Rozdział 7.

296 42 1
                                    

-Wytłumacz mi co to jest? - powiedział ojciec podczas swego niespokojnego chodu po pokoju. - Harry, przymrużyliśmy z matką oko na twoją grę w baseball, na twoje wygłupy, ale to to już przesada nie uważasz? Zachowujesz się ostatnimi czasy jak szczeniak. Co to za przypadkowa dziewczyna, czy to ja...

- Davidzie, przestań. - powiedziała stanowczo matka Harry'ego, który dopiero teraz zaczął słuchać. Wcześniej zbyt bardzo przejęty był zachowaniem swojej Księżniczki. Spojrzał na matkę, która uśmiechnęła się do niego promienie. - Jak ma na imię, co robi? - Anne wyglądała jak nastolatka, która chce znać każdy szczegół z życia nowej koleżanki.

- Destiny. Jej imię to Destiny i ... jest piękna. - rumieńce na twarzy Harry'ego sprawiły że jego ojciec przestał być tak straszliwie poważny i na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

- Jest moim przeznaczeniem. -wyznał po czym wyszedł z pomieszczenia zabierając z wielkiego biurka zrobione przez paparazzi zdjęcia.

Nie wiedział kiedy znów spotka Destiny, ale wiedział że ich mała nieskończoność jeszcze nie dobiegła końca.

*^*^*^*

-Destiny kochanie. Wszystko w porządku? - babcia Anjela usiadła na krawędzi łóżka wnuczki i jak za dawnych lat pokładzie dziewczynę po włosach. Destiny kiwneła głową, a kobieta przytaknęła mówiąc ciche 'w porządku', lecz obie wiedziały że to nie prawda. Wiedziały że czas został już policzony.

- Kochanie - zaczęła kobieta wychodząc z pokoju - ten chłopiec nadal dzwoni. Powiedział, że będzie wracał jak bumerang, nieważne ile razy go odrzucisz.

Destiny uśmiechnęła się słabo gdy drzwi się zamknęły, lecz zaraz z jej oczu poleciały łzy. Wiedziała że źle zrobiła zostawiając go samego na ławce jedenaście dni temu. Wiedziała że tylko dzięki niemu mogła poczuć się naprawdę żywa, choć przez krótki moment, jaki jeszcze jej pozostał.

zaryzykujesz? ‡ h.sUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum