Rozdział 14

459 62 12
                                    

W połowie drogi Scott przeprosił i odłączył się od nas. Na myśl cisnęło mi się milion pytań.

- Elliot?

- Tak, panienko?- Zapytał, zrównując ze mną krok.

- Ugh, błagam, mów mi Holly, to po pierwsze. Po drugie, jaki cel ma ta kolacja?

- Ma na celu zapoznanie cię ze wszystkimi strażnikami. Muszą wiedzieć, za kogo, w razie niebezpieczeństwa mają oddać życie.

Zatrzymałam się. Elliot po paru krokach to zauważył i również stanął.

- Jak to, oddać za mnie życie?!

Strażnik Księgi zrobił zmieszaną minę.

- Myślałem, że ktoś ci powiedział... - Odetchnął i przeczesał ręką włosy. - Jesteśmy zobowiązani, aby cię chronić. Bez względu na wszystko.

Zmarszczyłam brwi i wznowiliśmy marsz.

- Czyli, gdyby teraz zaatakował mnie jakiś Błyszczący...

- Broniłbym cię, ryzykując własnym życiem - dokończył, a jego głos nawet nie zadrżał.

W moim gardle wyrosła wielka gula.

Z końca korytarza usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Scotta w pięknym, czarnym garniturze. Wyglądał zjawiskowo. Koszula opinająca delikatnie jego mięśnie brzucha i tors, dopasowana marynarka. Włosy jak zwykle, artystyczny nieład. Wyglądał tak seksownie... Nawet nie zwróciłam uwagi, że się na niego gapie, dopóki ten nie uśmiechnął się szeroko.

Elliot bez słowa otworzył wielkie, białe drzwi i weszliśmy do sali. Aż mi dech zaparło.

Byliśmy w pomieszczeniu, w którym Joe powiedział mi o przepowiedni.

Było prześlicznie. Stół układał się w literę "u", a naprzeciw drzwi, przy stole głównym było duże krzesło, właściwie, to prawie tron. Ozdobiony kwiatami, złotem. Zapewne to tam miałam usiąść...

Na stołach leżały białe obrusy i złota zastawa z pięknymi świecami.

Na środku sali tłoczyło się mnóstwo mężczyzn w białych szatach.

- Czemu nie ma tu kobiet? - Spytałam szeptem Scotta.

Nachylił się i również szeptem, powiedział:

- Tylko mężczyźni mogą być strażnikami. Kobiety nie mają prawa. Chyba, że którejś przypadło by chronienie ciebie.

Zamyśliłam się i wpadłam na kogoś. To był Noah. Siniaki już prawie zniknęły, więc wyglądał wspaniałe w smokingu i czerwonej muszce. Włosy tylko lekko uczesał i uśmiechał się do mnie.

- Cześć - powiedział.

- Cześć.

- Ślicznie wyglądasz - miałam świadomość, że Scott stoi za mną, ale nie wiedząc czemu, coś pchało mnie w ramiona Noaha. Tajemniczość? Nie wiem, ale coś takiego, że...

- Dziękuję - odpowiedziałam. - Ty również.

Uśmiechnął się zadowolony i poprawił teatralnie muszke.

- Panienko Holly, proszę ciebie i pani strażnika za mną - Odezwał się Elliot. No, jest jakiś postęp. Wypowiedział moje imię.

Ruszyłam ze Scottem za rudym i po chwili posadzili mnie na tym ogromnym tronie. Po mojej prawej usiadł Scott, obok niego Noah, a po mojej lewej usiadł Joe i chyba ojciec Scotta. Wszyscy mieli na sobie białe szaty i wydawało mi się, że Scott, Noah i ja, totalnie tu nie pasujemy.

Wszystko, czego pragniesz...Where stories live. Discover now