ROZDZIAŁ I

2.4K 103 46
                                    


Cześć. Pierwszy rozdział został opublikowany 21.01.2021, a ostatni przed zawieszeniem 28.02.2021. Obecnie jest 23.05, a opowiadanie wraca na właściwy tor. Rozdziały są pisane od nowa, więc jeżeli jesteście czytelnikami jeszcze sprzed korekty warto od nowa zapoznać się z treścią, która jest delikatnie zmieniona. Przez te kilka tygodni poukładałam sobie historię i mimo początkowego zniechęcenia zdecydowałam się, że warto ją kontynuować, więc mam nadzieje, że mimo zmian nadal pozostaniecie jej zwolennikami :) 

Przeprowadzki bywają trudne, ale tylko wtedy gdy nie są zależne od ciebie. W momencie w, którym wyjeżdżasz z miasta, które cię dusiło, by zaznać lepszego życia czujesz się niczym młody Bóg. Ekscytacja miesza się z przerażeniem czy dasz sobie radę, ale wolność, którą czujesz jest rekompensatą wszelakiego strachu. Nastawiając się na zmiany nastawiasz się na pożegnania i może to dlatego, gdy przytuliłam swoją matkę po raz ostatni nie odczułam smutku, a jedynie jeszcze większą satysfakcję przed nieznanym. Spakowałam swoje rzeczy do bagażnika mojego, jaskrawego malucha i ostatni raz przyjrzałam się domu, w którym się wychowałam. Mała, biała chatka stała na idealnie skoszonym trawniku. Czerwone róże rozciągały się wzdłuż kamiennej ścieżki. Na podjeździe stała moja mama wraz z Christophem: jej nowym partnerem. Oboje się uśmiechali, ale wiedziałam, że moja mama jedynie udaję. Nie chciała żebym wyjeżdżała, ale nie miałam innego wyboru. Dusiłam się i potrzebowałam czegoś więcej. Pragnęłam czegoś więcej. Chciałam wyjechać, rozpocząć wymarzone studia i zaznać smaku lepszego życia. Z dala od wszystkich złych rzeczy, które mnie tu spotkały. Zacząć od nowa. Pomachałam im na pożegnanie i wsiadłam do Dolores - mojego małego fiata, który był spełnieniem moich marzeń. Uwielbiałam stare samochody, a więc gdy na szesnaste urodziny moja babcia podarowała mi swoje auto rozpłakałam się jak dziecko. Miałam do niego słabość i nie zamieniłabym go na żaden inny model. Odpaliłam silnik, a słodkie uczucie wolności ogarnęło moje ciało.

Pierwszy semestr zaczynał się w październiku. Obecnie był pierwszy czerwca. Jechałam w stronę Kalifornii, więc zdecydowałam się na małe wakacje u mojego taty. Dawno go nie widziałam. Głównie przez nienawiść, którą darzyła go moja matka, więc możliwość spędzenia z nim więcej czasu była niczym gwiazdka z nieba. Rodzice rozwiedli się siedem lat temu. Uczucia przygasły, a ojciec poznał nową kobietę podczas sprawy nad, którą wtedy pracował. Zakochał się w Elizabeth: pani prokurator dla, której kompletnie stracił głowę. Z początku utrzymywanie z nim kontaktu było porównywalne do pracy Syzyfa. Moja matka na każdym kroku uniemożliwiała mi z nim kontakty z powodu żalu i goryczy, którą odczuwała. Pogodzenie się z faktem, że jej córka nie może być po środku rozpadającego się małżeństwa zajęło jej kilka, długich sesji z terapeutą. Mama zasługiwała na szczęście, ale tata również. Oboje byli dobrymi ludźmi, którzy po prostu nie byli dla siebie stworzeni.

Tata po wyprowadzce od nas z domu zamieszkał z Elizabeth w AmberCity*. Małym miasteczku niedaleko Arizony od, którego dzieliło mnie dobre siedem godzin jazdy. Włączyłam radio i usłyszawszy dobrze znane mi wersy zaczęłam śpiewać. Droga zleciała mi całkiem przyjemnie, ale gdy po kilkugodzinnej jeździe zatrzymałam się pod wskazanym adresem serca zabiło mi mocniej. Ostatni raz widziałam mojego tatę dwa lata temu na moich urodzinach. Przyjechał do naszego domu i tak po prostu zapukał do drzwi. Mama była nieźle wkurzona, ale mu to nie przeszkadzało. Zabrał mnie na ogromną porcję lodów i opowiadał co się u nich dzieje, co chwilę wypytując o szczegóły z mojego życia. Kochałam go, więc w głębi duszy cieszyłam się jak mała dziewczynka, że mogę spędzić z nim więcej czasu. Wysiadłam z samochodu i uważniej przyjrzałam się domowi. Był szaro-biały z drewnianymi dodatkami. Nie zdążyłam wejść jeszcze do środka, ale już mogłam przypuszczać, że jest jeszcze większy niż się wydaję. Otworzyłam bagażnik, chcąc wyjąć swoje walizki, ale zanim zdążyłam to zrobić mój ojciec niczym jak na zawołanie wyszedł z domu.

|Sztuka Kochania|Where stories live. Discover now