Rozdział 16

3K 174 47
                                    

- Jak dobrze znów siedzieć tutaj i popijać ognistą. Dawno już razem nie wychodziliśmy. Od kiedy pojawił się Potter poświęcasz mu cały czas.
- Wiem. Zaniedbałem was trochę. Wybaczysz mi przyjacielu?
- Jak miałbym się na ciebie złościć? Pewnie, że tak. Przynajmniej dzisiaj spędzimy razem czas. Tak jak jeszcze kilka miesięcy temu. - rozmarzył się Nott. Cieszył się, że mogli dzisiaj tu przyjść i napić się czegoś mocniejszego niż kremowe piwo.
- Zabroniłem Harry'emu wychodzić dzisiaj z zamku. Nie wiadomo kiedy śmierciożercy planują zaatakować hogwart lub Hogsmide, lub co gorsza znów go porwać.
- Co? Śmierciożercy porwali Pottera?
- Tak. A dokładniej nasz stary przyjaciel, którego, o ile zauważyłeś, nie ma już dwa miesiące.
- Chyba nie próbujesz mi powiedzieć, że Blaise jest śmierciożercą. - Zapytał niedowierzając. Widząc jednak poważną minę przyjaciele zapytał:
- Dlaczego on to zrobił? - Draco prychnął.
- Zrobił to z zazdrości. Myślał, że jak pozbędzie się Harry'ego to nic już mu nie stanie na przeszkodzie.
- Był zazdrosny o ciebie? Co chciał na tym zyskać?
- Chciał zyskać miłość. Palant zakochał się we mnie i chciał żebyśmy byli razem. Nie udało mu się to jednak, ponieważ już wtedy kochałem Harry'ego.
- Wow. Nie podejrzewał bym go o coś takiego...
- Ja też.
- Dobra. Nie ma co dalej wspomnać. Napijemy się porządnie. Przyda się to nam dzisiaj, szczególnie w tak ciężkich czasach.
- Tak. Masz rację.

***

Na chwiejnych nogach wszedł do pokoju swojego chłopaka. Wypili sporą ilość ognistej whisky dzisiejszego wieczoru z Nottem.
- Draconie Lucjuszu Malfoy'u! Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie byłeś przez tyle czasu! - Draco zamiast odpowiedzieć podszedł do Harry'ego i mocno go pocałował, jednak krukon szybko go od siebie odepchnął.
- Piłeś.
- I co z tego.
- Nie będę z tobą rozmawiać ani nic z tobą robić jak jesteś pod wpływem alkoholu.
- A przekonamy się?
- C-co? - Nie był w stanie niczego innego powiedzieć, ponieważ blondyn wpił się brutalnie w jego usta. Przygniótł go swoim ciałem do ściany. Harry był przerażony. Nie wiedział co zrobić w swojej obronie. Blondyn zerwał koszulkę z ciała gryfona i zaczą go gryźć i kąsać zostawiając rany i siniaki. Zapłakany i zdruzgotany krukon wyrwał jedną rękę z żelaznego uścisku Draco i złapał za swoją różdżkę.
- Drętwota. - Zaklęcie odrzuciło Draco od Harry'ego i zostawiło oszołomionego blondyna na podłodze.
- Idź stąd! Wynoś się! Nie chcę cię widzieć! - Krzyczał piskliwym głosem. Wbiegł do swojej sypialni i zamknął ją na klucz. Szybko sięgnął po pióro i kawałek pergaminu. Nabazgrał kilka zdań do Pansy i wysłał wiadomość Hedwigą.

***

Obudziło ją stukanie w szybę. Wstała i otworzyła okno, przez które wleciała sowa śnieżna. Sowa Harry'ego.
- Hedwiga? Co ty tu robisz o tej porze? - Spytała sennie. Sowa podleciała do niej i wystawiła swoją nogę z przyczepioną wiadomością. Pansy wzięła zwitek pergaminu.

Pansy
Draco był dzisiaj w Hogsmeade. Wypił za dużo ognistej. Proszę przyjdź do mnie do pokoju po niego. Hasło to bananowe ciasto. Nie wiem do czego jeszcze może się posunąć Draco. Przyjdź jak tylko odczytasz wiadomość.
Harry.

Widać było, że list był pisany w pośpiechu. Wzięła swój szlafrok, żeby nie było jej zimno. Ubrała szybko buty i udała się biegiem do pokoju bruneta. Jak tylko dorwę tego idiotę to spiorę mu tyłek. Może wtedy zacznie myśleć. Pomyślała Pansy. Stojąc pod drzwiami, wypowiedziała hasło i weszła do środka. Na podłodze zastała oszołomionego blondyna. Po brunecie nie było śladu.
- Harry? Jesteś tutaj? - Zapytała. Przez chwilę było całkowicie cicho. Dopiero po chwili usłyszała cichy płacz dochodzący z sypialni. Bez wahania ruszyła w tamtym kierunku. Drzwi były zamknięte. Otworzyła je zaklęciem i weszła do środka. Będąc już w środku zastała skulonego Harry'ego w rogu pokoju. Był on w złym stanie. Najbardziej niepokojące były rany i siniaki na ciele Pottera, które były całkiem świeże.
- Harry. Co się stało? Kto ci to zrobił? - Nagle ślizgonka zaczęła łączyć fakty. Nie mogła uwierzyć, że blondyn byłby w stanie coś takiego zrobić. Harry nie odpowiedział tylko ręką przywołał do siebie myślodsiewnie. Umieścił w niej swoje wspomnienia z dzisiejszego wieczoru i gestem dłoni nakazał brunetce obejrzeć je. Gdy skończyła oglądać była wściekła.
- Harry... Przykro mi i przepraszam cię za tego idiotę... A teraz przepraszam ale idę przemówić mu do rozumu. - Po tych słowach Pansy wyszła z sypialni Harry'ego. Zaczęła lewitować blondyna w stronę jej pokoju, a kiedy już się w nim znaleźli, cofnęła zaklęcie i podała mu eliksir wytrzeźwienia. Gdy zauważyła, że stalowooki zaczyna normalnie funkcjonować, zaczęła się wydzierać.
- Ty durniu! Ty idioto! Jak mogłeś! Nie dość, że on i tak już dużo przeżył to jeszcze ty mu dokładasz! Ty się lepiej módl, żeby on chciał jeszcze ciebie widzieć...
- Pansy. Czekaj... O co chodzi? O kim ty mówisz?
- Jak to o kim! O Harrym mówie! Nie pamiętasz co dziś robiłeś?! TO JA CI PRZYPOMNE CO ZROBIŁEŚ! Nachlałeś się z Nottem w trzech miotłach. Wróciliście do Hogwartu, a ty poszedłeś do Harry'ego... Prawie go zgwałciłeś. - Ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, ale w ślizgona uderzyły one jak najgłośniejszy krzyk.
- C-co? T-to nie mo-może być p-prawda...
- Ale jest. On jest teraz przerażony. Nie chce Cię widzieć i boi się ciebie. Ma pełno siniaków i ran. Lepiej będzie jeśli zostawisz go teraz w spokoju... - Draco był zrozpaczony. Nie zauważył nawet kiedy się skulił i zaczą drżeć.
- Jak mogłem? Dlaczego on? Przeklęty Nott. Jestem idiotom. Jestem palantem. Jestem nikim. Jestem potworem. Nie zasługuje na Harry'ego. To wszystko moja wina.
- Naprawdę to będzie cud, jeśli Harry będzie chciał ciebie widzieć lub z Tobą rozmawiać. - Pansy uważając, że blondyn zrozumiał co zrobił, zostawiła go samego w pokoju. Blondyn nie zasną tej nocy.
Następnego dnia Draco niechętnie poszedł na śniadanie. Usiadł przy stole Slytherinu. Wszyscy widzieli, że jest jakiś przygnębiony. Malfoy jednak nie zwracał na nich uwagi. Jednak poczucie winy dało się we znaki kiedy krukon nie pojawił się na żadnym posiłku i zajęciach. Bardzo chciał się z nim zobaczyć, przeprosić go i obiecać, że już nigdy czegoś takiego nie zrobi.
Harry natomiast cały dzień spędził w swoim pokoju. Nie chciał z niego wyjść by przypadkiem nie spotkać blondyna. Mimo, że go kochał to bał się jego. Bał się, że będzie chciał skończyć to co zaczął. Siedział właśnie w pokoju czytając książkę, gdy w drzwiach pojawił się ślizgon.
- I-idź stąd.
- Harry. Ja chciałem cię przeprosić. Wiesz przecierz, że cię kocham. I zrozumiem jeśli nie będziesz chciał mnie widzieć i być już ze mną. Wiedz tylko, że strasznie czuję się z tym czego prawie wczoraj dokonałem. - Blondyn już miał wychodzić gdy zatrzymał go głos jego ukochanego.
- Wybaczam Ci. Ale musisz mi obiecać, że już nigdy nie wypijesz alkoholu. Nie chcę by to się kiedykolwiek powtórzyło.
- Tak. Obiecuję. Jezu Harry. Jest mi tak głupio. Prawie doprowadziłem do tragedii, a ty jesteś jeszcze w stanie mi to wybaczyć, mimo że nie zasłużyłem.
- Draco. Chodź do mnie. Już wszystko dobrze. Nie gniewam się. - Malfoy podszedł do Pottera i przytulił go. Nie mógł uwierzyć, że Harry nie na mu tego za złe.

***

Był cały od potu i dyszał ciężko. Właśnie obudził się z koszmaru. Mimo, że to tylko sen to bał się. On nigdy nie zrobiłby czegoś takiego Harry'emu. Niestety ten sen wyglądał bardzo realistycznie. Nawet krzyki Pansy były takie same. Jakim cudem pił z Nottem. Przecierz oni się nienawidzili.
- Draco? Coś się stało?
- To tylko koszmar. Nic mi nie jest.
- No dobrze. Chodź już spać. Jutro ty masz dwie godziny zielarstwa a ja transmutację i wróżbiarstwo. - Blondyn wtulił się tylko w Harry'ego i oboje zasnęli spokojnym snem.

Niewinny skazaniecWhere stories live. Discover now