Rozdział XLIII

191 12 9
                                    

- Cześć, jest Harry? - zapytała Luna, kiedy w wejściu do pokoju wspólnego Gryfonów stanęła Ginny.

- To zależy.

- Od czego?

- Od tego, co chcesz.

- Dumbledore chce się z nim widzieć. Przekaż mu, że po lekcjach ma przyjść do niego.

- Jasne.

Luna odeszła, a Ginny zamknęła wejście i poszła do Pottera.

- Harry, Dumbledore chce cię widzieć po lekcjach.

- Po co?

- Nie mam pojęcia. Luna przyszła i tylko tyle przekazała.

- Dobra, dzięki. Idziemy na śniadanie?

- Jasne. Hermiona!

- Tak, już - Hermiona zbiegła ze schodów, prowadzących do dormitorium dziewczyn, a w rękach trzymała kilka grubych książek i zwojów pergaminu.

- Po co ci to wszystko?

- Narobiłam sobie zaległości przez przerwę świąteczną i muszę to jakoś nadrobić. To jak, idziemy?

- Tak - odparła entuzjastycznie Ginny i wszyscy poszli do Wielkiej Sali.

***

- Jejku, Granger, nawet jak na ciebie, to chyba za dużo - powiedział sarkastycznie Draco.

- Nie śmiej się, Malfoy, bo część jest dla ciebie.

- Co? Nie chciałem książek.

- Ale chcesz pracować w Ministerstwie. Parę pozycji, żebyś lepiej zdał OWTM-y - Hermiona podała chłopakowi nad stołem trzy opasłe tomy.

- Czy ona pomaga Draco? - zapytała szeptem z niedowierzaniem Pansy.

- Zmieniła nam się córeczka - Ginny otarła wyimaginowaną łzę spod oka.

- O czym tak szepczecie? - wtrącił się (również szeptem) Harry.

- Nasze dzieci dorastają - Parkinson położyła rękę na piersi, udając, że się rozkleja.

- No tak. A ja kim jestem, skoro oni są waszymi dziećmi?

- Och, głuptasek z ciebie. Jesteś chłopakiem, którego nienawidzimy, bo flirtuje naszymi cudownymi dziećmi i jednemu już złamało serce - Ginny uśmiechnęła się do Harry'ego i posłała mu ironicznego całusa.

- To ona złamała mi serce.

- E e e - Pansy położyła mu palec na ustach. - To my decydujemy, kto tu jest poszkodowany.

Harry udał obrażonego i odsunął się od Ginny, tym samym przysuwając się do Draco. Dziewczyny uśmiechnęły się do niego na raz, a potem spojrzały na siebie.

***

Po śniadaniu poszli na lekcje. W środy Gryfoni mieli raczej lekki dzień. Najpierw zaklęcia, później okienko, drugie śniadanie, historia magii, okienko, eliksiry, obiad i eliksiry. Harry jednak nie był skupiony na lekcjach, gdyż ciągle myślał o spotkaniu z dyrektorem. Chciał wyciągnąć od niego to, żeby mu powiedział, że musi umrzeć. Za każdym razem, jak widział się z Draco, nie zwracał uwagi na chłopaka. Myślał wciąż o jednym. Spotkanie... Dowie się, co o tym wszystkim myśli Dumbledore. Z jednej strony chciał to wiedzieć, a z drugiej wcale mu się nie spieszyło, żeby się o tym przekonać.

Jednak czy chciał czy nie, jego lekcje dobiegły końca i nie bardzo miał wybór. Musiał pójść do dyrektora. Jednak zanim tam poszedł, zatrzymał Dracona po lekcji eliksirów w pustym korytarzu.

To nie tak, jak myśliszWhere stories live. Discover now