- Ana, kochanie! - krzyknął zadowolony, a ja automatycznie się uśmiechnęłam. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. - Dobrze cię widzieć córeczko.

- Ciebie też tato. Naprawdę się cieszę, ze mogłam przyjechać.

- Zawsze. - odsunął się ode mnie i uważnie mi się przyjrzał. - No niech popatrzę! Jak ty wyrosłaś.

- A ty czyżby zmłodniałeś? - zapytałam, a on teatralnie złapał się za serce. Cholernie mi tego brakowało.

- Elizabeth naprawdę cieszy się, że w końcu się poznacie. Jest w kuchni, idź się rozejrzeć, a ja przyniosę twoje rzeczy.

Przegryzłam delikatnie wargę, żeby się nie rozpłakać. Byłam wzruszona i cała rozemocjonowana. Niepewnie pokiwałam głową i po chwili otwierałam już drewniane drzwi. Ściągnęłam jeansową kurtkę i białe tenisówki. Wzięłam głęboki wdech i ostrożnie weszłam do kolejnego pomieszczenia: salonu. Ogromna, turkusowa sofa oraz tego samego koloru fotele znajdowały się po środku pokoju. Na złotym stoliku postawiona była świeżo, zaparzona herbata. Szare ściany i srebrne dodatki nadawały jeszcze większej elegancji. Po prawej stronie, oddzielona szklanymi drzwiami znajdowała się kuchnia połączona z jadalnia. Weszłam do środka, a podłużny, drewniany stół od razu rzucił mi się w oczy. Na czerwonym obrusie stała porcelana oraz wazon białych róż. Po lewej stronie była kuchnia, urządzona w ciemnych kolorach. Koło blatu stała wysoka kobieta, która była tak pochłonięta gotowaniem, że nie zauważyła jak weszłam. Ubrana w czerwona sukienkę wyglądała przepięknie. Długie włosy były zaplecione w wysokiego kucyka, a jej szyje zdobił złoty naszyjnik.

- Dzień Dobry. - powiedziałam, a kobieta gwałtowanie odskoczyła.

- Wybacz, nie zauważyłam cię. - odpowiedziała, a na jej blade policzki wpłynął rumieniec. Stresowała się. - Jesteś Anastasia, prawda?

- Ana. - posłałam jej delikatny uśmiech. - Miło cię poznać Elizabeth, naprawdę. Tata mnóstwo o tobie opowiadał.

- O tobie również. Jest dumny, że ma taką córkę.

- Mój tata ma tendencję do idealizowania.

- Zauważyłam. - parsknęła, a atmosfera delikatnie się rozluźniła.

- Cudownie pachnie. Pomóc w czymś?

- Nie, nie trzeba. Naprawdę. Jesteś pewnie zmęczona po podróży.

- Ale mam ręce. Zaniosę do jadalni. - powiedziałam i podniosłam z blatu tacę z przystawkami. Zanim zdążyłam wrócić po kolejne talerze, mój ojciec z uśmiechem na twarzy wszedł do pomieszczenia. Podszedł do kobiety i złożył na jej ustach przelotnego całusa.

- Widzę, że się już poznałyście. - powiedział, krojąc paprykę. - Elizabeth specjalnie dla ciebie przygotowała twoje ulubione danie.

- Jack mówił, że lubisz kurczaka i makaron ze szpinakiem. Nie wiem czy będzie ci smakowało, gdyby co zamówimy coś na wynos.

- Na pewno będzie smaczne.

- Właśnie Eli, rozluźnij się. - powiedział mój tata, a Elizabeth wysłała mu oburzone spojrzenie. - Zaniosłem twoje rzeczy do pokoju. Kochanie zaprowadzisz Anastasię?

- Jeżeli dokończysz kolację. - zaśmiała się, ale złapała mnie za nadgarstek i wyprowadziła z kuchni.

- Macie piękny dom. Sama go zaprojektowałaś? - spytałam, gdy wchodziłyśmy po marmurowych schodach na kolejne piętro.

- Tak, chciałam połączyć elegancję z minimalizmem. Lubię czasem stworzyć jakiś projekt. Jack mówił, że również jesteś artystką. Malujesz?

- Tak, ale aktualnie mam blokadę. Nie mogę znaleźć inspiracji.

- Odrzuć perfekcjonizm i odkryj nieznane. Moja matka zawsze powtarzała, że sztuka to odwaga.

- Zapamiętam. Jeżeli będziesz chciała pokaże ci kilka moich prac.

- Z przyjemnością. - uśmiechnęła się szeroko.

Byłam najmilszą wersją siebie. Nie czułam potrzeby rzucać ironicznymi tekstami, albo nieprzyjemnymi uwagami. Nawet gdybym chciała jej nie polubić, nie dałoby rady tego zrobić. Była życzliwa i biło od niej ciepłem, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Czułam przy niej wewnętrzny spokój i mimo, że znałam ją zaledwie kilka minut zrozumiałam, dlaczego tata się w niej zakochał. Elizabeth Wood była chodzącym dobrem.

- To tutaj. - powiedziała, wskazując na drzwi. - Ten pokój stał pusty, ale gdy dowiedziałam się, że przyjedziesz pozwoliłam sobie go umeblować. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, ale gdybyś chciała coś zmienić po prostu daj mi znać. Zajmę się tym.

- Dziękuje. - powiedziałam i otworzyłam drzwi. Kobieta naprawdę się postarała. Duże łóżko z baldachimem stało przy oknie. Ogromna szafa znajdowała się po prawej stronie, a obok stało biurko połączone z toaletką. Na przeciwko drzwi znajdowały się regały na książki i dwa fotele. Pokój był urządzony w stylu skandynawskim. Szare ściany, białe meble i grantowe dodatki wyglądały niesamowicie. Na ścianach wisiały puste ramki. - Jest cudownie.

- Cieszę się. Na przeciwko twojego pokoju jest łazienka, którą niestety dzielisz z moim synem. Rozmawiałam z nim i da ci tyle prywatności ile będziesz potrzebowała. Na końcu korytarza znajduje się gabinet twojego ojca oraz nasza sypialnia połączona z łazienką. Na dole jest jeszcze biblioteka. Jack mówił, że lubisz czytać. - powiedziała, a ja próbowałam przeanalizować sobie wszystkie informacje. Byłam jej naprawdę wdzięczna. Zatrzymywałam się tutaj jedynie na kilka miesięcy, a ona otworzyła przede mną drzwi do swojego domu. Otworzyła przede mną swoje serce, mimo, że nie musiała tego robić.

- Dziękuje. - powiedziałam po raz kolejny, a Elizabeth kazała mi czuć się jak u siebie. Pozwoliła mi się rozpakować w samotności i powiedziała, że zawołają mnie na kolacje. Zamknęła drzwi, a ja po prostu się uśmiechnęłam. Nie byłam w stanie zrobić niczego innego.

***

Pół godziny później zasiedliśmy razem do stołu. Jedzenie okazało się przepyszne, a Elizabeth jeszcze bardziej błyskotliwa niż by się wydawało. Opowiadała różne przezabawne historię z moim tatą w roli głównej, a on po prostu patrzał na nią z zachwytem. Kochał ją. Naprawdę bardzo ją kochał. Śmialiśmy się wniebogłosy. Czułam się jak u siebie w domu. Chwilę po dwudziestej drugiej usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi. Do domu wszedł wysoki blondyn, który ledwo trzymał się na własnych nogach. Jego oczy były przekrwione, a język plątał się, gdy próbował rzucać kąśliwe uwagi. Spojrzał na mnie i nazwał mnie "dobrą dupą", a gdy mój ojciec zniesmaczony wytłumaczył mu kim jestem chłopak jedynie przewrócił oczami i zataczając się ruszył w stronę schodów. Nie poradziłby sobie, więc automatycznie do niego podbiegłam i pomogłam dostać się do jego sypialni. Na prośbę ojca przygotowała mu butelkę wody i leki, które zdecydowanie ulżą mu, gdy obudzi się z ogromnym kacem. Picie alkoholu było świetne, ale poranki powodowały, że każdy mydlił sobie oczy słowami: więcej nie pije. A mimo tego za kilka dni przerabiał to ponownie i ponownie. Elizabeth czuła się niezręcznie: było jej głupio z powodu syna i przepraszała mnie kilkukrotnie, gdy pomagałam posprzątać jej naczynia po posiłku. Próbowałam wytłumaczyć jej, że nic się nie stało, ale uparcie stała przy swoim. Chciała zrobić dobre wrażenie i bała się co pomyśli córka miłości jej życia, gdy zobaczy czarną owcę w rodzinie. Prawda jest taka, że nie pomyślała nic złego, wręcz przeciwnie była miło zaskoczona, gdy dowiedziała się, że jej syn jest w podobnym wieku. Byłam zmęczona po podróży i burzliwym wieczorze, więc gdy tylko nadarzyła się okazja pobiegłam do łazienki wziąć prysznic. Przebrałam się w piżamę, a wychodząc dostrzegłam zapaloną lampkę w gabinecie ojca. Poszłam się z nim pożegnać i życzyć mu dobrej nocy. Tata ucałował mnie w czoło, jak to miał w zwyczaju gdy byłam młodsza i opowiedział mi co nieco o synu Elizabeth. Nazywał się Nate i był rok młodszy. Od czasu do czasu lubił sobie wypić, ale prócz tego podobno był naprawdę w porządku, a mój ojciec traktował go jak syna. Poprosił, żebym dała mu szansę, a ja nie miałam żadnych przeciwskazań, aby to zrobić. Wróciłam do swojej sypialni i gdy tylko położyłam się na łóżku od razu zasnęłam. 

|Sztuka Kochania|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz