Rozdział 4

391 42 2
                                    

Czekała na jego ruch. Był facetem, powinien wykonać ten pierwszy krok, ale nic takiego się nie działo. Nie dlatego, że Harry nie chciał. Jak powiedział, pragnął tego, ale zaskoczenie jakie na niego zrzuciła było na tą chwile nie do przejścia. W jednej chwili był tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy i tak samo zestresowany. Całował się z dziewczynami, gdy był młodszy, w przypływie nastoletnich wygłupów, lub jak lubiła wtedy mawiać jego matka 'w wyniku buzujących hormonów'. Teraz jako następcy tronu, dorosłemu mężczyźnie nie wypadało całować się z przypadkową dziewczyną, jak w okresie szkolnym. Tyle, że teraz występował pewnien dysonans, gdyż to nie była przypadkowa dziewczyna. To była Destiny. Dama bez Nazwiska. 'Jego' Dama bez Nazwiska. Dziewczyna, z którą spędzał najszczęśliwsze momenty każdego dnia, by wieczorem, gdy nie ma jej już obok wpaść w melancholię. Uśmiechnął się do siebie, bo wiedział, że ona i tak tego nie zauważy i zatracił się w myśli, która mówiła, jak by było, gdyby Destiny była cały czas u jego boku. Czy byłby tak szczęśliwy jak jest teraz, każdego momentu za dnia i w nocy?

Destiny bawiła się palcami patrząc niewidzącymi oczami na uśmiech Harry'ego. Była zagubiona w swoich myślach. Nie sądziła, naprawdę nie sądziła, że zrobi z siebie taką kretynkę. Skąd w ogóle przyszła jej do głowy taka odpowiedź? Przecież to oczywiste, że mężczyzna, który w jej wyobrażeniach stanowi ósmy cud świata nie chce umawiać się z niewidomą.

- Znaczy ... Rozumiem jeśli nie chcesz dawać jakiejkolwiek nadziei niepełnosprawnej dziewczynie, która ... - nie dane było jej dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż Harry, jakże rady z tego, iż zebrał się na odwagę, przycisnął swoje usta do jej. Tak długo zastanawiał się jakie będą w smaku, a teraz doskonale wiedział, że to maliny. Aksamitne, delikatne, słodkie maliny, które były niczym dokładny opis jej ust - aksamitnie, jedwabiście gładkie, delikatne w dotyku, słodkie niczym wspomniany owoc, który odzwierciedla kolor jej warg.

Dla Destiny, jego usta były wręcz nieprzyzwoicie upajające. Czerpała dużo więcej z tego pocałunku niż on kiedykolwiek miałby do tego sposobność. Łaknęła jego ust, gdyż poznawała ich zarys, fakturę. Wyobrażała sobie jak pełne muszą być, by tak wspaniale komponowały się z jej. Smakowała mięty z jego warg, pragnąc by ten pocałunek nigdy się nie skończył. Jednak nie było im dane trwać w tej błogiej chwili i pocałunek skończył się szybciej niż się zaczął. Destiny odsunęła się od Harry'ego, gdy jej wyostrzony słuch wyłapał dźwięki charakterystyczne dla migawki aparatu. Słyszała ich niezliczoną ilość w przeciągu ułamka sekundy, co zaniepokoiło ją odrobinkę.

- Harry, co to jest? - zapytała smagając jego usta swoim oddechem .

- Nic takiego, w każdym razie nic czym musisz się przejmować Księżniczko. - odparł rysując nawet sobie nieznane wzory po policzku dziewczyny.

Okulary korekcyjne na nosie Destiny odbijały światło, które raziło Harry'ego w oczy. Przez chwilę zastanawiał się dlaczego ona je w ogóle nosi, skoro i tak nie widzi.

- Dlaczego nosisz okulary? - zapytał dość niepewnie wiedząc, że to niezbyt grzeczne.

- Ymm ... Czuję się mądrzej? - powiedziała, co zabrzmiało bardziej jak pytanie. Nie musiała widzieć, żeby zorientować się, że Harry patrzy na nią naglącym wzrokiem oczekując odpowiedzi. - To głupie, ale ci powiem. Postanowiłam je nosić, bo ... Okulary mają poprawiać wzrok, ale mojego w ten sposób naprawić się nie da, dlatego ... to taka metafora. Noszę je ponieważ, mają moc poprawiania wzroku, ale nie aż taką by poprawic mój. Rozumiesz mnie? - wypowiedziała swój krótki i nieskładny monolog.

- Oczywiście. - odparł. Rozumiał ją jak nikogo innego. Rozumiał ją dlatego, że mówiła językiem serca, a ten język był jedynym, który znał perfekcyjnie.

- Destiny ... - zaczął kierując uwagę dziewczyny na swoją osobę. Przysunął się bliżej niej i oparł swoje czoło o jej. - Jesteś moim przeznaczeniem.* - wyszeptał. Ich bliskość ponownie sprowadziła ten denerwujący dźwięk migawek. Harry spostrzegłszy zmartwienie w oczach dziewczyny dodał - To nic takiego. Po prostu robią zdjęcia. Nie martw się. - szepnął i ponownie ją pocałował.

Destiny jednak nie wiedziała, że 'nic takiego' sprawi, że całe miasto będzie wiedziało, że jest przeznaczeniem Harry'ego Styles'a, przyszłego króla, który zainteresował się nią, dlatego, że ona nie zainteresowała się nim.

* gra słów ... ;) destiny = przeznaczenie .

metafora = Gwiazd Naszych Wina i myślę, że każdy kto czytał książkę, albo chociaż oglądał film kocha ten fragment tak samo jak ja ... ^.^

zaryzykujesz? ‡ h.sWo Geschichten leben. Entdecke jetzt