Rozdział XL

227 13 12
                                    

Kolejne dni mijały spokojnie, bez żadnych niespodzianek. Zresztą tego się można było spodziewać po tym, że uczniów w Hogwarcie nie było za dużo. Harry zaczynał się powoli nudzić w tym starym zamku. Oczywiście Draco sprawiał, że nawet podczas nudy, chłopak nie narzekał.

- Pójdziemy do tego Zakazanego Lasu?

- Draco, już ci to powtarzałem milion razy. Nie ma opcji, że pójdziemy do najniebezpieczniejszego miejsca na terenie Hogwartu bez żadnego dobrego powodu.

- Przecież nic się nie stanie.

- Pójdźmy do Hogsmeade. Co ty na to? Zapytam Dumbledore'a czy nam pozwoli.

- Ej! Hogsmeade jest nudne.

- To... Idźmy...

- No widzisz. Nie ma ciekawych miejsc w Hogwarcie.

- Na pewno są. Dajmy na to...

- No właśnie ciekawie jest tylko wtedy, kiedy coś się dzieje. Na przykład kiedy Snape cię nienawidził.

- Tak, też brakuje mi jego nienawiści.

- No widzisz. Mówię, że jak wszyscy są mili, to jest nudno. Stwórzmy jakąś intrygę.

- Draco, jesteś jak drama queen.

- Wiem. I kocham to.

- Zamierzasz kogoś skłócić?

- Raczej myślałem o zrzuceniu kogoś ze schodów? Albo z wieży Astronomicznej.

- Ciebie naprawdę pojebało.

- Po prostu się nudzę, a jak ktoś zginie, to będzie ciekawie.

- Przerażasz mnie.

- No weź. Przecież Pomfrey naprawi każdego. A taka Hanna Abbot. Należy jej się.

- Za co?

- Za to, że jest Puchonką?

- Za to ma trafić do skrzydła szpitalnego? Pójdziemy do Hogsmeade.

- No weź! Nie bądź taki!

- Draco, ogarnij się. Zobaczysz coś ciekawego, jak wróci Hermiona. Będziemy się uczyć cały czas. Korzystaj, póki możesz.

- Chcę korzystać, ale ktoś się boi...

- Ja nie mogę. Chcesz, to idź sam.

- Okay.

- Nie pójdziesz tam sam, bo zginiesz, zanim do niego wejdziesz.

- No to idź ze mną.

Harry już nie odpowiedział. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przegrał.

- Hej - powiedziała Cho, siadając obok. - Macie Historię Hogwartu? Ktoś ją wypożyczył, a ja jej potrzebuję.

- Czy ty się zaprzyjaźniłaś z Granger? - zapytał z przestrachem Draco.

- Bardzo śmieszne, Malfoy. Mam karę. Muszę napisać wypracowanie o tym, jak zmieniał się Hogwart na przestrzeni wieków. Macie?

- Hermiona na pewno ma, mogę poszukać. I tak nie będzie zła, o ile oddasz nienaruszoną.

- Obiecuję. I dziękuję.

- Nie ma sprawy.

***

Wszyscy troje poszli do salonu Gryfonów, ale Cho została na zewnątrz. Nie zamierzała tam więcej wchodzić, bo mimo że nie skończyło się tragicznie, kiedy ostatnio tam była, to mogło się skończyć. Dlatego postanowiła, że więcej nie wejdzie do tego pomieszczenia. Chociaż była zadowolona, bo wszystko poszło po jej myśli i mowa o tym, że przynajmniej nie byli już na nią tacy źli. Chociaż zdawało jej się, że tego nie pamiętają i że pogodzili się z nią ze względu na to, że po prostu przyszła. Jednak ona wszystko pamiętała i wiedziała, że oprócz paru pocałunków, nic się nie stało. A Draco i Harry byli zgodni w tym, że dziewczyna ich nawet nie pociąga. I z pewnością, gdyby nie to, że chciała zobaczyć, jak Draco całuje, to wyszłaby stamtąd zanim zaczęła mówić o gwiazdach. Wiedziała, że to tylko i wyłącznie ona sprawiła, że tak się zakończył wieczór i wiedziała, że w rzeczywistości tylko ona o tym wie. Harry i Draco w istocie nie mieli pojęcia, co działo się tamtej nocy. Ostatnią rzecz, którą zapamiętał Harry było to, jak powiedział, że Draco jest gwiazdą, a Ślizgon nie pamiętał niczego już na kilkanaście minut wcześniej. Z pewnością gdyby pamiętali więcej, nie odzywaliby się do Krukonki. I nienawidziliby jej z całego serca.

To nie tak, jak myśliszWhere stories live. Discover now