Rozdział 18

3K 185 7
                                    

Nie mógł się dziś na niczym skupić. Myślał nad tym, jak przeprowadzić rozmowę ze swoimi bliskimi i byłymi przyjaciółmi. Stwierdził, że zaprosi wszystkich do pokoju życzeń i tam im to powie. Jeszcze dziś przekaże wszystkim wiadomość. Ale za nic w świecie Draco nie może się o tym dowiedzieć. Dowie się, ale w odpowiednim momencie. Kiedy nie będzie już odwrotu. Musi to zrobić, tylko po to żeby Czarny Pan zginął. Po to, by Pansy, Fred, George, Severus i Draco mogli żyć w lepszym świecie. Już za pięć dni nie będzie innego wyjścia. Spojrzał na zegarek i stwierdził, że właśnie w wielkiej sali trwa obiad. Za niecałe 30 minut zaczną się dodatkowe zajęcia zajęcia z obrony przed czarną magią. Chciał przed tymi zajęciami porozmawiać z Syriuszem i Remusem. Musi im powiedzieć o spotkaniu w pokoju życzeń. Przebrał się i wyszedł ze swojego pokoju. Kierował się do wielkiej sali. Szedł korytarzami podziwiając obrazy i krajobraz za oknami. Już za pięć dni nie będzie dane mu tego ujrzeć. Nie zauważył nawet gdy znalazł się pod wielką salą. Obiad trwał. Z uwagi wytrącił go odgłos otwieranych drzwi wejściowych do zamku, przez które przeszedł nie kto inny jak Łapa i Lunatyk. Byli oni zdziwieni gdy Harry skierował się w ich stronę.
- Po tych dodatkowych zajęciach przyjdźcie do pokoju życzeń. Mam wszystkim coś ważnego do przekazania. - I oddalił się jakby nigdy nic. Remus z Syriuszem wymienili zdziwione spojrzenia. Ponury ton Harry'ego jak i sam wniosek, że się do nich odzywał musiał oznaczać, że to będą bardzo ważne i nie koniecznie dobre informacje. Bez dalszej zwłoki wkroczyli do wielkiej sali. Uczniowie właśnie siedzieli i kończyli jeść swój obiad. Gdy skończyli stoły przemieniły się w podesty do pojedynków. Na miejscu gdzie zazwyczaj stał stół nauczycieli, pojawiły się ławki i krzesła dla uczniów. Prowadzący zajęcia przedstawili się krótko i przeszli do dalszej części zajęć. Dziś mieli przypomnieć sobie jak poprawnie rzucić tarczę oraz najprostrze zaklęcia obronne. Zaczęli ćwiczenia praktyczne w parach. Ich zadaniem było rzucenie poprawnie zaklęcia ogłuszającego i obrona przed nim tarczą. Niektórym szło bardzo dobrze, jednak większość osób miała spore problemy. Ćwiczyli tak z różnymi zaklęciami przez najbliższe dwie godziny. Pod koniec było widać efekty cięzkiej pracy uczniów. Podczas ostatniej godziny podsumowali wszystko. Powiedzieli jakie błędy popełniali uczniowie, dawali wskazówki i rady jak lepiej rzucać poszczególne zajęcia. Gdy ogłosili koniec zajęć, Harry odszukał wzrokiem Ginny. Przekazał jej wiadomość o spotkaniu i kazał aby przekazała ją do reszty jej rodziny i Hermiony. Następnie znalazł Pansy i Severusa, którzy towarzyszyli mu w drodze do pokoju życzeń. Już prawie wszyscy byli w miejscu spotkania. Zdziwił się, gdy na jednym z krzeseł ujrzał profesora Dumbledora. Do pokoju przyszły ostatnie osoby, które miały się pojawić, co dało Harry'emu znak, że czas zacząć jego przemówienie. Cały dzień zastanawiał się nad tym co ma powiedzieć, jednak gdy znalazł się przed tymi wszystkimi osobami nie wiedział co powiedzieć. Z krępującej sytuacji uratował go dyrektor.
- Moi drodzy. Harry ma wam do przekazania bardzo ważną rzecz. Od razu na wstępie mówię, żeby nikt mu nie przerywał. Nic już nie może zmienić i nikt nie może sprawić by odwrócił się od swojej decyzji. - W pokoju zapanowała ogromna cisza.
- Jak wszyscy w tym pokoju dobrze wiedzą, w naszym świecie panuje wojna. - Zaczął niechętnie. - Większość zapewne wie, a ci którzy nie wiedzą to właśnie w tej chwili się dowiadują, że za niecałe pięć dni ma odbyć się atak na szkołę. Voldemort, w obawie o swoje życie zaczą tworzyć horkruksy. Jest to czarno magiczny artefakt, w którym umieszcza się cząstkę duszy. Udało się mu stworzyć siedem takich horkruksów. O sześciu z nich jest świadomy, lecz jeden stworzył przypadkiem. W dzień kiedy zamordował moich rodziców stworzył tego horkruksa. Nie da się go zabić, jeśli nie zostaną zniszczone wszystkie horkruksy. Na szczęście dyrektor zniszczył sześć z nich. Ostatni dalej jest. - Westchnął. - I to ja nim jestem. Muszę zginąć, żeby Voldemort mógł zginąć. Tak jak profesor powiedział na początku, nic nie jest w stanie zmienić mojej decyzji. Mimo, że większość osób sprawiła mi ogromny smutek i cierpienie, to chcę, żebyście o tym wiedzieli. Chcę, żeby wszyscy mogli żyć w lepszym świecie bez tortur, porwań, morderstw. Mam nadzieję, że to zrozumiecie i uszanujecie moją decyzję. - Zakończył krukon. Nikt w pokoju nie wiedział co powiedzieć. Hermiona patrzyła prosto na bruneta. Przez jej myśl nie mogła przejść myśl, że Harry za kilka dni będzie pozbawiony życia. Rozpłakała się, a w jej ślad poszła Ginny, pani Weasley i Pansy. Syriuszowi chodziło tylko jedno zdanie po myśli. "Zawiodłem i nie jestem już w stanie tego naprawić." Jeszcze nigdy niczego tak nie żałował. Tęsknił za swoim chrześniakiem. Teraz już nie będzie miał czasu się z nim pogodzić. Nie będą już nigdy ze sobą spędzać czasu. Nie będzie już nigdy słyszał jego głosu ani śmiechu. Remus za to, obwiniał się. Osoby siedzące w tym pokoju, które w jakikolwiek sposób skrzywdziły ślizgona, wzięło poczucie winy i bezsilności.
- I chciałbym prosić was o jedną rzecz. - Wtrącił się Harry. - Pod żadnym pozorem nie mówcie nic Draco.
- Harry! Czyś ty zwariował?! Kiedy masz zamiar mu niby powiedzieć?! - Potter westchną. Natomias Snape i Remus zaczęli powoli dopasowywać do siebie elementy układanki.
- Nie chcesz mu teraz o tym mówić, by dowiedział się w odpowiedniej chwili. Horkruks to bardzo potężny artefakt. Idzie go zniszczyć za pomocą tylko niektórych potężnych czujników. W twoim przypadku mogą być to emocje. Draco kocha ciebie prawdziwą, szczerą miłością. Miłość jest jedną z najsilniejszych emocji. Ona może zniszczyć kawałek duszy w twoim ciele. Czyli, że to Draco będzie musiał cię zabić. - Pansy na słowa profesora zbladła. Krukon pokiwał tylko w potwierdzeniu głową.
- Nie mówiłem wam tego, żebyście teraz się obwiniali lub tego typu rzeczy. Powiedziałem to wam, żebyście mogli żyć dalej. Moja śmierć nic nie zmieni...
- Jak to nic nie zmieni? - Powiedzieli naraz huncwoci. - Harry, każdemu z nas na tobie zależy...
- Jakoś niektórzy nie pokazali tego podczas przesłuchania, lub przez te półtorej roku które spędziłem w azkabanie. Uważam, że dalsze rozmowy na ten temat nie są konieczne. Żegnam was. - Powiedział na koniec i wyszedł z pokoju. Większość osób zaczęła wychodzić. W końcu w pokoju został tylko Remus i Syriusz. Łapa nie mógł się już dłużej powstrzymać i zaczął szlochać.
- Straciłem go. Zawiodłem i nie jestem w stanie już tego odwrócić. Proszę nie odbierajcie mi go. On na to nie zasłużył. Czemu to musi być on? Nie może przeżyć chociaż trochę dłużej?
- Syriuszu. To nie jest zależne od nas. Straciliśmy już tą szansę. Miejmy nadzieję, że po wszystkim będzie on gdześ tam. Będzie mógł żyć w spokoju. Możemy już tylko liczyć, że kiedyś się gdzieś tam spotkamy.

Niewinny skazaniecWhere stories live. Discover now