Rozdział 23

223 17 0
                                    


Zoe's POV

Siedziałam na zimnym krześle. Czułam przeszywające zimno, ale nie chciałam się odezwać. Wolałam poczekać, jak powiedział. Światła co jakiś czas mrugały, a na korytarzu nie było żywej duszy. W końcu była noc, a większość z pacjentów spała. Spojrzałam na zamknięte drzwi do których jakiś czas temu weszła moja matka i coraz bardziej się o nią bałam. Nie miałam pojęcia, co jej robili, ale skoro nie krzyczała to wszystko było dobrze, prawda?

– Wracamy.

Ojczym pojawił się nagle obok mnie, a jego mina nie była najweselsza. Patrzył na mnie, jak miał w zwyczaju i lekko szarpnął za rękę. Wstałam z krzesła, a on pociągnął mnie dalej.

– A mama?

– Zostaje – warknął.

– Ale...

– Powiedziałem, że zostaje.

Trzymał mnie za nadgarstek, który z każdą chwilą bolał jeszcze bardziej. Nie odzywałam się, wiedziałam, że nic to nie da. Doszliśmy do windy, a potem weszliśmy do środka. Nacisnął guzik z odpowiednim piętrem, a potem kucnął obok mnie. Przytrzymał moją głowę i zaczął mówić.

– Nikomu nic nie powiesz – stwierdził łagodnie. – Inaczej twoja mamusia poleży tutaj o wiele dłużej.

– Boli?

– Co?

– Boli ją?

– Zasłużyła sobie na ból, kochanie – parsknął.

Wstał z powrotem i kiedy winda się otworzyła, pociągnął mnie za sobą. Nie odezwał się więcej ani słowem, a ja o nic nie pytałam. Trzymałam język za zębami i nigdy nikomu nie powiedziałam, co się stało. To był tylko niefortunny wypadek, przez który wylądowała w szpitalu.

– Dolać ci soku?

Skupiłam się na zdjęciu, które stało na półce. Było oprawione w czarną ramkę, a na niej wisiał złoty łańcuszek z literką "H". Sarah wyglądała pięknie w czerwonej sukience, a Harry obejmował ją w talii. Wyglądali uroczo.

– Mam wrażenie, że ostatnio mnie olewasz – warknęła Sarah. – Zoe!

– Nie wiedziałam, że jesteście razem – odpowiedziałam, nawiązując do sytuacji ze Stylesem.

– Bo nie jesteśmy.

– Ten łańcuszek jest od niego?

– Tak, ale nie jesteśmy razem, okej?

Widziałam po jej minie, że jest zdenerwowana. Jej ruchy były specyficzne i za wszelką cenę próbowała zmienić temat. Nie wnikałam. Po prostu starałam się jej słuchać i nie myśleć o swoich nieistotnych problemach.

– Będziesz jutro, prawda?

– Tak – przytaknęłam.

Tak na prawdę nie miałam ochoty iść na ślub ojca bliźniaczek, ale nie mogłam odmówić, zwłaszcza jednej z nich. Umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień i po dwóch godzinach rozmowy wyszłam z jej domu. Chód owiał moje gołe ramiona, a niebo wyglądało na zachmurzone. Zaczęłam iść przed siebie, ale coś mnie zaniepokoiło. Znajomy samochód stał tuż pod bramą. Właściciel siedział w środku i za pewne palił kolejnego papierosa z drugiej już paczki. Podeszłam bliżej i zapukałam w szybę, która się otworzyła. Zayn uśmiechnął się nieśmiało i przełknął ślinę na tyle głośno, że się wystraszyłam.

– Wsiadaj, musisz mi pomóc.

– W czym? – spytałam od razu.

– Raczej z kim.

Critical Past [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz