Skyrius XXX

235 17 13
                                    

Kiedy przeczytałem na głos całą wiadomość z numeru Eleanor w samochodzie zapadła cisza. Obejrzeliśmy się po sobie zmieszani. Nie chcieliśmy, żeby jej się coś stało. Czemu nie pomyśleliśmy o tym, że mogło się tak stać?

- Jedziemy złożyć zeznania. Na policji pokażemy wiadomość o tych zbirów. Uwierz mi, że policja w żadnym mieście nie działa tak dobrze jak w New Hope - Louis uśmiechnął się wrednie, zwiększając tempo jazdy. Przyglądając mu się miałem wrażenie, że słucham teraz kogoś kompletnie innego. Gdzie się podział ten mały chłopczyk? Teraz Lou jest jak jakiś facet, który codziennie daje komuś po ryju i cały dzień spędza na ścinaniu drzew. Nie wiem czemu, ale polubiłem go w tej wersji.

- I co masz zamiar im powiedzieć? - spytałem.

- Ja im dokładnie powiem co trzeba zrobić. Siedziałem już w takich sprawach. Na umówionym miejscu trzeba będzie zrobić na nich pułapkę. Policjanci będą siedzieli w ratuszu, a kiedy zjawi się Austin i Eleanor to wybiegną i go zamknął. Mam jedynie nadzieję, że lekcje samoobrony na coś się przydały i Eleanor nie da sobie nic zrobić... - zawiesił głos, uspokajając się.

- Nic jej się nie stanie kochanie, wszystko pójdzie po naszej myśli, nie martw się, proszę - złapałem go za dłoń, gładząc go po niej.

- Dobrze kochanie, a Madison nadal śpi? - spytał, a ja od razu spojrzałem na dziewczynę, która powolnie oddychała, drzemiąc jak małe dziecko.

- Śpi sobie spokojnie i ja chyba też się położę - puściłem dłoń Lou i oparłem się o oparcie, kładąc głowę na tej należącej do dziewczyny.

- Połóż się kochanie, jeszcze kilka godzin drogi przed nami, kolorowych snów - odpowiedział i skupił się już w całości na prowadzeniu samochodu.

- Dziękuję skarbie, jedź uważnie - posłałem mu ostatni uśmiech i zamknąłem oczy.

- Wychowaliśmy nie mężczyznę, a jakąś ciotę, która woli się kurwić z jakimiś obleśnymi facetami, zamiast znaleźć sobie kogoś porządnego! Wiesz co Harry?! Rzygać mi się chce na myśl o tym, że mój własny syn woli facetów!? Co my takiego zrobiliśmy, że zgniłeś w środku i już nic z ciebie nie będzie!? Wiesz co!? Wypierdalaj! Nie chce cię więcej widzieć na oczy! Idź mieszkać pod mostem i zarabiaj kase na żarcie dając dupy, bo przecież to ci się podoba! - podszedł do mnie, złapał mnie za koszulę i zaczął ciągnąć w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz, a ja zacząłem czuć, że do oczu zaczynają napływać mi łzy.

- Mamo, powiedz coś!? - nie wiem czemu, ale miałem nadzieję, że choć raz coś zrobi i przeciwstawi się ojcu.

- Nie chce cię znać człowieku i nawet nie śmiej nazywać mnie swoją matką zboczony pedale. Już wiadomo skąd miałeś pieniądze, jak się dawałeś w zamian za parę spodni. Nie chcemy  cię znać! Przyniosłeś hańbę naszej rodzinie!

- Harry, wstawaj! - usłyszałem nagle donośny głos bruneta, a po chwili poczułem również jego dłonie.

- Co? Jak? - zacząłem mówić jeszcze nie do końca przytomny.

- Śniło ci się chyba coś, bo strasznie krzyczałeś - Lou ścisnął delikatnie moją dłoń, a ja spojrzałem na jego twarz. Widać było, że naprawdę zdenerwował się moim zachowaniem. Na szczęście to tylko zły sen, a ja jestem już bezpieczny z moim Louisem.

Mężczyzna zjechał na pobocze i zatrzymał się. Byliśmy już nie daleko od New Hope, bo w oddali zaczynały wyłaniać się pojedyncze wieżowce. Zmęczona Madi została w aucie, a ja razem z Lou wyszedłem na zewnątrz. Przed nami znajdował się mały lasek, a tuż obok płynęła niewielka rzeczka.

Area For No-Straight | Larry |حيث تعيش القصص. اكتشف الآن