia?
Kot domowy wydał się nieco urażony, ale uśmiechnął się radośnie.
- Przyrzekam!
- W takim wypadku, za pomocą Klanu Gwiazdy nadam ci nowe imię. O dziś znać cię będziemy jako Piorunowy Błysk. Cenimy twą odwagę i siłę, więc witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Nocy.
- Piorunowy Błysk! Piorunowy Błysk!
Kocur uśmiechnął się z determinacją i skłonił głowę.
- Blasku, podejdź proszę. Przyzywam swoich przodków by spojrzeli na tą KOTKĘ – wojownik spojrzał wyzywająco na Osmolone Skrzyło – Długo z nami podróżowała i muszę powiedzieć, że zasłużyła na pozycję wojownika. Czy przyrzekasz bronić kodeksu wojownika nawet za cenę życia?
- Przyrzekam
- A zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię Błyszczący Strumień.
- Jest świetne! – pisnęła, nie mogąc się powstrzymać srebrna kotka.
- Cenimy twoją... szczerość i dobroć? – tu Księżycowa Łapa znów skarciła go wzrokiem – i witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Nocy.
- Błyszczący Strumień! Błyszczący Strumień!
Nowo mianowana wojowniczka o mało nie zemdlała z ekscytacji. To najpewniej była jedna z najlepszych chwil w jej życiu. Ciemny las, w którym mieszkała był raczej nudny.
- Dziękuję wam za wszystko!
- Dobrze, was dwoje załatwię razem. Igło, Rdzo, podejdźcie. Jesteście z nami już wystarczająco długo by mianować nas na wojowników. Bo mają już sześć księżyców, prawda? – spojrzał znacząco na Błyszczący Strumień, która kiwnęła głową – Od dziś zaczniecie swój trening. Igło, od dziś aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, zwać się będziesz Iglastą Łapą. Dla przykładu twoim mentorem będzie... - rozejrzał się po wszystkich kotach – Jastrzębie Skrzyło. Cenimy twoją wyrozumiałość i spryt, mam nadzieję, że przekażesz je swojemu nowemu uczniowi.
Kotka zetknęła się nosami z nowym uczniem.
- Rdzo, o dziś do czasu uzyskania imienia wojownika, zwać cię będziemy Rdzawą Łapą. Twoim tymczasowym mentorem do czasu, gdy nie wytrenujemy kogoś lepszego, będzie Mokre Serce. Cenimy twoją głupotę i zazdrość i mam nadzieję, że przekażesz te jakże wspaniałe cechy swojemu nowemu uczniowi.
- Zaczynają się chyba powoli dogadywać. Szepnęła Jastrzębie Skrzydło do Księżycowej Łapy.
- Miejmy nadzieję.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

w końcu zaczyna się to, na co wszyscy czekali

Wojownicy: Tajemnica Klanu NocyWhere stories live. Discover now