Ucieczka

543 17 4
                                    

  Mama Natalii zgodziła się na to, żeby Nati leciała ze mną. Od pół godziny jesteśmy w samolocie. Cały czas próbujemy zapomnieć, ale to nic nie daje. Każdej z nas już na zawsze pozostaną w pamięci te wydarzenia. Leciałyśmy jeszcze około półtorej godziny. Na lotnisku czekała już na nas ciocia z wujkiem. Mama opowiedziała im co się dokładnie wydarzyło, a oni wszystko zrozumieli i pozwolili mi i Nati z nimi zamieszkać. Nie mieli dzieci, więc każda z nas miała własny pokój. Mój był niebieski, co bardzo mnie ucieszyło, a Natalia miała zielony. Byłam wdzięczna cioci za wszystko, a przede wszystkim o to, że nie poruszała tamtego tematu.

* rok później *

Od wydarzeń w Polsce minął rok. Przez ten rok bardzo się zmieniłam, zresztą Nati też. Nie zamknęłyśmy się w sobie do końca, tylko po prostu mamy ograniczone zaufanie do wszystkich. Od razu mówię, że nie sprawiamy kłopotów wychowawczych, w szkole ani w domu. Po prostu nie otwieramy się na nowe znajomości i tyle. Też od tamtych wydarzeń żadna z nas nie miała chłopaka, chociaż wielu było takich, którzy się z nami umawiali. Nie chciałam mieć chłopaka, bo wciąż nie potrafię pozbyć się Dawida z pamięci.
Jest 21.00, a ja z Natalią wracamy właśnie z pracy. Idziemy przez park. Latarnie oświetlają nam drogę połowicznie. Zawsze tędy wracamy i nic się nigdy nie dzieję. Ale nie dziś. Przy ławce, jakieś sto metrów od nas, siedzieli i pili jacyś mężczyźni. Na oko od 21 - 24 lata. Chcieliśmy się wrócić, ale było już za późno, bo nas zauważyli i zaczęli iść w naszą stronę. Odwróciłyśmy się i chciałyśmy odejść, ale oni złapali nas za nadgarstki.
- Co takie ślicznotki jak wy robią tak późno w ciemnym parku? - gadał jakiś koleś gładząc moje włosy. Próbowałyśmy się wyrwać, ale oni byli zbyt silni. Zaczęłyśmy krzyczeć, ale zakryli nam usta.
- Nie bójcie się nie będzie bolało. Szybko pójdzie. - powiedział drugi. Ja z Natalią spojrzałyśmy się na siebie ze strachem w oczach.

* Oczami Dawida *

- Stary, mówię ci, że to nie tu. - powiedziałem do Krystiana.
- No tak, ale w tą stronę. - odpowiedział. Nagle, chyba z jakiegoś parku usłyszeliśmy krzyk. Spojrzeliśmy po sobie.
- Chodź sprawdzimy to. - powiedziałem i ruszyliśmy do miejsca, z którego było słychać jakieś śmiechy. Szliśmy, a raczej biegliśmy. Pod jedną z latarni zobaczyliśmy dwóch mężczyzn. Dobierali się do jakiś dziewczyn. Spojrzałem na Kacpra, a on tylko krzyknął i rzucił się w tamtą stronę.
- Natalia!!! - dopiero po tym spojrzałem na te dziewczyny. Ruda i blondynka. Jeżeli ruda to Natalia, to blondynka to... Paulina!!!
- Paula!!! - ja też rzuciłem się na tamtych mężczyzn. Odciągnąłem tego kolesia od Pauli i zacząłem okładać go pięściami. Najchętniej bym go zabił za to co chciał zrobić Pauli. Jak już leżał na ziemi kilka razy go kopnąłem, a Krystian zrobił to samo.
- Chcecie jeszcze dostać?! Wypierdzielać!!! - powiedziałbym inaczej, ale kultura osobista przede wszystkim. Obaj coś tam jeszcze powiedzieli i odeszli chwiejnym krokiem. Odwróciłem się do dziewczyny. Była przestraszona i cała się trzęsła. Podszedłem do niej i przytuliłem. A ona wtuliła się we mnie i zaczęła płakać.
- Już spokojnie. - powiedziałem gładząc jej włosy. - Już po wszystkim.
- Dziękuję. - powiedziała odrywając się ode mnie. Ja w odpowiedzi się tylko uśmiechnąłem.  

Zakochana w koszuWhere stories live. Discover now