"Skrzypaczka" |Licht

59 2 1
                                    

Siedziałam na fotelu i czytałam książkę. Było wcześnie, więc miałam trochę czasu dla siebie. Kątem oka zobaczyłam jak coś porusza się po podłodze. Opuściłam książkę i zobaczyłam koło moich nóg małego jeża. Uśmiechnęłam się lekko.

— Cześć, śliczny – podniosłam go i położyłam na moich kolanach. Położył kolce, więc mogłam go pogłaskać. Wróciłam do czytania, a on wyglądał, jakby czytał razem ze mną – Lubisz Shakespeare'a? – zaśmiałam się cicho i przewróciłam stronę

Po jakimś czasie dostrzegłam wchodzącego do holu chłopaka. Rozglądał się, jakby czegoś szukał. Zamknęłam książkę i wstałam, podnosząc zwierzę i idąc w jego stronę. Uniósł brwi, kiedy na mnie spojrzał.

— Chyba to twoja zguba – wziął ode mnie stworzenie, ale jeszcze chwilę głaskałam go po główce – To raczej nie jest najbezpieczniejsze miejsce na spacer dla jeża. – uśmiechnęłam się lekko i postanowiłam odejść, ale wiedziałam, że za mną patrzy. Odwróciłam się przy wyjściu i spojrzałam na niego – Jestem Lena.

Odwróciłam się i odeszłam. Nie zostało wcale tak dużo czasu. Zbierało się coraz więcej ludzi i w tłumie ktoś na mnie wpadł.

— Przepraszam – spojrzałam na jasnowłosego mężczyznę

— Nic się nie stało – zapewniłam i stanęłam z boku, żeby nie torować przejścia. – Pan musi być Kranz Rosen – rozpoznałam go

— Tak, miło mi – po jego spojrzeniu wiedziałam, że on też mnie rozpoznał – Przyszłaś na koncert Lichta? – uniósł brwi

— Tak, nie mogłabym tego przegapić, a wyszło tak, że nasze koncerty się zbiegły w czasie i mam tą możliwość – przyznałam

— Też tu występujesz? – kiwnęłam glową

— Tak, jutro wieczorem – zajrzałam do torebki i wyciągnęłam kopertę – Gdybyście mieli ochotę przyjść – podałam mu ją – Miło było pana poznać, panie Rosen – uśmiechnęłam się – Powinnam już iść zająć miejsce. Do zobaczenia

— Do zobaczenia – odpowiedział – I proszę, mów mi Kranz – uniósł kącik ust i kiwnął głową w moją stronę

Poszłam w końcu do sali koncertowej i zajęłam swoje miejsce. Panował tu spokój, chociaż słyszałam szepty, dźwięk obcasów i lekkie szuranie, kiedy ludzie szli do swoich miejsc. Po około pół godzinie wszyscy już siedzieli i czekali, aż pianista wejdzie na scenę, żeby mogli usłyszeć jego grę.

Sama nie mogłam się doczekać. Dużo słyszałam o Lichcie Jekyllandzie Todorokim. Wiele ludzi uważa, że jego gra jest anielska. Na żywo nie mogłam jeszcze usłyszeć, ale nadarzyła się okazja.

W końcu wszedł na scenę, powitały go oczywiście oklaski. Zasiadł przed pięknym fortepianem i przygotował się do rozpoczęcia utworu. Oparł stopę o pedał i położył dłonie na klawiaturze. Rozpoczął piękny utwór. Był spokojny, ale poruszał. Już po minucie zauważyłam, że kilka kobiet ociera łzy.
Jestem osobą bardzo wrażliwą na muzykę, a ta grana przez Todorokiego mnie poruszyła. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Byłam na wielu koncertach, ale ten był wyjątkowy.

— Piękne – odezwała się kobieta po mojej lewej, wycierając oczy chusteczką.

Kiedy koncert się skończył, poczekałam aż ludzie zaczną się rozchodzić. Nie lubiłam przeciskać się przez tłum. W końcu podniosłam się z miejsca i opuściłam salę. Na zewnątrz było chłodno. Był wieczór i było dość ciemno. Wzięłam głęboki wdech. Chłodne powietrze przyjemnie mnie otrzeźwiło. Postanowiłam udać się do hotelu pieszo. Spacer po Wiedniu. To mój pierwszy raz w tym miejscu, więc ciekawość brała górę. Przyjechałam do miasta kilka dni temu, ale nie miałam czasu na zwiedzanie. Ciągle tylko jeździłam z hotelu do miejsca koncertu i z powrotem.
Moje zachwycanie się tym miastem przerwał mi dzwonek telefonu.

SerVamp - One Shoty | Postacie × OCDär berättelser lever. Upptäck nu