Rozdział 7

366 26 3
                                    

Zoe’s POV
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i czym prędzej pobiegłam na górę. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Byłam zła, a jednocześnie nie mogłam ukryć z mojej twarzy tego uśmieszku. Nie miałam pojęcia, co mnie napadło. Miałam dać mu buziaka w policzek, a to i tak było z byt wiele. Pocałowałam go…
Wydawało się to zabawne i nawet nie byłam na siebie wściekła. Powinnam była pomyśleć, zanim to zrobiłam. Tylko, że u mnie, to tak nie działa. Zawsze robię mnóstwo rzeczy, a potem tego żałuje. Ale czy tak było i teraz? Nie. I to było dziwne.
Wzięłam prysznic, a potem stałam przed lustrem w samym ręczniku. Łazienka była zaparowana, a mi było strasznie duszno. Sięgnęłam po szczoteczkę do zębów i wycisnęłam na nią trochę pasty. Wyszorowałam zęby i wyplułam resztki wody. Chciałam od razu wskoczyć do mojego łóżka i obejrzeć tani serial. Przebrałam się w moją piżamkę i wyszłam z pomieszczenia. Mój telefon zaświecił się, a w pokoju od razu zrobiło się jaśniej.
*Nie mam zamiaru iść tobie na rękę. Będę tam i nie będziesz mi groził. Zrobię co zechce, a tobie nic do tego. Jasne?*
Zmrużyłam oczy, to na pewno była widomość do mnie? Zwłaszcza, że to napisał Niall. To nie było słownictwo w jego stylu.
*Chyba się pomyliłeś.*
Wysłałam wiadomość i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź.  
****
Nikt do mnie nie przyszedł i nic nie mówił. Może i dobrze, ale coś mi nie grało. Znając ciotkę, przyszłaby i zaczęła swój monolog. Tak jak było to, za pierwszym razem. Tylko wtedy, to ona mnie odebrała. Może ochroniarz zapomniał ją poinformować?

Przewróciłam się na drugi bok i zerknęłam na zegarek. Dziesiąta.
- W końcu wstałaś. – Zerwałam się do pozycji siedzącej.
- Na litość boską! – Krzyknęłam. – Co ty tu robisz, Zayn?
- Przyszedłem do ciebie?
- Nie musiałeś od razu doprowadzać mnie do zawału. – Mruknęłam. – Poza tym kto cię wpuścił?
- Mogę po prostu sobie pójść.
- Nie. Tylko nie widziałam się z nikim dobre kilka godzin i nie mam pojęcia gdzie się podziewają.
- Alyssa, to ona mnie wpuściła.
Położyłam się z powrotem, a chłopak zrobił to samo. Ułożył swoje ciało obok mojego i leżeliśmy w całkowitej ciszy. Po pocałowaniu drugiej osoby można stwierdzić, że kogoś się zdradziło? Mogłam powiedzieć, że właśnie to zrobiłam? Zdradziłam Zayna?
- Zabieram cię dzisiaj do klubu. – Jego ręka spoczęła na moim udzie. – Odstresujesz się.
- Jestem zestresowana? – Zmrużyłam oczy.
- Nie wiem…po prostu jesteś inna.
- Jak to inna? – Dopytywałam dalej. – Teraz zwalasz winę na mnie? Nie tylko ja nie jestem idealna w tym związku.
- Nie o to mi chodzi.
- A o co? Zamiast mnie osądzać mógłbyś włożyć w to wszystko więcej energii. Zresztą po co ja ci to znowu mówię. Rozmawialiśmy już i jakby ci zależało zrobiłbyś coś z tym.
Zatrzasnęłam się w łazience i szczotkowałam zęby. Zachowywałam się jak gdyby nigdy nic. Nie przejmowałam się tym, co powiedziałam ani tym, co zaraz usłyszę.
- O tym właśnie mówię. – Stanął w progu. – Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałaś. Odkąd wróciłem…
- Właśnie! – Wypłukałam usta. – Wróciłeś i coś się zepsuło. Może to nie ja jestem tego winna tylko ty?!
- Zaczynasz mnie irytować. – Wywrócił oczami.
- Tak, teraz zamknij drzwi i odejdź.
- Nie zamierzałem tego robić, ale skoro chcesz. – Odwrócił się do mnie plecami. – Wychodzę.
- Świetnie! – Krzyknęłam.
- Świetnie. – Odburknął.
W tamtym momencie byłam tak strasznie wściekła. Nienawidziłam tych naszych kłótni, a teraz były coraz częstsze. Nie miałam pojęcia, kiedy to się skończy. Byłam tym trochę zmęczona.
W całym domu panowała cisza. Żadnych głosów, ani szmerów. Coś musiało być na rzeczy, a ja koniecznie chciałam to sprawdzić. Pokój mojej kuzynki był pusty, kuchnia, salon… Gdzie się wszyscy podziali?
- Cholera! – A jednak, ktoś tutaj był.
Głos dochodził z gabinetu wujka. Oparłam się o framugę drzwi i przyglądałam się starszemu mężczyźnie. To było nieco komiczne. Siedział na podłodze, praktycznie pod biurkiem i czegoś szukał.
- Coś się stało? – Spojrzał na mnie przerażony.
- Nie, tylko tak się zastanawiałam…
- Tak, tak możesz wyjść. – Mruknął.
- Wyjść?
- Tam gdzie chcesz, czy coś. – Jego wzrok nie odrywał się od papierów. Czy nikt nie poinformował jego o wczorajszej bójce? Czemu nic nie mówił?
- Hmm…okej. – Uśmiechnęłam się. – Gdzie są wszyscy?
- Nie mam pojęcia.
- A wiesz może, czy…
- Przepraszam cię Zoe, ale mam sporo pracy.
- Oh…okej.
Czy on mnie właśnie wyprosił? To wszystko było dziwne. Zaczynałam się zastanawiać nad tym, czy oni mnie przypadkiem nie unikają. Tylko dlaczego?
Zayn miał mnie zabrać do tego głupiego klubu, ale nie dawał znaku życia. Skoro aż tak się na mnie obraził nie miałam zamiaru z nim iść. Lee także tam szła i to właśnie z nią miałam jechać. Czekałam aż czarne BMV zatrzyma się przed moim domem. Zamrugała światłami, a ja weszłam do środka. Nie była sama. Na tylnym siedzeniu siedziały bliźniaczki. Przywitały się ze mną, a następnie wróciły do swojego monologu.
- Jak idą ci spotkania z tym chłopakiem? – Tak, one wiedziały.
- Właściwie to dobrze.
- Tylko? Żadnych szczegółów? – I nagle wszystkie zwróciły na mnie uwagę.
- Tak jakby…pocałowałam go. – Powiedziałam najciszej jak tylko mogłam.
- Co zrobiłaś?! – Krzyknęły wszystkie jednocześnie.
- Nic. – Wzruszyłam ramionami.
- Zayn wie?
- Nie i się nie dowie.
Po tym wszystkim zaczęły to komentować, ale nie zwracałam na to uwagi. Miałam tylko nadzieje, że po pijaku nic nikomu nie powiedzą.
Przed klubem było mnóstwo ludzi. Zaś my weszłyśmy bez żadnych problemów. Bliźniaczki miały bardzo dobre znajomości, zresztą nie tylko one. Muzyka odbiła się w moich uszach, a klatka piersiowa podskoczyła do góry. Znalazłyśmy loże, w której siedziało już kilku znajomych. Serce zabiło mocniej, kiedy pośród nich zauważyłam Sussie. Zadowolona od ucha do ucha i rozmawiająca z Zaynem. Jednego byłam pewna, musiałam się napić.
Niall’s POV
- Wstawaj dupku!
Przetarłem oczy i ujrzałem nad sobą Grega. O dziwo był zadowolony. O co mu chodziło? Było środek nocy, a on mnie budził.
- Czego chcesz? – Jęknąłem.
- Masz gościa, czeka w kuchni.
- Co? – Zmrużyłem oczy. – Która godzina?
- Nie co, Niall. – Zaśmiał się. – Na dole czeka laska i masz do niej iść. To nie dzieje się codziennie.
Spojrzałem na ekran telefonu, było po pierwszej w nocy. Naciągnąłem na siebie pierwszą lepszą koszulkę i zszedłem za Gregiem. Jak zwykle siedział w salonie ze swoimi przyjaciółmi. Miał szczęście, że rodziców nie ma coraz częściej.
Siedziała tam, osoba o której myślałem. Plecami do mnie z rozpuszczonymi włosami. Mówiłem, że ma piękne włosy? Tak czy inaczej…co ona tutaj robiła?
- Co ty tutaj robisz? – Mój głos był jeszcze zaspany, a oczy piekły od zapalanego światła.
- Hmm…- Od razu podniosła się z krzesła i prawie upadła na płytki. Na jej twarzy panował wielki uśmiech, a jej oczy były strasznie czerwone. Jedno wiedziałem na pewno. Nie była trzeźwa.
- Skąd wracasz?
- Byłam w klubie. Wkurzyłam się, ale ty nie jesteś zły?
- Zły?
- Nie chciałam jechać do domu, ani na nich czekać do piątej. Musiałam stamtąd wyjść.
- Czym tutaj przyjechałaś? – Dopytywałem dalej.
- Oh właśnie! – Pisnęła. – Przed domem stoi taksówka, powiedziałam kierowcy, że zaraz wrócę. I on tam dalej jest, a ja nie mam przy sobie ani grosza i…
- Po prostu tu poczekaj, okej?
-Okej. – Wybełkotała.
Ona była nie możliwa. Założyłem pierwsze lepsze buty i zgarnąłem z komody swój portfel. Taksówkarz był nieźle wkurzony, ale po przyzwoitym napiwku – odjechał. W dalszym ciągu nie miałem pojęcia, co ona tutaj robiła. Chciała zostać? Na noc?
Zdyszany wbiegłem do kuchni, ale jej tam nie było.
- Gdzie ona jest? – Greg się roześmiał i wskazał górne piętro. Sama tam poszła, czy może on ją tam wysłał?
Wszedłem po schodach i byłem ciekaw, w którym pomieszczeniu jest. Światło dochodziło z mojego pokoju, więc tam się udałem. Odchyliłem lekko drzwi i zobaczyłem jak leży na moim łóżku. Jej nogi zwisały za materac, a włosy z drugiej strony. Leżała tak w poprzek i coś sobie nuciła.

Critical Past [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz