Rozdział 15

6.7K 259 52
                                    

Zgodnie z zapowiedzią, o dziewiętnastej nasz transport zajechał pod akademik. W samochodzie oprócz Davida i Tonego siedział jeszcze Flyn, a Jessie była niezmiernie uradowana wizją wspólnego spędzenia czasu. Tony też chyba nie miał nic przeciwko, bo wyraźnie rozpromienił się na widok brunetki, ustępując mi miejsca z przodu pojazdu i siadając z nią i blondynem na tyle.

- To gdzie jedziemy? - zapytałam, zapinając pasy bezpieczeństwa. Dav zerknął na mnie ukradkiem, uśmiechnął się i odpalił silnik.

- Czy ty zawsze jesteś taka niecierpliwa? - zaśmiał się, z rozbawieniem kręcąc głową.

- Jest, zdecydowanie - odparła Jess, wychylając się nieco do przodu. Teatralnie przewróciłam oczami, aczkolwiek kącik moim ust drgnął ku górze. Może i było w tym trochę prawdy, ale ja prostu lubiłam wiedzieć, a to chyba nie było żadne przestępstwo, prawda? 

- Nie powiem Ci, niedługo sama się przekonasz - dodał i skupił się na drodze przed sobą. I faktycznie chwilę później byliśmy już na miejscu. Szarooki zaparkował samochód na parkingu i pieszo udaliśmy się pod lokal, nad drzwiami którego wisiał szyld ,,Africano Shisha bar'' . Weszliśmy do środka, a wnętrze okazało się dość klimatyczne. Panował tu lekki półmrok, rozświetlony przygaszonym światłem lamp stojących po kątach. Dookoła unosił się różnorako pachnący dym, a ludzie przy stolikach spożywali jakieś posiłki i oczywiście - palili fajkę wodną. Zajęliśmy jeden ze stolików i wtem jak na zawołanie pojawił się kelner, przynosząc nam ładnie oprawione menu.

- Ja chce wybierać! - blondyn dosłownie rzucił się na kartę, co spotkało się z natychmiastowym protestem ze strony Tonego.

- Zapomnij, zawsze wybierasz - mruknął i wyrwał blondynowi książeczkę z ręki. David przyglądał się temu biernie i pobłażliwie kręcił głową.

- Może niech dziewczyny wybierają tym razem, hmm? - zaproponował luźno, spojrzał na mnie przelotnie i krótko się uśmiechnął. Flyn wyglądał jak dziecko, któremu zabrało się zabawkę, ale ostatecznie przystał na tę propozycję. Zerknęłam na wskazaną stronę i moje chwilowe wątpliwości zostały rozwiane na dobre. Smak melasy do shishy, oczywiście.

- Eee.. - zaczęłam się zastanawiać, pośpiesznie sunąc wzrokiem po drobnym, czarnym druczku.

- Ileż można! - zareagowała Jessie i zabrała mi menu sprzed nosa - Soczyste jabłuszko - dodała szybko i zamknęła kartę, kończąc ów temat. Nikt nie śmiał protestować, dlatego chwilę później na blacie stolika stała już pięknie ozdobiona shisha oraz piwa, które zamówiliśmy przy okazji.

Atmosfera była całkiem przyjemna - rozmawialiśmy, żartowaliśmy, Jessie z Tonem spoglądali na siebie w znaczący sposób i oczywiście - spożywaliśmy coraz więcej alkoholu. Dym z shishy nie rajcował mnie w jakiś szczególny sposób - marihuana podobała mi się zdecydowanie bardziej. Wspominałam już, że moja głowa nigdy nie należała do mocnych, prawda?

- Muszę pójść się przewietrzyć - obwieściłam nagle i lekko nieporadnie odsunęłam krzesło.

- Pójść z tobą? - zapytała Jessie, spoglądając na mnie podejrzliwie.

- Ja z nią pójdę - natychmiastowo zaoferował się Dav. Przeniosłam na niego lekko przyćmione spojrzenie i zanim zdążyłam się obejrzeć, byliśmy już przed budynkiem.

Noc było wyjątkowo przyjemna, nie wiał wiatr i panował jakiś dziwny spokój, który zapewne był wywołany moim upojeniem. Usiadłam na krawężniku i westchnęłam ciężko, nie za bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Chwilę później szarooki przycupnął tuż obok i wysunął w moją stronę paczkę papierosów. Niemalże automatycznie potrząsnęłam głową, zawsze stroniąc od tego rodzaju używki. Śmierdziały, zapychały płuca i ogółem były fe.

- Paliłaś zielsko, a boisz się zapalić zwykłą fajkę? - parsknął, co zadziałało na mnie trochę jak płachta na byka.

- Oh przecież się nie boję. Po prostu nie miałam na to ochoty - wymamrotałam i pochwyciłam jednego papierosa, od razu wkładając go sobie do ust. Zauważyłam na jego twarzy uśmieszek, aczkolwiek zignorowałam  go. Poczekałam, aż poda mi zapalniczkę, by następnie zaciągnąć się dymem, który okazał się dużo łagodniejszy od tego marihuanowego. Nie jestem pewna czy było to spowodowane procentami krążącymi w moich żyłach czy zwykłym upodobaniem, ale sądzę, że mogłabym się nawet do tego przyzwyczaić.

- Co ci się stało ? - zagadnął David, delikatnie chwytając palcami za moje ramie. Automatycznie przeniosłam wzrok na wskazane miejsce i uświadomiłam sobie, że pyta o bliznę. I wtem jak na zawołanie wróciły wszystkie wspomnienia - Lucas, porwanie, ucieczka, strzelanina, szpital i terapia u psychologa. Poczułam się tym wszystkim strasznie przytłoczona, ale z całych sił starałam się grać twardą i niewzruszoną Elizabeth. O tych zdarzeniach wiedziała zaledwie nieliczna grupka osób i wolałabym, żeby tak zostało. Cholernie nie lubiłam być na językach i nie zniosłabym kolejnego wytykania palcami.

- Pies mnie ugryzł - skłamałam, sama się sobie dziwiąc, jak szybko wymyśliłam tą odpowiedź.

- Wow, jak do tego doszło? - wałkował temat, co spotkało się z krótkim westchnięciem z mojej strony.

- Nie lubię o tym rozmawiać, wracajmy do środka - odparłam i zaczęłam się podnosić. Niestety zrobiłam to trochę za szybko, przez co nie uniknęłam nieprzyjemnych zawrotów głowy. Zachwiałam się lekko na nogach, ale na szczęście dosyć szybko znalazłam podparcie w postaci ramienia Davida.

Zgodnie z założeniem wróciliśmy do wnętrza lokalu, gdzie posiedzieliśmy jeszcze trochę. W końcu zapadła decyzja o powrocie do domu, co w sumie mnie cieszyło, bo byłam już  dość mocno zmęczona.

Szarooki zajechał pod akademik, więc zaczęłam zbierać się do wyjścia. Zerknęłam przez ramie na Jess, ale ta siedziała pomiędzy chłopakami kompletnie niewzruszona.

- Idziesz? - zapytałam z lekką dezorientacją w głosie.

- Będę dzisiaj nocować u Tonego - odparła trochę nieśmiało, zerkając na niebieskookiego lubieżnie. Uniosłam do góry brew, aczkolwiek postanowiłam tego nie komentować. W końcu jest dorosła i może robić co chce. Pożegnałam się i już miałam wychodzić, gdy uwagę wszystkich, łącznie ze mną, przykuł samochód wyjeżdżający z pobliskiego parkingu. A był to dokładnie bielutki nissan GT-R z bardzo gustownymi, czerwonymi wstawkami. Nie widziałam go tu wcześniej, więc na pewno było to auto kogoś z zewnątrz. W innym przypadku cóż - na pewno bym go zapamiętała. Tak czy siak ów widok wywołał falę zazdrości nawet u mnie - u osoby, która nawet nie ma prawka. I w tym samym momencie zaczęłam się zastanawiać do kogo może należeć.



Hello, PrincessWhere stories live. Discover now