- Wiecie w ogóle gdzie jesteśmy?- zapytał zaniepokojony Lance.
- Nie mam pojęcia, ale biegliśmy cały czas prosto więc jak pobiegniemy w przeciwną stronę, dotrzemy w końcu do pojazdów.
- Dobrze wiedzieć.- powiedział z ironią Lance. Chciał oprzeć się o ścianę żeby odpocząć, ale przewrócił się.- Aaa!
- Patrzcie. Tu jest jakieś przejście.- Może stamtąd dochodziły te głosy... - zastanawiał się Clay.
- No to sprawdźmy.- zaproponował Aaron i wszyscy weszli do korytarza wykutego w skale.
Szli i szli. Każda minuta dłużyla się nieprzerwanie. Im dalej się zagłębiali tym bardziej odczuwali chłód. Chłopaków przeszły dreszcze. W pewnym momencie dostrzegli jasne, ciepłe światło.- Co to może być?
- Ciii
Ostrożnie zbliżyli się do źródła światła.
Nagle usłyszeli głosy.***
- Wreszcie was mam. Kto by pomyślał. Sami na siebie sprowadziliście zagładę.- Rób z nami co chcesz tylko nic im nie rób.
- Zobaczymy. Jeżeli nie okażą się takimi jak wy to może przeżyją. Ale teraz potrzebuję pewnych informacji. I pewnie już domyślasz się o co może chodzić.
- Nic ci nie powiem. Ani ja, ani pozostali.
- Tak? Zobaczymy. Dam wam czas do namysłu. Jak nie powiecie, to sami się domyślcie co i jak.-mówiąc to wyszedł korytarzem.
***
- Co robimy?- zapytał Lance.
- Musimy ich uwolnić.- powiedział zdecydowanie Clay.
Razem wyszli z ukrycia. Podeszli do rycerzy i zaczęli rozkuwać kajdany.
- Clay? - powiedział z niedowierzaniem jeden z rycerzy.
- Nie powinno was tu być chłopcy.
- Wszyscy was szukali.- odparł Aaron.- Ej, zaraz, chłopcy? Jesteśmy poważnymi rycerzami...
- Teraz chodźcie. Musimy się stąd wynosić! - zakomunikował Clay zrywając ostatnie łańcuchy.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - usłyszał głos wysokiego mężczyzny.
- Jak wolność może być zła?- zapytał ironicznie Lance nie rozumiejąc co do końca ma na myśli. w końcu są wolni!
- Jak zaraz się nie ruszymy to nas wszystkich złapie. - przypomniał Aaron nerwowo rozglądając się dookoła.
- Nie ma czasu do stracenia. Ruszajmy!- powiedział Clay kierując się w stronę wyjścia. Jednak rycerze stali dalej w miejscu. Mooringhton stanął i spojrzał na nich że zdziwieniem. - Dlaczego nie idziecie?
- My nie możemy. - usłyszał odpowiedź jednego z pojmanych.
- Nie rozumiem. Wszyscy o was się martwią, to porwanie jest problemem na wielką skalę, wszyscy są tym wstrząśnięci... A wy po prostu mówicie że nie możecie?! - Clay'a irytowało już to, że m.in. Alan obarczał właśnie jego sobą za to co sie wydarzyło.
- Clay, nie chcę, żeby ktokolwiek ucierpiał przez pochopne decyzje. Jeżeli uważasz, że nie chcemy się pozbyć tego czarnoksiężnika to się grubo mylisz. Jednak chcemy tu zostać, bo walczymy w ten sposób o coś ważniejszego. I nie chcemy, żeby ktokolwiek, a zwłaszcza wy, na tym ucierpieli. A teraz proszę was, zmykajcie stąd jak najszybciej i... weź to. - kobieta podała mu pewien przedmiot. Wyglądał jak jakiś talizman. Miał na środku olśniewający klejnot.- On wam powie wszystko co chcecie wiedzieć. Ale proszę was, uważajcie na siebie. - dodała. W tej chwili dało się słyszeć zbliżające się korki. Wysoki mężczyzna szybko wypchał ich z jamy i szepnął. - Idźcie stąd na przód. Nie skręcajcie, a dotrzecie do drogi. I pod żadnym pozorem nie wracajcie.
Potem zniknął w ciemnościach. Po chwili dało się słyszeć krótki krzyk.
Clay chciał zawrócić, ale Lance złapał obu przyjaciół za ręce i pociągnął do wyjścia. Wszyscy nexo knights wybiegli tunelem i wydostali się na zewnątrz. Ciagle byli nieco rozkojarzeni. Po długiej wędrówce dotarli do miasta.
YOU ARE READING
Nexo Knights - Czarna magia
Fanfictionkrugs monstrox pokonany, Jestro nie jest zagrożeniem. Do królestwa przybywa sąsiedni władca, który od dawna nie przyjeżdżał z żadną audiencją. Jest chroniony przez wielu rycerzy. Odbywają się pojedynki na arenie, aby pokazać ich męskość. Podczas uro...