Rozdział 19

4.5K 169 111
                                    

Remus nie mógł patrzeć na Syriusza. Było z nim coraz gorzej. Nikt nie chciał śmierci Harry'ego. Remus dalej nie mógł w to uwierzyć. Jednak jak to później Dumbledore ujął? Taka kolej rzeczy. Dziewczyny też nie wyglądały za dobrze. Hermiona i Ginny cały czas płakały. Inni zastanawiali się o co chodzi. Pansy cały czas spędzała z Harrym i Draco. Z rozmowy z Molly wywnioskował, że czuje się jakby straciła swojego syna. Jedynie Ronald chodził z szerokim uśmiechem na twarzy. Cieszył się jak nigdy. Remus jeszcze nie wiedział o co chodzi, ale postanowił dowiedzieć się. Najbardziej obawiał się jednak reakcji Draco. Biorąc pod uwagę jego i Severusa spostrzeżenia, a także twierdzącą odpowiedź na nie, to będzie znosił to najgorzej ze wszystkich.

***

- Pansy, możesz mi posiedzieć czemu od dwóch dni chodzisz za nami krok w krok? Nie masz lepszych rzeczy do roboty? - Zapytał mało przyjemnie Draco. Zaczynała denerwować go już obecność ślizgonki. Chciał spędzić czas ze swoim chłopakiem sam na sam, a nie on, Harry i Pansy.
- To nie mogę już spędzać czasu ze swoimi przyjaciółmi?
- Możesz. Jednak ja i Harry pewnie chcielibyśmy też spędzić czas razem. Sami. - Szczególnie podkreślił ostatni wyraz. Harry kiwnął twierdząco głową. Bał się, że wszystko wyjdzie na jaw. Inni już zaczęli się podejrzanie zachowywać.
- No okej. - Odeszła od nich szybkim krokiem. Rzuciła jeszcze Harry'emu ostatnie spojrzenie, które mówiło
"Chcę z tobą pogadać"
- Idziemy do Pokoju?
- Pewnie. - Szli przez całą drogę w milczeniu. Nie było między nimi ciążącej ciszy, która przytłacza. Była to miła cisza, której obaj nie chcieli przerywać. Będąc już w pokoju Harry rzucił się na jeden z foteli.
- Możesz mi w końcu powiedzieć o co chodzi?
- Co masz na myśli?
- Od kilku dni pewne osoby dziwnie się zachowują. Wygląda to tak, jakby oni o czymś wiedzieli, czego ja nie wiem. Nie ufasz mi?
- Jasne, że ci ufam.
- To powiedz mi prawdę.
- Ehh... Wiesz, że już za trzy dni będzie ostateczna bitwa.
- Tak wiem...
- Chcemy pokonać Voldemorta, ale chwilowo jest to nie możliwe.
- Dlaczego?
- Muszę zginąć, żeby Dumbledore mógł go zabić.
- C-co? - Cały świat Draco runął w jednej chwili. - Nie. Nie. Nie. Nie. Nie...
- Draco...
- Nie! Dlaczego?!
- Muszę umrzeć. Inaczej już nigdy nie będzie spokoju.
- Czemu to musisz być ty? Dlaczego świat jest tak okrutny? Czemu odbiera mi wszystko na czym mi zależy?
- Draco... Proszę cię...
- Nie pozwolę. Słyszysz? Znajdę jakiś sposób. Nie możesz zginąć! Można to osłabić. Wsadzić do Azkabanu. Cokolwiek...
- Sam nie wierzysz w to co mówisz. Nie ma dla mnie już żadnego ratunku.
- Napewno jest. Znajdę coś. Nie pozwolę ci umrzeć.
- Jeśli tego nie zrobię zginie wiele niewinnych ludzi. Tobie też może się coś stać.
- A co z tobą?
- Wiele razy odczówałem ból, strach, smutek. Przeszedłem przez tyle rzeczy, o których nawet strach pomyśleć. Nic mi nie będzie.
- Zostały ci już tylko trzy dni? - jego głos drżał. Bał się. Nie chciał zostać sam. Płakał. Tak bardzo chciał spędzić z nim jeszcze trochę czasu.
- Będę szczęśliwy widząc twoje szczęście. Boli mnie kiedy widzę jak płaczesz. Nie chciałem ci mówić. Chciałem normalnie spędzić te kilka pozostałych dni z tobą. Chcę, żebyś ułożył sobie jakoś życie, znalazł pracę, spędzał więcej czasu z Pansy, znalazł sobie kogoś. Nie robię tego ze względu na magiczny świat. Robię to dla ciebie. Chcę byś żył w lepszym świecie. Ja muszę odejść, ale ty musisz zostać. Musisz żyć.
- Tyle, że ja nie przeżyje bez Ciebie. Nie dam rady.
- Musisz dać radę. Musisz być silny. Będę zawsze przy tobie, tak jak moi rodzice zawsze byli przy mnie.
- Będziesz czekał na mnie? Gdzieś tam?
- Zawsze.
- A co z innymi?
- Oni już chyba zaakceptowali to, że umrę.
- Kocham cię.
- Ja Ciebie też.
- Co zrobimy przez te trzy dni?
- Zastanawiałem się, czy nie pogodzić się z kilkoma osobami.
- Po tym wszystkim?
- Tak. Chcę o tym zapomnieć. Wiem, że oni martwią się o mnie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Podciągnął nosem. - A poza tym to z kim konkretnie?
- Myślałem o Ginny, Hermionie, Łapie i Lunatyku.
- O kim?
- Ehh... Syriuszu i Remusie.
- Jesteś na sto procent tego pewny?
- Tak. Pójdziesz do nich ze mną Draco?
- A myślałeś, że jakakolwiek inna opcja wchodzi w grę?
- To chodź. - Wyszli razem za rękę z dormitorium i skierowali się w stronę wielkiej sali, w której cała czwórka powinna aktualnie przebywać. Zostało jeszcze piętnaście minut do dodatkowych zajęć. Mieli więc czas, by przeprowadzić z nimi rozmowę.
Najpierw zgarnęli Hermionę i Ginny po czym udali się w stronę Lunatyka i Wąchacza.
- Chciałem się zobaczyć z waszą czwórką, ponieważ przemyślałem kilka spraw i po konsultacji z Draco stwierdziłem, że wybaczam wam.
- Naprawdę? - zapytali wszyscy chórem z niedowierzaniem na twarzach.
- Tak. Chciałbym spędzić z wami te kilka dni. W końcu jesteście moją rodziną.
- Harry! Jak się cieszę! - Syriusz pobiegł do chrześniaka i przytulił go. Hermiona spojrzała niepewna na Draco. Ten tylko kiwnął potwierdzająco, po czym brunetka przytuliła się do krukona. Reszta postąpił tak samo. Rozmawiali jeszcze chwilę. Severus zaczął prowadzić dzisiejsze zajęcia. Przerabiali właśnie zaklęcia rozbrajające. Niektórzy mieli je opanowane już do perfekcji. Innym nie szło to za dobrze, dlatego cały czas ćwiczyli pojedynki. Po zajęciach Harry porozmawiał jeszcze z Syriuszem i Remusem, poczym poszedł do swojego pokoju z Draco u boku.
Następnego dnia Draco zabrał Harry'ego na spacer. Przechadzali się wzdłuż jeziora i rozmawiali na mało istotne tematy. Gdy zaczęło się ściemniać blondyn wezwał skrzata i poprosił to o koszyk z jedzeniem i piciem. Resztę czasu spędzili na pikniku przy jeziorze. Musieli przyznać, że skrzaty z hogwartu świetnie gotują. Jedzenie było przepyszne. Obydwaj cieszyli się z możliwości spędzenia czasu ze swoją drugą połówką. Harry wrócił sam do dormitorium, ponieważ po drodze Draco powiedział, że musi iść do Pansy, bo to coś ważnego. Jednak ślizgon zamiast do Pansy, udał się do pokoju życzeń. Musiał wszystko od początku przemyśleć. Wszystko zaczęło się od eliksiru. Poszedł do Snape'a po niego. Jednak Harry'emu był on bardziej potrzebny. Nie tylko ten eliksir. Pomoc i wsparcie to kolejne rzeczy, których wtedy potrzebował. W tym pokoju też wiele się wydarzyło...
Harry w tym samym momencie otrzymał krótki list od dyrektora z prośbą natychmiastowego stawienia się w jego gabinecie. Chłopak bez wahania ruszył w tym kierunku. Dyrektor dał mu karteczkę, na której zapisana była inkantacja zaklęcia oraz ruch ręki. Dyrektor nie napisał na karteczce co powoduje to zaklęcie, ale wytłumaczył zielonookiemu na czym polega. Tym zaklęciem Draco ma to zabić.

***

To już dziś. Dziś jest niedziela. Niedziela, która wszystko zmieni. Dziś na odbyć się atak na hogwart, a co się z tym wiąże Harry Potter ma zginąć. Każdy w wielkiej sali był w ponurym nastroju. Uczniowie nie wiedzieli czy dożyją jutra. Natomiast Draco znajdował się w pokoju życzeń. Był bezsilny. Nie wiedział co zrobić, by uratować swojego ukochanego od śmierci. Przeanalizował każde możliwe wyjście, lecz wszystko prowadziło tylko do jednego. Harry po kilku godzinach szukania blondyna znalazł to w ukrytym pokoju.
- Tutaj jesteś. Wszędzie ciebie szukałem.
- To już dziś.
- Tak. Draco muszę Ci coś powiedzieć... Ale najpierw trzymaj to. - Podał mi zwitek pergaminu do ręki. - To jest zaklęcie. Musisz mnie nim zabić.
- Chyba sobie żartujesz?! Jeśli myślisz, że byłbym w stanie to zrobić, to się grubo mylisz.
- Draco. Proszę. To jedyna szansa. I Ty o tym dobrze wiesz.
- Dlaczego? - Blondyn opadł na kolana z bezsilności. Zasłoniła twarz dłońmi, a w pokoju różni sił się dźwięk łkania.
- Draco, spójrz na mnie. Mimo, że nie będę już przy tobie, to napewno jeszcze się spotkamy. To nie koniec naszej historii. To dopiero początek.
- Nie mam innego wyjścia prawda? Muszę to zrobić?
- Tak. To też jest dla mnie trudne...
- Będziesz ze mną?
- Będę, o tutaj. - Brunet wskazał ręką na serce blondyna. Stalowooki kiwnął tylko głową. Rzucił okiem na kawałek pergaminu. Wymówił inkantację i wykonał konkretny ruch ręką. Błękitny promień uderzył w bruneta, który opadł na posadzkę. Zaczą krztusić się własną krwią. Ślizgon przestraszony podbiegł do krukona. Chciał mu pomóc. Ulżyć w bólu, lecz nie potrafił. Mógł tylko patrzeć jak brunet powoli umiera w największych męczarniach.
- K-kocha-am C-cię. - To były ostatnie słowa jakie był w stanie wypowiedzieć Harry. Draco nie krył już bólu i smutku. Płakał. Przytulał martwe już cało do siebie. Ostatni raz złożył pocałunek na jego zimnych wargach. Przymkną jego lekko otwarte oczy. Nie mógł na to patrzeć. Nie chciał na to patrzeć. Znów zawiódł. Sam doprowadził do bólu i męki krukona. Wziął go na ręce i zaniósł do wielkiej sali. Wszyscy byli zszokowani widząc martwe ciało Pottera i roztrzęsionego Malfoya. Hermiona, Ginny i Pansy wybuchły płaczem. Syriusz patrzył niedowierzającym spojrzeniem na ciało bruneta. Za to Remus przytulił się do Syriusza. Pani Pomfrey wraz z Severus em podeszli do blondyna. Kobieta wzięła ciało z rąk blondyna, a mężczyzna zaczą się z nim kierować w stronę gabinetu. Nie wiedział co ma powiedzieć blondynowi. Wiedział jak to jest stracić miłość swojego życia. W końcu stracił Lili.
- Draco... Nie wiem co powiedzieć.
- Nic nie mów. Nie chcę niczego tak bardzo, jak mieć to znów u swego boku.
- Wiem jak to jest. Ale musisz żyć dalej. Zapomnieć.
- Jak mam niby zapomnieć?! To była jedna osoba, na którą zawsze mogłem liczyć. Jemu jedynemu na mnie zależało. Teraz nie mam nikogo.
- Masz jeszcze Pansy, mnie. Hermiona i Ginny pewnie też będą chciały Ci pomóc oswoić się z sytuacją.
- Może uda mi się oswoić, ale i tak na zawsze zostanie głęboka rana w sercu...
W tym samym czasie dyrektor szkoły zmierzał w stronę zakazanego lasu. Tam właśnie znajdował się Tom Riddle znany również jako Lord Voldemort. Gdy dotarł na polanę znalazł młodzieńca w całej swojej okazałości.
- Dawno się nie widzieliśmy Tom.
- Masz rację Albusie.
- Chłopak nie żyje. Teraz już nic nam nie przeszkodzi. Zmienimy ten świat na lepszy i oczyścimy go ze szlam.
- Gdzie jest Cho?
- Zaraz powinna tu być.
- W końcu cała rodzina jest w komplecie.
- Masz rację synu. - Uszłyszeli kroki zbliżające się w ich stronę. Na polanie pojawiła się Cho.
- Chodź do mnie. - Dziewczyna podeszła do Ojca. Tom rzucił na nią zaklęcie, które cofnęło zaklęcie adopcyjne.
- Teraz wszystko się zmieni...
- I już nic nie będzie takie samo. - Zakończył Albus.

Koniec

Kto spodziewał się takiego obrotu sprawy? Tak to już koniec... Jednak mam dla was dobrą nowinę. Niedługo pojawi się druga część Niewinnego Skazańca + nowe FanFiction o Harrym. Jestem ciekawa waszych reakcji na to nietypowe zakończenie.
Do zobaczenia
Books Light In Life ❤🐍

Niewinny skazaniecWhere stories live. Discover now