Rozdział 3

578 62 12
                                    

- Dobrze, więc ja mam dzisiaj dłużej lekcje, a w zaistniałej sytuacji i tak nie miałabym cię jak dowieźć do domu - powiedziałam do Mike'a. Staliśmy na parkingu przed jego szkołą. Mnóstwo dzieci biegało, śmiało się. Mike niecierpliwie patrzył przez okno, a Scott zerkał na mnie kątem oka, bębniąc palcami w kierownicę. Jednak, nie wydawał się zły czy znudzony.

- Zadzwonię do twojego taty, żeby po pracy cię odebrał, dobrze?

Przytaknął, a ja wdrapałam się na siedzenie i pocałowałam kuzyna w policzek.

- Fuuuj! - Jęknął i wytarł ręką twarz, z wyraźnym grymasem. - Co ci odbiło?

- Dziękuję - wyszeptałam tylko.

Wzniósł oczy do nieba i powiedział:

- Jak chcesz mi podziękować to kup mi grę, a nie obśliniaj twarzy - zaśmiałam się. Mike wyszedł z samochodu, ale zdążyłam jeszcze zobaczyć jak kąciki jego ust unoszą się lekko.

Siedzieliśmy ze Scottem w ciszy. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do okna. To był Mike. Chłopak opuścił okno.

- Co jest, chłopie? -Zapytał i uśmiechnął się znów.

- Długo mam tu jeszcze stać i czekać aż któreś z was, mózgi poda mi plecak?!

Skarciłam go wzrokiem, ale Scott nic nie powiedział. Ciągle z uśmiechem na ustach wyszedł z samochodu zostawiając otwarte drzwi i sięgnął po torbę. Podał ją Mike'owi i zmierzwił mu włosy. Rozbrzmiał dzwonek i chłopiec popędził do szkoły bez pożegnania. Odprowadziłam go wzrokiem i już po chwili byliśmy w drodze do szkoły.

- Przepraszam - powiedziałam.

Scott spojrzał na mnie zdziwiony.

- Za co? - Spytał.

- Przeze mnie się spóźnisz.

- Nie martw się, raczej mi nic nie zrobią. Poza tym, nienawidzę biologii...

Zmarszczyłam brwi.

- Masz pierwszą biologię? - Kiwnął głową. - Ja też. - Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

- Czyli jesteśmy razem w klasie - Znów ten uroczy, szeroki uśmiech. - Przynajmniej będę kogoś znał. Jestem tu nowy, wprowadziłem się z rodzicami i bratem w zeszłym tygodniu. Mam nadzieję, że nowemu nauczyciele odpuszczają...

- No to masz pecha. Stiff jest szczególnie uczulony na nowych.

Zmarszczył brwi.

- Stiff?

- Skrót od Stifflera. Pasuje do niego, bo jest bardzo sztywny. Reguły i reguły. Tylko nimi żyje.

Podjechaliśmy pod szkołę równo z dzwonkiem. Zaklęłam pod nosem, a Scott zrobił zniesmaczoną minę.

- Co? - Spytałam.

- Nic. Ja... Po prostu nie lubię, kiedy ładna dziewczyna przeklina.

Zarumieniłam się i on na pewno to zauważył. Zabrzmiał drugi dzwonek. Złapałam go za rękę i pociągnęłam do szkoły. Śmiał się. Co takiego śmiesznego jest w spóźnieniu się na lekcje i dostania kary?

Wbiegliśmy do klasy. Wszyscy siedzieli już na swoich miejscach i patrzyli się na nas. Szybko puściłam rękę Scotta i spojrzałam na Stiffa.

- Spóźnienie - powiedział. - Koza po lekcjach. Dwie godziny. Oboje.

Spojrzałam na łysiejącego staruszka w ohydnym zielonym garniturze i czerwonej muszce. Okrągłe okulary trzymał w pomarszczonych dłoniach i wskazał mój stół.

Wszystko, czego pragniesz...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz