Rozdział XXXV

224 14 16
                                    

Jako, że Draco miał ochotę pobyć z Harrym więcej czasu, a Potter się temu nie sprzeciwiał, bo nie wiedział, ile czasu mu zostało, to Malfoy spał w dormitorium Gryfonów (żeby nie było w dwóch łóżkach). Spędzali ze sobą całe dnie i wieczory. Minął weekend, poniedziałek i przyszedł wtorek, w który było Boże Narodzenie. Kiedy się obudzili, zeszli na dół, gdzie leżały prezenty dla nich. Oboje rzucili się, żeby je rozpakować.

- Sweter? Z D? O co w tym chodzi? Ooo, jakaś karteczka - Draco zaczął czytać. - Draconie, bardzo cię przepraszam za mojego syna, oto prezent dla ciebie, Molly Weasley. Dała mi sweter?

- Każde jej dziecko takie dostaje, z pierwszą literką imienia. Ja też dostałem.

- Traktuje cię jak swoje dziecko? Myślisz, że wydziedziczyła Rona?

- Wątpię. To dalej jej syn, ale z pewnością się zawiodła.

Harry rozpakował kolejny prezent.

- To bluza. Taka jaką dostała Hermiona. Gryffindoru.

- Myślisz, że to od tej samej osoby?

- Możliwe. Zobacz czy też masz - Harry przysunął się do chłopaka.

- Podobnie zapakowane, w ten sam papier. To może być to - Draco zaczął rozrywać papier. - Tak, to bluza, Slytherinu.

Malfoy wstał i ściągnął koszulkę, którą na sobie miał, po czym wciągnął ślizgońską bluzę. Harry pierwszy raz widział go bez koszulki i na chwilę go zatkało. Umięśniony brzuch chłopaka sprawiał, że ten wyglądał naprawdę dobrze.

- Coś się stało, Harry?

- Ych... nie - Harry potrząsnął głową i się otrząsnął, sam też zdjął flanelową koszulę od piżamy i założył bluzę. - Są jeszcze jakieś prezenty.

Oboje dostali sporo słodyczy, Harry dostał plakat swojej ulubionej drużyny quidditcha i jedną rzecz dla nich obojga. Był to album, ze zdjęciami. Gdy tylko go zobaczyli, wiedzieli, że jest od Parkinson. Dała bowiem identyczny Ginny na Mikołajki. Te jednak wypełniony był ich zdjęciami, które dziewczyna musiała robić z ukrycia.

- Czekaj - przeglądanie zatrzymał Harry. - Czy my tu śpimy? I czy to moje dormitorium?

- Zołza. To było na tej imprezie. Ostatniej.

- Nie szanuje naszej prywatności.

- Dziewczyny są okropne.

- Patrz, tam leży coś jeszcze - Potter wskazał na pakunek.

- To od Granger. Też dla nas obojga.

Gryfon siadł za Draconem i objął go od tyłu, wtulając się w jego ciepłą ślizgońską bluzę.

- Ciekawe, co ona wymyśliła.

Kiedy Draco otworzył paczkę, ze środka wyleciały fajerwerki i ułożyły się w napis: "Najlepszy ship: Harry + Draco = Drarry". W pudełku były też słodycze i kartka z życzeniami.

- Pomyśleć, że Pansy i Granger tak bardzo chcą, żebyśmy byli razem.

Draco odwrócił się i teraz siedział twarzą do twarzy Harry'ego. Patrzyli na siebie jakiś czas, po czym Harry zbliżył się do Dracona i delikatnie go pocałował. Dla ich obojga była to niewypowiedziana deklaracja, że zgadzają się na związek. Od tego momentu byli parą. Nieoficjalnie, ale jednak byli i doskonale zdawali sobie z tego sprawę.

- Chodź na śniadanie - Malfoy wstał, ciągnąc za rękę Pottera.

- Dobra, spokojnie, wolniej.

***

To nie tak, jak myśliszWhere stories live. Discover now