21. Nie uduś mnie

Start from the beginning
                                    

– Ubierajcie się szybko i wychodźcie! Porozmawiamy na dachu, ale szybko! Szczególnie Jungkook! – powiedział od razu Yoongi, przerywając im tę miłą wspólną chwilę.

Jeon od razu wziął go na poważnie, bo wiedział, że Min raczej nie robi afery z niczego. Naciągnął na siebie bluzę, ubierając także zaraz buty. Taehyung trochę bardziej się ociągał i dopytywał, o co dokładnie chodzi, ale w końcu ruszyli razem na dach. Jimin dopiero tam podał mu swój telefon, by chłopak także mógł przeczytać artykuł. Jeon w tym czasie patrzył mu przez ramie, również pragnąc już wiedzieć, o co chodzi.

– Dobrze, że żona mojego ojca umarła – prychnął cicho Kim. – Poza tym wątpię, że on naprawdę przyjedzie się ze mną spotkać i wspierać się w żałobie. Ja nie mam żadnej żałoby – wzruszył ramionami, oddając już Parkowi telefon.

Taehyung przytulił się jednak zaraz do boku swojego chłopaka, chcąc poczuć się bardziej komfortowo. Może i marzył o śmierci tej kobiety, ale jednocześnie nie życzył jej źle. Myślał, że chociaż uda mu się przed tym skończyć szkołę.

– T-taehyung... Czy to już nie jest twój ojciec? – zapytał cicho Jeon, wskazując na podjeżdżające drogie auta.

– Och... C-czy on naprawdę to zrobił? Idź do domu, Koo. Potem porozmawiamy – jęknął, cmokając jeszcze usta chłopaka i zbiegając już na dół, by być gotowym na te niespodziewaną wizytę ojca.

Jungkook jedynie westchnął ciężko, przygryzając swoją wargę. Nie wiedział nawet, czego może się spodziewać po ojcu Kima.

– Myślicie, że pociągnie go ze sobą od razu do Chin, czy da tu skończyć szkołę? – zapytał cicho Jimin,

– Chyba powinien pozwolić mu tu skończyć szkołę, no nie? – jęknął Yoongi, nie chcąc tracić tak nagle przyjaciela.

– Tae by tak po prostu z nim pojechał, gdyby mu rozkazał? – mruknął trochę zdziwiony tym Jeon.

– Tak, na pewno. On przecież cały czas się uczył i zajmował pierwsze miejsca tylko po to, by ojciec zwrócił na niego uwagę... Nie postawi się mu nigdy – wytłumaczył Park, wzdychając przy tym ciężko.

– Och... To ja już może pójdę do domu – westchnął przygaszony szatyn, spuszczając trochę głowę.

– Jasne, możemy cię odprowadzić jak chcesz... – zaproponował Min, starając się chociaż do niego uśmiechnąć.

– Nie no, bez przesady. Idźcie już lepiej do siebie – zaśmiał się, machając im tylko i odchodząc.

Gdy tylko starszy zniknął im z pola widoku, Jimin wychylił się za barierkę wzdychając głośno. Min złapał go w talii, bojąc się, że chłopak zaraz spadnie.

– Mówiłem, że Taehyung na niego nie zasługuje... Jeon teraz będzie zraniony, a ten debil będzie się cieszył z bogatego życia w Chinach. Świetnie – prychnął rozgoryczony.

– Myślisz, że Tae to nie zrani? Szczerze, to powiedziałbym nawet, że jemu bardziej zależało na Jeonie niż na odwrót. Pewnie też będzie przez to płakał po nocach – wydął aż delikatnie wargę Yoon.

𒊹︎𒊹︎𒊹︎

Taehyung po rozmowie ze swoim ojcem powinien po prostu zostać już w domu i się spakować. Na szczęścia miał czas aż do wieczora, więc spakował się szybko. Po tym ubrał się w luźne rzeczy, naciągając jeszcze czapkę z daszkiem na głowę i maseczkę na twarz. Nie był pewien, czy nie spotka gdzieś po drodze ludzi swojego ojca. Wyszedł, rozglądając się wokół, czy nikt go nie zauważył. Nie widział nikogo podejrzanego, więc zszedł na dół.

Ruszył dosyć szybkim krokiem w stronę domu swojego chłopaka. Po drodze jeszcze zapalił, chcąc się chociaż trochę uspokoić. Wszedł powoli do restauracji pani Jeon i podszedł do niej, ściągając już czapkę oraz maseczkę.

– Oh, to ty Taehyung – zaśmiała się, widząc go.

– Dzień dobry – uśmiechnął się do niej, pochylając się lekko. – Jungkook jest w domu?

– Tak, tak. Powinien siedzieć w swoim pokoju, więc idź do niego – wskazała głowa na schody.

– Dziękuję – mruknął, idąc już do pokoju chłopaka.

Zapukał niepewnie do jego drzwi, ale nie słysząc odpowiedzi, zajrzał do środka. Westchnął cicho, widząc, że chłopak po prostu siedzi ze słuchawkami w uszach i pewnie dlatego nie reaguje. Usiadł przy starszym, opierając się o jego ramie.

Jungkook wzdrygnął się trochę wystraszony, spoglądając na niego. Widząc swojego chłopaka, wyciągnął od razu słuchawki z uszu i rzucił się na blondyna, przytulając go mocno.

– Nie uduś mnie – zaśmiał się młodszy, oddając uścisk.

– I co? – zapytał cicho, nie narzekając nawet na niezbyt przyjemny zapach chłopaka.

– J-jadę na razie do Chin na kilka dni na jej pogrzeb... Możliwe, że będę zmieniał szkołę, ale mój ojciec chce na chwilę wrócić do Korei, więc nie będę aż tak daleko. Wolałby mnie wysłać jednak do prywatnej szkoły w centrum Seulu – westchnął cicho.

– Uh, dobrze, że nie ciągnie cię do Chin – odetchnął trochę chłopak.

– Mhm, ale i tak nie wiem, czy będę mógł się z tobą często spotykać... Przepraszam, Jungkook, ale nie wiem, czy nie powinniśmy jednak pozostać przyjaciółmi do końca szkoły... – wyszeptał, naprawdę nie chcąc tego proponować, ale wiedział, że to będzie ciężkie dla nich obu, by pozostać w związku.

– Okej, Tae – westchnął po prostu starszy, nie mając innego wyboru. – Ale mogę cię jeszcze pocałować?

– Zerwijmy od jutra – odparł po prostu młodszy, wpijając się w jego usta.

Jungkook od razu oddał pocałunek, wsuwając swoje ręce pod koszulkę chłopaka. Całował go z utęsknieniem i miał naprawdę coraz większa ochotę się rozpłakać. Mimo wszystko nie chciał rozstawać się z blondynem. Dopiero wtedy zaczął sobie zdawać sprawę ze swoich silnych uczuć w stosunku do niego i tego, że młodszy może mu zniknąć tak z dnia na dzień. To było okropne, ale przy nim musiał pozostać silny.

– W-wybacz mi, że cię zostawiam – mruknął cicho Kim, a jego oczy aż się zaszkliły.

– Skarbie... Po prostu dalej pisz do mnie, jeśli będziesz potrzebował wsparcie albo przytulasów. Wciąż będę przecież twoim najlepszym przyjacielem – zaśmiał się trochę na siłę i starł pojedyncze łezki chłopaka.

– Jesteś dla mnie zbyt dobry, Koo... Dziękuję – westchnął cicho chłopak, jeszcze raz łącząc ich wargi.

morosis • vkookWhere stories live. Discover now