Rozdział 16

354 35 11
                                    


Siedziałam na kanapie w wielkim salonie obok Nikolasa i przeglądałam książkę z obrazkami, którą chwile temu mi podał. Wytłumaczył mi, że to bestiariusz.

Czułam się trochę jak dziecko przeglądające bajkę z obrazkami.

W czasie kiedy ja słuchałam wykładu Nikolasa, Zaan próbował wyciągnąć coś od jego małżonki. Nie była chętna do pomocy. Raczej zwracała się do niego z arogancją i lekkością. Jak starsza kobieta do przedszkolaka, choć nie byłam pewna czy Zaan nie jest tak samo stary jak istnienie Europy. W końcu smoki są długowieczne.

— Umówiliśmy się inspektorze — powiedziała arogancko.

Wydawała się czterdziestoletnią kobietą, która świetnie o siebie dba. Jej rude loki był związane w wysoki kucyk, a zielone oczy niczym u kota ostro obserwowały otoczenie.

Była kobietą typu, która nie da sobie w kasze dmuchać.

Wydała się taka inna od swojego miłego męża.

— Nie mieszamy się do spraw Instytutu — kontynuowała. Zwróciłam uwagę, że miała bardzo ładne szpilki. — Ustaliliśmy to prawie sto lat temu, kiedy odmówiliście nam pomocy.

Zaległa złowroga cisza, w której tylko ja nie miałam pojęcia co się dzieje. Nie podobała mi się ta wojenna atmosfera. Najgorsze jest to, że Zaan i Ella, jak się nazywała żona Nikolasa, wydawali się na równo uparci. To się mogło tylko źle skończyć.

— Nie prosimy was o pomoc fizyczną — prawie, że wysyczał.

— Nie.

Nagle sobie coś uświadomiłam i nerwowo poprawiłam się na siedzeniu.

— Dobrze się pani konserwuje — zauważyłam dość głupio.

Wszyscy na mnie spojrzeli, a ja automatycznie się zarumieniłam.

— I to że przyniosłeś ze sobą uroczego człowieka nic nie zmienia — zwróciła się do niego Ella, wskazując na mnie jakbym była ładnym przedmiotem w pokoju.

—  To pracownik Instytutu — odpowiedział jej niemiło. — Nie ma nic wspólnego z twoją ideologią. Chcemy rozwiązać sprawę morderstw na mieszańcach.

— Niegrzeczne określenie.

— I tylko wy możecie nam pomóc — zignorował jej uwagę. — Wiem, że macie podobizny całego legionu. Potrzebujemy tego do identyfikacji podejrzanego.

— I co — parsknęła z wyzwaniem. — Jak zamierzacie go rozpoznać? Zrobicie wyliczankę, czy rzeczywiście wiecie jak może wyglądać morderca w identycznym mundurze w pułku liczącym 20 osób na obrazie.

— Mamy światka.

— Naprawdę?

— Naprawdę? — powtórzyłam w szoku. — Dlaczego ja tego nie wiem?

Posłał mi tak jadowite spojrzenie, że myślałam że mnie zaraz udusi. On naprawdę mnie nie lubi.

— To ty.

— Och...

No tak, to ja widziałam wysoką postać, to ja znalazłam ten guzik. I w teorii to ja jestem jedynym świadkiem. Tyle że kompletnie nie wiem jak wygląda ten facet, oprócz tego że jest wysoki i chodzi na ciemno.

Wybitny ze mnie świadek. No po prosto sprawa rozwiązana.

— Czyli nie weźmiecie ze sobą naszego pamiątkowego obrazu? — zapytała trzymając gardę suki i nie dając po sobie poznać, że jest zaskoczona że chodzi o mnie.

Agentka   |Poprawa|Where stories live. Discover now