Część4

2.9K 174 2
                                    

Szłam już na górę gdy ktoś zapukał do drzwi, podeszłam do nich, a tam stało dwóch funkcjonariuszy policji.

- dobry wieczór dostaliśmy zgłoszenie awanturze w tym domu i prawdopodobnie pobicie pani.

- dzień dobry, niech panowie wejdą wszystko zaraz wyjaśnię. Powiedziałam i otworzyłam drzwi szerze aby mogli wejść, poszliśmy do kuchni gdzie dalej siedział devil.

- devil policja. Powiedziałam, a on momentalnie podniósł głowę do góry.

- coś się stało? Zapytał

- dostaliśmy zgłoszenie o kłótni i próbie pobicia.

- co to są jakieś żarty. Wykrzyczał diabeł. Nie mogłam pozwolić aby go aresztowali w końcu nic nie zrobił musiałam go uspokoić.

- uspokój się, ja wszystko wyjaśnię. Powiedziałam. - więc tak trochę się pokłóciliśmy prawda, ale on nigdy mnie nie uderzył, byliśmy trochę za głośno przepraszamy..

- sąsiad twierdzi, że widział jak została pani uderzona w twarz, a potem jak tu przyszedł to prawie sam by oberwał. Powiedział jeden z policjantów, widziałam że diabeł już ledwo nad sobą panuje też byłam wkurzona, że ktoś opowiada takie bzdury ale musiałam być spokojna.

- panie władzo to jest nie prawda- Nie dokończyłam bo diabeł gwałtownie wstał i wyszedł z kuchni nie wiedziałam co on wyprawia w sumie on jest zdolny do wszystkiego, patrzyłam na to wszystko z przerażeniem.

- proszę dać mi swoje dokumenty. Powiedział jeden z policjantów.

- dobrze proszę chwilkę zaczekać. Poszłam do przed pokoju gdzie była moja torebka. Wyciągnęłam portfel i wróciłam do kuchni. Podałam policjantom mój dowód.

- pani ma dopiero siedemnaście lat. Powiedział jeden

- gdzie są pani rodzice? Wtrącił drugi. Westchnęłam ciężko.

- powiem tak. Przyjechałam tu wczoraj z Niemczech gdzie od ponad miesiąca mieszkam z siostrą, a przyjechałam bo moja mama wybudziła się ze śpiączki, a tato jest w domu razem z siostrą.

- dobrze rozumiem, ale musimy wezwać kogoś z rodziny bo skoro doszło do pobicia to nie można tego zostawić

- kiedy panowie zrozumieją tu nie doszło do żadnego pobicia on nigdy by mnie nie uderzył

- to dlaczego się państwo kłócili.

- dobra...ja wyjechałam dlatego, że zostałam brutalnie zgwałcona i ... Nie dokończyłam bo przyszedł diabeł

- nie musisz im tego opowiadać. Powiedział i postawił laptopa na stole przed funkcjonariuszami. Coś tam włączył po chwili usłyszałam rozmowę devila z tym sąsiadem i niewyraźną rozmowę moją i diabła spojrzałam na ekran laptopa i było to nagranie z kamery która jest zamontowana na dworze przed drzwiami...ma bardzo wyczulony mikrofon dlatego było słychać naszą rozmowę mimo, że kamera znajduje się na dworze. Po całym nagraniu zamknął laptopa

- tyle wystarczy? Warknął Aron

- tak dobrze...przepraszamy za najście, ale musimy wszytko sprawdzać. Powiedział jeden z policjantów

- dobrze nic się nie stało. Powiedziałam bo wiedziałam, że diabeł nie ma zamiaru się odezwać- a co będzie z tym sąsiadem. Dodałam

- zostanie ukarany za składanie fałszywych zeznań. Odpowiedział wszyscy oprócz diabła skierowali się do wyjścia zamknęłam za policjantami drzwi i wróciłam do kuchni

- idę spań dobranoc. Powiedziałam

- proszę zaczekaj....pogadajmy

- jeżeli nie chcesz mi powiedzieć gdzie byłeś to nie mamy o czym rozmawiać....jasne.... Popatrzyłam na niego, a on spóścił głowe.- dobranoc. Powiedziałam i wyszłam z kuchni, nie chciałam z nim spać więc poszłam do pokoju gościnnego, ścieliłam właśnie łóżko gdy drzwi się otworzyły.

- co ty robisz...chodź normalnie spać. Powiedział błagalnie

- dziś śpię tu, rano idę do domu załatwiam wszystko co trzeba z mamą i jeżeli nie dowiem się gdzie byłeś wracam z Martą do Niemczech to już postanowione. I w tym momencie znowu poczułam się słabo i chciało mi się wymiotować, ominęłam diabła i wybiegła z pokoju, wbiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Gdy było mi już lepiej umyłam buzie i usiadłam na toalecie zakryłam twarz w dłonie i zaczęłam płakać, nie wiem dlaczego łzy same ciekły mi po policzkach. Do łazienki wszedł zaniepokojony diabeł uklęknął prze de mną i położył dłonie na moich kolanach

- co się dzieje?

- nie wiem, coraz częściej tak mam

- natala może ty... Nie pozwoliłam mu dokończyć wstałam gwałtownie

- nie nawet nie kończ ja mam siedemnaście lat ja nie mogę być w ciąży. Krzyczałam przez łzy.

- musisz iść do lekarza...poradzimy sobie pomogę ci.

- pomożesz?! nie sądzę abyś chciał się zajmować dzieckiem gwałtu!

- nie mów tak, kocham cię i damy sobie jakoś radę

- nie...nie...nie Szeptałam pod nosem i obsunęłam się na podłogę opierając o ścianę cały czas płakałam i bełkotałam niezrozumiałe słowa pod nosem. Poczułam na sobie tylko silne ramiona i to że mnie podnosi potem chyba zasnęłam.

buntowniczka 2Where stories live. Discover now