Rozdział 17

412 52 16
                                    

Leżałam tak na podłodze i przypomniało mi się, że muszę pogadać z Mikiem.

Wstałam chwiejnie i podpierając ścianę ruszyłam do sali obiadowej.

To, co zobaczyłam w środku, wywołało mój delikatny uśmiech.

Noah siedział obok Mike'a, z marchewkami w nosie i brokułami w uszach. Mike zwijał się ze śmiechu i chyba nawet płakał. No cóż, nie dziwię się.

Podeszłam do nich. Noah zrobił uroczo zawstydzoną minę i wziął chłopca na kolana.

- Teraz zjesz warzywa? - Zaśmiał się, a Mike krzyknął :

- Teraz?! W życiu ich już nie tknę!

Zaśmiałam się wraz z Noahem. Dziwne. Myślałam, że już nie będę się śmiać. Noah uniósł ręce w geście poddania i posadził malca na krześle, podchodząc do mnie.

- O co chodziło? - Spytałam po chwili obserwowania kuzyna. Noah spojrzał na mnie, udając głupiego. - Z tym: "Istniejesz"?

Noah wzruszył ramionami, a jego czarna grzywka zasłoniła czoło.

- Przychodził do mnie w snach - wtrącił Mike z pełną buzią, nie odrywając wzroku od talerza.

Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na Noaha.

- Mówił mi, co mam robić, gdy miałaś złe sny. Zawsze informował mnie, zanim to się stało. Myślałem, że to moja podświadomość. Ale Scott też przychodził.

Na wzmiankę o Scottcie w gardle pojawiła mi się wielka gula.

- Scott... Był u ciebie? - Wykrztusiłam.

Mały kiwnął głową.

- Musimy iść - wyszeptał Noah.

Lekko pociągnął mnie za rękę, ale mu się wyrwałam.

- Co mówił?

Mike spojrzał w górę, zdziwiony tonem mojego głosu.

- Cóż... - Zaczął. - Kazał cię strzec. Mówił, że pewnego dnia wszystko się ułoży i znów będziemy szczęśliwi. Ty będziesz szczęśliwa.

Poczułam łzy, ale wiedziałam, że nie wolno mi rozpłakać się przed Mikiem.

- Robił coś jeszcze? - Spytałam.

- Bawił się ze mną. Było bardzo fajnie. Często wyobrażałem sobie, że jesteś z nami. Jak rodzina.

Noah szepnął coś do Elliota i pociągnął mnie za ramię, tym razem mocno. Nie zauważyłam nawet, gdy znaleźliśmy się koło jego domku.

- Wszystko w porządku? - Spytał. Ja pokręciłam głową i uniosłam dłoń, dając mu do zrozumienia, że nie chcę o tym mówić.

Noah lekko skinął i wręczył mi mój łuk.

- Pozwoliłem go sobie wziąć ze skrytki. Czas ćwiczyć, a wydaje mi się, że przyda ci się rozładować emocje.

Ujęłam w dłoń złoty łuk i kołczan i od razu poczułam, jakby te dwie rzeczy były dla mnie stworzone. Jakby były przedłużeniem moich ramion. Dopełnieniem.

Noah ustawił dziesięć tarcz rozrzuconych po polanie przed jego domkiem. I kazał mi strzelać. Stanął za mną.

Odetchnęłam głęboko i przy wypuszczaniu powietrza, strzeliłam.

Wytrzeszczyłam oczy. Nie trafiłam.

Spróbowałam jeszcze parę razy i... Znowu nic.

- Holly? Może jednak chcesz porozmawiać?

Wszystko, czego pragniesz...Where stories live. Discover now