Rozdział 9

370 22 3
                                    

'Beta: Florence'

Niall’s POV

Może to było śmieszne, ale nie mogłem sobie na to pozwolić. Nie teraz, nie w tym życiu. Była ładna, miała cudowny uśmiech i dogadywaliśmy się, jednak nie na tym to wszystko polegało.
Wziąłem czarną bluzę i wyszedłem z pokoju najciszej, jak tylko potrafiłem. Było po jedenastej, a ona nadal spała. Oczywiście nie przeszkadzało mi to. Mogła zostać tu tyle, ile chciała. Zapiąłem bluzę i zszedłem na dół. W całym domu było cicho i miałem nadzieję, że wszyscy już wyszli. Kiedy wszedłem do kuchni, od razu się cofnąłem. Moja mama siedziała przy stole i jadła śniadanie. Och.

– Myślałam, że już wyszedłeś. – Uśmiechnęła się do mnie.

– Ja też.

– Coś nie tak? Dziwnie wyglądasz.

– Nie, wszystko w porządku. – Wyjąłem z lodówki mleko i po wlaniu do miski zagrzałem je w mikrofali. Mama nic nie mówiła, nadal jedząc swój posiłek. Postawiłem na tacy ciepłe mleko oraz paczkę płatków śniadaniowych. Nie chciałem być niemiły, ale wolałem zjeść na górze. Sam.

– Zaczekaj. – Odwróciłem się do niej. – Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać.

– Coś się stało? Coś poważnego? – Byłem zdziwiony jej prośbą.

– Chodzi o to, że… To bardzo głupie. – Bała się zacząć rozmowę. – Wczoraj przeczytałam jeden artykuł i teraz się zastanawiam nad pewną sprawą.

– Śmiało, mów.

– Czy ty jesteś gejem, Niall? – Nie miałem pojęcia, czy mam się śmiać, czy płakać. Powiedziała to na serio? – Nie przestanę cię kochać, tylko po prostu pytam. Nie spotykasz się z nikim i ja…

– Spokojnie – uśmiechnąłem się – nie jestem gejem i nie zamierzam być.

– To dobrze. – Nie patrzyła na mnie. Najwidoczniej to było dla niej trudny temat. Ale prawdę mówiąc, nigdy bym nawet nie myślał, że może spytać mnie o coś takiego.

– Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodna. – Głos dziewczyny roznosił się po całym domu, najwyraźniej z kimś rozmawiała. Modliłem się, aby moja mama jej nie słyszała. Ale z drugiej strony, wtedy jej teoria dotycząca mojej orientacji rozwiałaby się bezpowrotnie. Spojrzała znad pustego talerza i popatrzyła w moją stronę. Jej wzrok mówił, że nie wie, co się dzieje. W progu pojawiła się Zoe, a tuż za nią Greg. Ona przerażona, ale w pełni ubrana, zaś on roześmiany i w samych bokserkach.

– Dzień dobry. – Jak gdyby nigdy nic, przywitała się z moją mamą.

– Witaj. – Uśmiechnęła się. – Greg?

– Ach, tak. – Chłopak usiadł przy stole. – To nie moja dziewczyna.

– Niall? – Tym razem spojrzała na mnie.

– To jest Zoe. – Wskazałem na brunetkę. – Pomagam jej w nauce.

– Tak wcześnie i w dodatku w wolny dzień?

– Właściwie to przyszłam po Nialla niedawno. Mieliśmy wyjść, potrzebuję jego pomocy.

– Odłóż te płatki, zrobię wam coś, zanim gdziekolwiek wyjdziecie. – Mama wstała ze swojego miejsca i podeszła do lodówki. Wyjęła kilka składników i zaczęła przygotowywać dla nas jedzenie.

– Usiądź, Zoe, zaraz zjemy śniadanie. – Greg trząsł się ze śmiechu.

– Niall powinien od razu ci to zaproponować, a nie chować po kątach.

Critical Past [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz