Rozdział 3

454 53 6
                                    

To już trzeci dzień. Trzeci dzień z rzędu była umówiona z Harry'm, którego nazwiska dalej nie poznała, chociaż miała pewne podejrzenia. Gdy połowicznie słuchała wiadomości zdawało jej się, że słyszała jego głos. Niski, męski głos, który wypowiadał się na temat całego królestwa, tym samym, może ciut bardziej ... oficjalnym językiem  którym rozmawiał z nią chłopak.

Destiny przyłapała się na myśleniu o Harry'm jako królu, co tylko skwitowała śmiechem.

- Przecież król nie zwróciłby na mnie uwagi- pomyślała, po omacku szukając piłki Beethoven'a, której jeszcze nigdy mu nie rzuciła. Chciała prosić Harry'ego, żeby zrobił to za nią, aby zrekompensować psu, życie z nią. Życie, które nie było usłane różami.

Znalazła piłkę na dnie kosza na zabawki swojego pupila, co nie zdziwiło jej wcale.

Wstała z podłogi i zapięła smycz na obroży, którą wierny akita czekający u jej stóp miał na karku.

- Babciu wychodzę. - krzyknęła do swej prawnej opiekunki. Pani Anjela Gonzalez przygarnęła swą małą wnuczkę, gdy jej niedojrzały, uzależniony od narkotyków i alkoholu syn podrzucił jej, to stworzonko pod drzwi. Nazwała ją Destiny, ponieważ dziewczynka od samego początku była jej przeznaczona.

- Dobrze kochanie. Bądź ostrożna i dzwoń w razie czego. - powiedziała kobieta z długimi brązowymi włosami.

Destiny pokiwała głową i lekko się uśmiechnęła dając prowadzić się do drzwi Beetoven'owi.

- Będę ostrożna. - zaśmiała się i otworzyła drzwi przez które wyszła bardzo wolno i uważnie, tak jak obiecała babci.

---

Harry przyszedł na miejsce dużo wcześniej, ponieważ nie mógł spokojnie usiedzieć w zamku. Po raz trzeci z rzędu miał spotkać się z piękną niewiastą, która sprawiła, że ponownie poczuł się jak zwykły, dorosły mężczyzna, który, jak każdy, może popełnić błąd, a nie jak przyszły następca tronu, którego powinnością było nienaganne zachowywanie się. I tak odbiegał od normy. Zamiast grać w golfa i polo, grał w baseball. Zamiast jeździć drogimi samochodami, jeździł  starym, pradziadkowym autem, które za niewielką cenę odnowił, albo wykupionym ze złomowiska motorem, który był z niemalże idealnym stanie.  Zamiast chodzić do drogich restauracji stołował się w subway'u, lub w barach z domowym jedzeniem, które nosiły nazwę 'bar mleczny'. Kochał typowy, normalny tryb życia, nie ten, który musiał prowadzić wchodząc do ogrodu zamku.

Podniósł głowę, słysząc dźwięk migawki flesza. Nie lubił być fotografowany, a już na pewno nie przez ludzi, którzy mieszkali w królestwie. Nikt nie mógł zrozumieć, że on jest normalnym mężczyzną jak każdy inny. Harry uśmiechnął się do starszej pani, która zrobiła mu zdjęcie dużym aparatem, ale zaraz potem odwrócił wzrok słysząc ciche skomlenie psa. Skomlenie, które było typowym dla Beethoven'a. Przypomniał sobie, jak Destiny mówiła, że pies robi to zawsze, gdy tylko widzi kogoś kogo lubi.

Uśmiechnął się do siebie, widząc dziewczynę, która właśnie odpinała smycz od obroży pupila. Gdy pies był już wolny, czym prędzej podbiegł do Harry'ego, słysząc pozwolenie od właścicielki.

Harry ruszył na przód, nie chcąc by dziewczynie coś się stało. Szybko pogłaskał psa po łbie i stanął naprzeciw Destiny.

- Witaj aniele. - powiedział, na co kobieta zawstydziła się, co poznał po jej zarumienionych policzkach. Destiny nie wstydziła się często, a właściwie pierwszy raz było to dostrzegalne.

- Matko Harry! Nie wystarczy powiedzieć po prostu 'hej'? - zapytała z uśmiechem na malinowych ustach. Mężczyzna złapał się na myśleniu o tym jak smakują, jakie w dotyku są jej wargi.

- Wyglądasz zjawiskowo Destiny. Zawsze tak wyglądasz, ale dziś wyjątkowo bardziej przypominasz mi anielicę. - policzki dziewczyny nabrały jeszcze więcej koloru.

- Hmm - brunetka odchrząknęła i spuściła głowę, by kaskada włosów zakryła jej twarz, co Harry skwitował uśmiechem i myślą, że jego towarzyszka jest jeszcze bardziej urocza. - Harry, czy mógłbyś porzucać piłkę Beetoven'owi? - zapytała.

---

Dziewczyna słuchała śmiechu Harry'ego i kwilenia swego psa. Jej głowę natomiast zaprzątał jedynie chłopak, który zwrócił na nią uwagę. Zwrócił uwagę i nie odszedł, gdy dowiedział się, że jest niewidoma. Wyobrażała sobie jak wygląda mężczyzna, który bawi się z jej psem.

Miała nadzieję, że jego oczy są zielone. Nie tak zwyczajnie zielone, ale tak zielone, żeby zapierało dech piersi.

'Wiem, że i tak kolor jego oczu jest moim ulubionym kolorem, pomyślała, nie zdając sobie sprawy, że Harry jest właścicielem wyśnionych przez nią oczu.

- Destiny, uważaj! - usłyszała, lecz było już za późno. Pies, który w szaleńczym tempie gonił za piłką wpadł na dziewczynę siedzącą na trawie. - Tak strasznie Cię przepraszam aniele. Nie powinienem był rzucać mu jej w tą stronę. - usłyszała przejęty głos Harry'ego tuż przy uchu. Zaśmiała się, gdyż trwoga w jego głosie była nieadekwatna do sytuacji w jakiej się znaleźli.

- Jest ok. Nie musisz się tak martwić. Przecież ciągle żyje. - parsknęła i usiadła na piętach, wyobrażając sobie minę chłopaka.

---

- Możesz coś dla mnie zrobić? - zapytała dziewczyna, która właśnie oderwała małą dłoń od łba Beetoven'a.

- Postaram się jak najlepiej sprostać zadaniu, które tylko będę miał powinność wykonać. - powiedział i naprawdę nie miał pojęcia co wywołało śmiech Destiny, jednak nie narzekał, gdyż dźwięk, który opuszczał jej piękne usta był niczym balsam dla jego uszu.

- Harry nie chciałam Cię prosić o wynalezienie leku na raka wątroby, ale o maleńką przysługę. - uśmiech nie schodził z jej ust, a mężczyzna mógł przysiąc, że nawet jej oczy się śmieją.

- Zamieniam Się w słuch.

- Jak wyglądam? Znaczy, chodzi mi o to, czy jestem ładna jako kobieta. Nie pamiętam jakie są moje oczy, jakie mam włosy. Nie pamiętam niczego. - Harry nie wyczuł w jej głosie nawet odrobiny smutku. Ona nie miała do nikogo żalu, że straciła wzrok, a nawet odnajdywała w tym same pozytywy.

- Ymmm … - jęknął.

- Nie musisz odpowiadać. Jestem po prostu ciekawa, bo raczej ktoś z tak cudownym głosem, tak cudownym wnętrzem jak ty, nie zwrócił by na mnie uwagi.

- Jesteś piękna. Nie tak zwyczajnie piękna. Jesteś zniewalająca, jesteś … Mam tak wielką ochotę Cię pocałować Destiny. - wyszeptał ostatnią część.

- Więc zrób to … - odszepnęła.

---

poszalałam z długością ... ;>
ukryłam coś w tym rozdziale i jestem ciekawa czy ktoś to znajdzie . to podpowiedź do późniejszych rozdziałó ... ;>
jeszcze tylko miesiąc ... ;c not good ;/ 

zaryzykujesz? ‡ h.sحيث تعيش القصص. اكتشف الآن