Część18 zemasta

2.6K 149 9
                                    

Minęło już kilka dni i dziś jest ten upragniony dzień, w końcu mogę wyjść ze szpitala, pogodziłam się już z myślą, że nie noszą pod swoim serduszkiem nowej istotki. Jednak jak to devil powiedział, że mam się niczym nie martwić i że zrobimy nowego dzidziusia kiedy tylko będę chciała. Ja jednak nie chciałam mieć dziecka w tak młodym wieku i wolałam z tym jeszcze poczekać.

Arona jeszcze nie było mówił, że ma coś do załatwienia, ale przyjedzie po mnie o dwunastej. Do jego przyjazdu miałam jeszcze godzinę. Wstałam wzięłam ciuchy które mi przywiózł ( zdjęcie na dole) Poszłam do łazienki, ubrałam się i zrobiłam makijaż, czarna kreska na oku, lekko wy tuszowane rzęsy i delikatna, pudrowa, matowa pomadka, w szpitalu nie mogłam mieć kolczyków więc musiałam wszystkie zdjąć, teraz jednak wszystko założyłam, włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Gotowa wyszłam z łazienki, pochowałam wszystkie swoje rzeczy do torby i byłam gotowa, spojrzałam która godzina miałam jeszcze dziesięć minut. Zawiesiłam torbę na ramię i wyszłam. Na korytarzu zobaczyłam tą pielęgniarkę, która przystawiała się ostatnio do devila, wcześniej gdy mnie widziała nie wyglądałam zbyt dobrze, a teraz gdy mnie zobaczyła przystanęła na środku korytarza i patrzyła się na mnie z otwartą buzią i gałami na wierzchu, na jej twarzy malowało się niedowierzanie i zazdrość, zaśmiałam się i przechodząc obok dalej stojącej na środku korytarza dziewczynie, potrąciłam ją ramieniem dalej się śmiejąc, ona chyba się już ogarnęła i poszła bo było słychać stukot jej pantofelków. 

Wyszłam przed szpital rozejrzałam się po parkingu, ale nigdzie nie widziałam jego auta, usiadłam więc na ławkę i postanowiłam zaczekać

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wyszłam przed szpital rozejrzałam się po parkingu, ale nigdzie nie widziałam jego auta, usiadłam więc na ławkę i postanowiłam zaczekać. Siedziałam już chyba z dwadzieścia minut, a go dalej nie ma jest piętnaści po, on nigdy się nie spóźniał, oby się nic nie stało. Nagle dostałam sms-a, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam "numer nieznany"

OD NIEZNANY:

*laluniu co tak sama siedzisz?*

Przeczytałam i zaczęłam się niepokoić, zaczęłam rozglądać się w każdą stronę i nikogo nie widziałam. Mój telefon znów za wibrował

OD NIEZNANY:

*szukaj, szukaj, a może znajdziesz*

Nie odpisywałam, bałam się, kto może mieć mój numer, czego o de mnie chce? Teraz chciałam aby devil jak najszybciej przyjechał.

Mój telefon znów wydał z siebie dźwięk.

OD NIEZNANY:

*dobra, teraz tak, masz mi odpisywać na każdą wiadomość*

* jeśli nie odpiszesz, będzie źle*

*nie masz prawa nikomu o tym mówić*

*a zwłaszcza swojemu devilowi*

*teraz zrobisz wszystko co zechce*

buntowniczka 2Where stories live. Discover now