Rozdział 7

7.5K 373 46
                                    

Otaczała go ciemność. Jak zawsze zresztą. Pewnie właśnie wybudził się z omdlenia. Tak, przecież zaatakował go wczoraj jeden z dementorów. Próbował wstać z ziemi, lecz jego odrętwiałe ciało nie pozwalało mu na to. Z każdym nastającym dniem miał nadzieję, że to tylko sen i kiedy otworzy oczy znajdzie się w swoim dormitorium. Lecz tak się nie stało. Już równo od 100 dni jest tutaj. Dementorzy nie dawali mu spokoju, tak samo jak strażnicy czy Amos. Nie mógł tego znieść. Mimo, że na Privet Drive 4 działy się gorsze rzeczy, to nie były one tak często. To więzienie wzmocniło tylko lęki, których dostał u wujostwa. Bał się ciemności, a była ona tutaj wszechobecna. Przerażały go dźwięki wydobywające się z innych celi. Codziennie było to samo. Jakaś kromka chleba do zjedzenia, którą wrzucali przez kraty, żeby nie umrzeć z głodu. Dementorzy, strażnicy, bicie, Amos, bicie i koniec dnia. Nic się nigdy nie zmieniało. Aż do teraz. Dziś nie przyszli do niego ani strażnicy, ani pan Diggory. Przez cały dzień było w miarę spokojnie, ale wieczorem było wielkie poruszenie. Podobno komuś udało się uciec. Wpuścili całą gromadę dementorów. Gdy dotarli do jego celi, zaatakowali go ze wszystkich stron. Mało by brakowało, żeby jeden z nich nie złożył swojego pocałunku, gdyby nie interwencja jednego ze strażników. Wspomnienia przelatywały mu przez głowę z prędkością światła, aż otoczyła go całkowita pustka, a co się z tym wiąże i ciemność.

***

Obudził się cały zalany potem. Już od dawna nie miewał snów ze wspomnieniami. Stwierdził, że ostatni raz miał taki sen zanim zaczął przelewać swoje cierpienie na papier. Może teraz także by pomogło. Chciał sięgnąć do torby po notes i ołówki, ale przypomniał sobie, że zostały w pokoju życzeń. Wyszedł ze swojego dormitorium i skierował kroki do pokoju. Ze zdziwieniem stwierdził, że drzwi są już w ścianie. Wszedł przez nie do pokoju. Chciał podejść do szafki, lecz dostrzegł leżącą na łóżku zwiniętą w kulkę postać, która coś mamrotała pod nosem.
- Hej. Wszystko w porządku? -zapytał. Postać drgnęła na dźwięk znajomego głosu. Po chwili usiadł na łóżku. Tą postacią okazał się Draco z czerwonymi oczami od łez. Obok niego leżał notes Harry'ego. Krukon szybko połączył fakty w jedną całość. Momentalnie zbladł. W tym notesie było całe jego życie. Nie spodziewał się jednak takiej reakcji ślizgona. Mimo że przyjaźnili się i traktowali się jak bracia, to znali się stosunkowo krótko.
- Przepraszam. - To było jedyne słowo na jakie w tej chwili było stać Dracona.
- Jesteś ostatnią osobą, która miałaby mnie za cokolwiek przepraszać. Nie masz do tego powodu.
- Właśnie, że jest za co cię przepraszać. Mimo i tak trudnej twojej sytuacji, ja ci jeszcze dokładałem. Najbardziej jednak zastanawia mnie jedno. Jak nikt mógł tego nie zauważyć?
- Jeśli chodzi o moje wujostwo to Dumbledore o wszystkim wiedział. Ron i Hermiona za to wiedzieli tylko część z całej prawdy. Najważniejsze jest to, że te czasy już minęły. Trzeba patrzeć w przód a nie wstecz.
- Nie pozwolę, żeby kiedykolwiek w życiu spotkała cię jakakolwiek krzywda.

***

Harry, żeby jakoś odreagować wczorajsze wydarzenia, udał się pod peleryną niewidką do biblioteki. Po cichu wszedł do działu ksiąg zakazanych, twierdząc, że być może tutaj znajdzie coś wartego jego uwagi. Po kilkunastu minutach natrafił na książkę o bardzo silnych zakazanych zaklęciach z zakresu czarnej magii. Sięgnął po nią i zaczął wertować strony książki. Na pewnej stronie natknął się na bardzo dziwną nazwę. Był to Horkruks. Zaczął zagłębiać się dokładniej w ten temat. Dowiedział się, że horkruks jest przedmiotem, w którym umieszcza się cząstkę duszy. Najpierw jednak należy rozszczepić duszę przez morderstwo. Posiadacz horkruksa nie może umrzeć. Jest jednak kilka sposobów na zniszczenie horkruksa. Można go zniszczyć za pomocą jadu bazyliszka lub szatańskiej pożogi. Harry był niemal pewien, że Voldemort ma horkruksa. O ile nie kilka. Musiał porozmawiać na ten temat z dyrektorem. W końcu chce się przyczynić do pozbycia się czarnoksiężnika. Po rzuceniu szybkiego Tempus, stwierdził, że nie jest jeszcze za późno na odwiedziny. Udał się więc w stronę gabinetu dyrektora. Wypowiedział hasło, po którym chimera odsunęła się na bok ukazując schody. Zapukał do drzwi i po usłyszeniu cichego "proszę" wszedł do środka.
- Och... Harry chłopcze. Jak miło mi cię widzieć. Co cię do mnie sprowadza?
- Dobry wieczór dyrektorze. W ostatnich dniach zastanawiałem się nad sprawą Voldemorta. Chciałem poszukać jakiś wskazówek, więc w tym celu udałem się do działu ksiąg zakazanych, ponieważ odkryć tajemnice tego czarnoksiężnika można tylko przez dziedziny czarnej magii, krórą się posługuje. Słyszał pan kiedyś o czymś takim jak horkruks?
- Owszem
- Podejrzewam, a jestem wręcz prawie pewien, że Voldemort posiada horkruksa jak nie kilka.
- Jestem pod wrażeniem Harry. Tak, Voldemort posiada horkruksy. Z tego co mi wiadomo ma ich siedem. Ty jednego zniszczyłeś. Dziennik Toma Riddle'a. Mi w międzyczasie udało się zniszczyć jeszcze trzy. Medalion Salazara Slytherina, Diadem Roveny Ravenclaw i pierścień rodu Gaunt. Zlokalizowałem jeszcze Czarkę Helgi Huffelpuff. Zostały jeszcze dwa horkruksy. Jednym jest wąż Voldemorta, Nagini. Niestety nie wiem co jest siódmym horkruksem.
- Czyli dopóki wszystkie horkruksy nie zostaną zniszczone, nie będziemy mogli pokonać Voldemorta.
- Dokładnie tak, Harry.
- Więc będziemy musieli jak najszybciej się dowiedzieć co jest jego ostatnim horkruksem. Dziękuje za informacie. Dowidzenia dyrektorze.
- Dowidzenia Harry. - Gdy drzwi zamknęły się za chłopcem dodał - Jesteś bystry. Napewno niedługo się tego dowiesz.

Niewinny skazaniecWhere stories live. Discover now