Część 26 Zabawę czas zacząć!

2.4K 128 1
                                    

Gdy weszłam do środka trochę się przestraszyłam, lokal był duży, bałam się trochę, że nie dam rady, ogarnął mnie lęk, myślałam aby się wycofać i uciec stamtąd jak najszybciej, ale w ostatnim momencie usłyszałam miły kobiecy głos.

- to ty jesteś natala?

Zapytałam młoda kobieta wychodząc zza lady.

- tak to ja, dzień dobry.

- dziecko drogie jak ja cię dawno nie widziałam, pamiętam cię taką malutką, miałas chyba w tedy trzy/cztery latka.

Zaskoczył mnie jej nagły wybuch radości, ale uśmiechnęłam się do niej miło i przytuliłam się z kobietą.

- co tam u ciebie słychać? Mama dużo o tobie mówiła.

- a wszystko w porządku, jakoś leci, a u pani co słychać?

- u mnie wszystko tak samo, postanowiłam przeprowadzić się tu i przeniosłam swoją restaurację tutaj, potrzebuje nowych pracowników i w tedy twoja mama poleciła ciebie.

- bardzo się ciesze tylko, wie pani za miesiąc kończą się wakacje, a potem mam szkołę..

Nie dokończyłam bo mi przerwała

- tak wszystko wiem, będę szukać jeszcze innych pracowników, a po wakacjach jak będziesz chciała zawsze będziesz mogła przyjść do mnie do pracy, no i możesz przychodzić w weekendy.

- dziękuje bardzo na pewno będę przychodzić.

- dobrze teraz chodź pokaże ci zaplecze.

Ruszyłam za kobietą, weszłyśmy za ladę i przeszłyśmy przez drzwi,

- tutaj masz szatnie, tutaj jest moje biuro, a tu jest tylne wyjście w razie czego.

Powiedziała, a ja przytaknęłam, weszłam do szatni, gdzie czekał już na mnie tam fartuszek, zawiesiłam go sobie na biodrach, zostawiłam w pomieszczeniu torebkę, postanowiłam nie ściągać marynarki, nie wiem jak kobieta zareagowałaby na moje tatuaże, mogło by jej się to nie spodobać, a mi naprawdę zależy na tej pracy i nie chciałabym zostać zwolniona. Wyszłam z szatni miałam jeszcze pięć minut do rozpoczęcia, szefowa była już w biurze, a ja czekałam za ladą, wyciągnęłam z pod niej kartkę i długopis i schowałam je do kieszeni fartucha. Dopiero po 15 minutach zaczęli przychodzić ludzi, ale oni podchodzili do kasy zamawiali tylko kawę i od razu wychodzili, była już godzina 14, praktycznie nikogo nie było jak dla mnie to dobrze bo jestem jeszcze trochę zestresowana. Po chwili usłyszałam, że ktoś wchodzi do kawiarni, odwróciłam się i zobaczyłam Norberta? A co on tu robi mówiłam im, że mają dzisiaj wolne i mają mnie nie pilnować, zdenerwowałam się trochę, wyszłam za lady i podeszłam do niego.

- co ty tu robisz.?!

Wysyczałam przez zęby, mówiłam ściszonym głosem bo zobaczyłam wchodzącą grupę nastolatków złożoną z samych chłopaków

- spokojnie, devil dzwonił powiedział, że mam ci przywieść leki bo na pewno zapomniałaś.

Uśmiechną się do mnie.

- a tak on jak zwykle, dziękuje i przepraszam.

- nic się nie stało dobra ja spadam, cześć

- no pa.

Powiedziałam, a chłopak wyszedł, opakowanie tabletek schowałam do fartucha, wyciągnęłam notatnik i długopis po czym podeszłam do grupki chłopaków.

- dzień dobry, co podać?

Zapytałam

- witaj piękna, dwie duże pizze diabelskie i 6 razy cola.

buntowniczka 2Where stories live. Discover now