Rozdział 5 .

378 41 2
                                    

- Uważaj, teraz wchodzimy na krawężnik. - szepnął Harry na ucho swojej towarzyszce, która bezpiecznie szła wolno w jego objęciach.

- Harry wiem. To, że jestem niewidoma nie znaczy, że nie wiem, gdzie jest głupi krawężnik. - głos miała odrobinę za ostry, przez co humor Harry'ego nieznacznie zmienił się na kasandryczny. Destiny nie chciała być nietaktowna, gdyż zbyt bardzo lubiła chłopaka. Zbyt bardzo była w nim zadłużona by zachowywać się prostacko, podczas gdy on bez przerwy zachowywał się nienagannie, a jego grzeczny ton głosu i nienaturalnie oficjalny język jakim się do niej zwracał sprawiały, że pod zamkniętymi powiekami błyszczały gwiazdy. Gwiazdy, które symbolizowały jego. Gwiazdy, które zawróciły jej w głowie.

Tymczasem w ciszy szli po równym chodniku. Harry nie wiedział co ma powiedzieć. Nie wiedział dlaczego jego Księżniczka (a niedługo księżniczka całego królestwa) się na niego gniewa. Czy popełnił błąd całując ją? Destiny natomiast od środka zżerał wstyd.

Złapała się za lewy bok czując dziwny ból w okolicy wątroby. Ten dobrze znany ból.

- Możemy na chwilkę usiąść? - zapytała słabo.

- Nie ma tu żadnej ławki. - odpowiedział i stanął przed nią czując niepokój. - Chodź, zaniosę cię. - był zdenerwowany.

- Nie dam radę, tylko powiedz czy jest daleko.

- Kawałek, jakieś dwieście metrów. - powiedział. Destiny skrzywiła się. Wiedziała, że tyle nie przejdzie. Wiedziała, że teraz nie przejdzie nawet stu cholernych metrów, a tak bardzo chciała być dla niego zwykłą dziewczyną. Zwykła nie cierpiącą na nic dziewczyną.

- Usiądę tutaj. - westchnęła zrezygnowana. Gdy miała już to uczynić Harry wziął ją na ręce i dość szybko niósł w kierunku ławki. Pokonał tą odległość w nie więcej niż półtorej minuty i ze strachem w oczach usiadł sadzając Destiny na swoich kolanach. Oddychała głośno i płytko, co tylko wywołało u niego palpitację serca.

- Powiedz mi co się dzieje. - rozkazał delikatnie głaskając jej plecy.

- Boli mnie wątroba, ale to normalne. - odparła, a Harry odetchnął głęboko jednak nie czuł ulgi. Nie wtedy, gdy jego Księżniczka cierpiała. - Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam. Nie chciałam, żeby głupi krawężnik był kocią niezgody, ale ja po prostu staram się dotrzymać ci kroku. Jestem pewna, że zasługujesz na dziewczynę która nie jest niewidoma i która ... - jego usta nie pozwoliły jej dokończyć zdania na głos.

-nie ma raka. - dokończyła za nią jej podświadomość, która czuwała wtedy, gdy Destiny przez pocałunek chciała o tym zapomnieć.

zaryzykujesz? ‡ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz