Rozdział 11

4.7K 249 71
                                    

Leżał na podłodze w zimnym i ponurym lochu. Był cały obolały. Ze zdziwieniem zauważył, że mimo bólu nic mu nie jest. Usiadł opierając się plecami o ścianę. Analizował co dokładnie wczoraj się stało. W wielkim skrócie: rozmowa z Voldemortem, tortury i pojawienie się w lochu. Wiedział, że to jeszcze nie koniec. Jeszcze go dopadnie. Nagle przypomniał sobie Draco. Mimo, że nie pokazywał tego po sobie, Harry widział w jego oczach strach, smutek i ogromny ból. Chciał mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że nic mu nie jest, że nie musi się o niego martwić. Lecz nie mógł tego powiedzieć. Nie miał tyle siły, a poza tym wydałby Malfoya. Nieważne, że on cierpi. Ważne, że Draco jest bezpieczny.

***

Draco nie spał całą noc. Z samego rana wstał i udał się do łazienki. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Źle wyglądał. Miał czerwone, podkrążone oczy, którym towarzyszyły cienie z powodu braku snu. Czekał na jakiekolwiek wieści od rodziców o Harry'm. Na szczęście dziś była sobota. Nie musiał się nikomu na oczy pokazywać. Leżał tak w dormitorium, puki do jego pokoju nie weszła Pansy.
- Co się z tobą do cholery dzieje?!
- Czego Ty znowu chcesz?
- Czego ja chcę? Chcę się dowiedzieć dlaczego nie wyszedłeś dziś ani razu z pokoju i dlaczego wyglądasz... -zrobiła niezidentyfikowany ruch ręką. - Tak. Czy to chodzi o Harry'ego? - zapytała już spokojniej.
- To przez niego.
- Przez kogo?
- Przez Zabini'ego. Zabrał go do Czarnego Pana.
- Nie... To nie możliwe... Nie mógłby... - nie była w stanie opanować łez lecących z jej oczu. - A-ale żyje... Prawda?
- Nie wiem. W nocy jeszcze żył. Mam nadzieję, że dalej żyje. Rodzice robią co mogą, żeby go uwolnić. Jezu... Jakim jestem tchórzem. V-voldemor przyprowadził go na wczorajsze zebranie śmierciożerców i... I... - nie mógł tego powiedzieć. Nie dałby rady. Zamiast tego rozpłakał się i głowę wtulił w poduszkę.
- Torturowali go. - bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Najgorzej jednak było, gdy Czarny Pan mi kazał to zrobić. Bałem się i o siebie, i o Harry'ego. On leżał tam, już prawie nie przytomny. Rzuciłem najsłabszego Cruciatusa, jakiego tylko można. Nie mogłem na niego patrzeć. Ja tylko przysporzyłem mu więcej bólu. Teraz on tam jest. Może, już nie żyje. Za to ja będę żył ze świadomością, że przyczyniłem się do jego bólu. Do jego śmierci...
- Draco nawet tak nie mów! To nie twoja wina. To wszystko przez tego idiotę Blaise'a. Jak tylko go zobaczę, osobiście go zamorduję. - Powiedziała nieźle wkurzona ślizgonka.
- To nie jest teraz ważne. Ważne jest teraz, żeby Harry był wolny. Dlatego cały dzień siedzę w dormitorium. Czekam na wiadomość od rodziców.
- Właśnie. Snape cię szukał.

***

Siedział już kilka godzin opierając się o zimną, kamienną ścianę. Nikt dzisiaj do niego nie przyszedł, żeby go torturować. Myślał, że Voldemort sobie dzisiaj odpuścił, lecz gdy usłyszał zbliżające się kroki zmienił zdanie. Do jego lochu weszła Bellatrix Lestrange. Nic nie powiedziała, tylko od razu zaczęła rzucać w niego zaklęciami. Nie rozróżniał jednego od drugiego. Po chwili już nic nie czuł. Czyżby umierał? Nagle otoczyła go całkowita ciemność.

***

Obudził się w jakimś pokoju. Czyli nie umarł. Słyszał jakieś głosy. Skierował swój wzrok na osobę, od której pochodził głos. Ze zdziwieniem stwierdził, że jest to Narcyza Malfoy. Oprócz niej w pokoju był jeszcze Lucjusz Malfoy i Profesor Snape. Rozmawiali o czymś, lecz nie mógł zrozumieć o czym. Gdy zaczął kaszleć, wszyscy obecni odwrócili wzrok w jego stronę.
- Obudził się. Severusie weź go do hogwartu. Draco już pewnie umiera z przerażenia o Harry'ego. - Snape kiwnął głową chwycił Pottera i teleportował się z nim przed bramy hogwartu. Zmierzali w stronę wejścia do zamku w ciszy. Gdy byli już przed drzwiami zatrzymali się.
- Wyleczyłem twoje rany. Jednak może jeszcze boleć przez kilka dni, lub mogą wystąpić jakieś efekty uboczne. Dlatego wolałbym byś nie wracał do dormitorium. Na kilka dni znów wrócisz do pokoju życzeń. Zrozumiałeś? - Harry na potwierdzenie słów profesora kiwnął głową. Udali się razem do pokoju życzeń. Będąc już w środku Severus zakomunikował, że idzie poszukać Dracona. Harry już nie mógł się doczekać spotkania z przyjacielem.

***

- Co? A wiesz po co mnie szukał? - spytał zdezorientowany ślizgon.
- Nie. Ale mówił, że to naprawdę coś ważnego, więc lepiej będzie abyś do niego poszedł. - Draco nie czekając dłużej skierował się w stronę prywatnych kwater profesora eliksirów.
- Dzień dobry. Chciał mnie profesor widzieć.
- Tak. Chodź za mną. - nic więcej nie powiedział, tylko zaczął kierować się w sobie znanym kierunku. Po kilku minutach marszu dotarli pod drzwi pokoju życzeń. Gdy przeszli przez drzwi, oczy Draco rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Harry! - podbiegł do niego i przytulił mocno, jakby się bał, że zaraz ktoś przyjdzie i mu go zabierze. Nie mógł opanować szczęścia, które teraz zawładnęło nad całym jego ciałem.
- Tak bardzo cię przepraszam. Zawiodłem. Obiecałem, że nie stanie ci się już jakakolwiek krzywda. Powinienem...
- Draco. Spokojnie. To nie twoja wina. Nie zawiodłeś mnie. Ty nigdy mnie nie zawiedziesz. - spojrzeli sobie głęboko w oczy. Draco tak tęsknił. Za tym uśmiechem, za tą piękną barwą oczu, za ten pięknie brzmiący głos, za samym Harry'm. Nie mógł dłużej wytrzymać i wpił się swoimi wargami w te należące do Krukona. Harry oddał pocałunek z taką samą zawziętością. Snape natomiast stał jak wryty. Nie tylko zdziwiła go konwersja między chłopcami. Najbardziej zdziwił, a raczej zszokował go pocałunek. Nie wiedział, że chłopcy są aż tak ważni dla siebie.
- Tęskniłem za tobą.
- Ja też. - po tych słowach Draco rozpłakał się. Nie mógł uwierzyć w szczęście jakie go spotkało. Harry żył i był przy nim. Harry przytulił do siebie ślizgona. Cieszył się z ponownej możliwości zobaczenia Malfoy'a. Nagle opanował go strach. Skoro ślizgon tak bardzo przeżywał jego porwanie, które trwało zaledwie trzy dni, to jak ma się pogodzić z jego śmiercią, która miała niedługo nastąpić. Draco szybko zauważył zmianę nastroju krukona. Odsunął się od niego na wyciągnięcie ramion. Harry wyglądał jakby się zamyślił.                                                                                     - Harry. Wszystko w porządku?                                                                                                                                         - Tak. Po prostu wszystko mnie jeszcze boli po dzisiejszych torturach.                                                         - Jak to? Dzisiaj też byłeś... t-torturowany? Kto?                                                                                                       - Bellatrix Lestrange. - powiedział zachrypniętym tonem. Draco był wkurzony. Nie wkurzony to niedopowiedzenie. On był wściekły. Jak jego ciotka mogła krzywdzić jedyną osobę, którą on kocha. Ale czy brunet odwzajemnia jego uczucia?                                                                                                  - Harry. Kiedy zniknąłeś szukałem jakichkolwiek śladów. Później odkryłem, że to wszystko wina tego cholernego Zabini'ego. Gdy zobaczyłem cię w dworze Czarnego Pana prawie się załamałem. Nie mogłem patrzeć na twoją krzywdę, a tym bardziej jak ja cię krzywdzę. Dopiero po spotkaniu śmierciożerców, podczas rozmowy z rodzicami zrozumiałem, że chciałbym czegoś więcej niż przyjaźni. Harry ja Cię k-kocham. - mówił łamiącym się głosem. Harry nie wiedział co powiedzieć. Jego przyjaciel wyznał mu miłość. Chociaż wiedział, że czuje to samo do blondyna. Uśmiechną się w jego stronę .                                                                                                                                           - Draco. Ja też ciebie kocham. - Po tych słowach Draco rozpromienił się i powrotne wpił się w malinowe usta byłego gryfona. Severus tylko się przyglądał.  Po chwili stwierdził, że nie będzie przeszkadzał chłopcom i wyszedł  z pokoju życzeń. Gdy chłopcy oderwali się już od siebie, blondyn położył się na łóżku obok bruneta i przylgnął do jego ciała. Harry cieszył się z obecności ślizgona. Jednak bał się śmierci, która zbliżała się do niego wielkimi krokami. Nie chciał zostawiać Draco samego. Chciał codziennie budzić się w jego ramionach. Jednak niestety nie będzie mu to dane.                  



Niewinny skazaniecWhere stories live. Discover now