17

701 34 11
                                    

Minął tydzień. Jebany tydzień odkąd nie widziałam się z nikim. Chodziłam do szkoły, ale unikałam każdego jak ognia, nawet Kate i choć ona nie zrobiła nic to dalej była jego siostrą.

Ograniczałam się do minimum, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, jedyne na co sobie pozwalałam to kontakt z mama, telefonicznie z tatą i ciocią i wujkiem, którzy do cholery dalej u nas mieszkali.

Po raz kolejny tego dnia usłyszałam dźwięk mojego telefonu, na zmianę wiadomości i połączenia od pewnego czarnookiego dupka.

Damon: Lyds, xhce poroxniawiax!!!1!!!

Jest pijany, przecież jest południe, kto normalny pije tak wcześnie?

Postanowiłam znowu nie odpisywać i skupiłam się na swojej książce, która parę lat zalegała mi na półce i paliłam glo, w które zaopatrzyłam się jakiś czas temu, to dużo bardziej opłacalne niż zwykłe papierosy, choć i takie zdarzało się dalej palić.

-Lydia? - moja mama zapukała do drzwi mojego pokoju, akurat gdy kończyłam te denne opowiadanie - możemy porozmawiać?

Pokiwałam głową i usiadłam na łóżku, na którym do tej pory tylko leżałam, dzień jak co dzień odkąd...odkąd usłyszałam te okropne słowa od chłopaka, którego pokochałam.

Damon cały czas próbował się ze mną skontaktować, co wychodziło mu nieudolnie, bo albo udawałam, że nie widzę jego połączeń, albo jego nawoływania spod mojego okna.

-Nie mam pojęcia co się z tobą dzieje - zaczęła kobieta - ale chciałabym byś wyjechała do swojego taty, zamieszkałabyś tam, choćby na jakiś czas. Odpoczniesz od tego co tutaj cię przytłacza.

Miała racje, myślałam nad tym, nawet rozmawiałam z ojcem na ten temat.

Znowu pokiwałam głową, siedząc w ciszy.

-Jest jeszcze druga sprawa - odezwała się ciszej - ciocia z wujkiem zamieszkają u nas na dłużej, mają problemy finansowe.

Wtedy byłoby prościej, Nathan przeniósłby się do mojego pokoju, a Luke zostałby w jego.

-Chce wyjechać do taty - powiedziałam po chwili ciszy - zrobi się tutaj więcej miejsca.

-Dobrze, rozmawiałam już z twoim tatą, jest bardzo chętny na to byś z nim zamieszkała - powiedziała moja rodzicielka.

-Jeżeli to pewne to chciałabym się pożegnać jeszcze z Kate i - zacięłam się na sekundę - i z resztą.

Mama ochoczo pokiwała głową widząc, jakąkolwiek moja reakcje.

Ja: Kate? Możemy się spotkać?

Kate: Pamiętasz ten opuszczony budynek w centrum? Tam się spotkamy, chce z tobą porozmawiać.

Wysłałam jej w odpowiedzi łapkę w górę i przebrałam się w czyste dresy, spięłam włosy w wysokiego rozjebanego koka i założyłam jakieś poniszczone buty.

Drogę do tego miejsca znałam jak własną kieszeń, gorzej było z wnętrzem, ponieważ nigdy nie byłam w środku. Po drodze kopałam jakiś kamyk i słuchałam depresyjnej playlisty. 

Słuchałam jej, do momentu aż mój kamień, którego nazwałam Theodor wpadł do kanalizacji.

Jebany, nawet on spierdolił.

Będąc na miejscu ściągnęłam słuchawki, które schowałam do kieszeni spojrzałam się na wysoki budynek, poczułam jak z nieba zaczynają spadać krople deszczu, ale pasowało mi to.

Kate: chodź na samą górę, czekam na ciebie.

Okej? Wydaje mi się to trochę dziwne.

Wolnym krokiem ruszyłam na najwyższe piętro, gdy przeszłam przez ostatni stopień dyszałam, jakbym była po dobrym seksie, a ja tylko wypluwałam płuca, przez moją kondycje.

-Kate? - zawołałam dziewczynę, gdy zobaczyłam, że miejsce jest całkiem puste, podeszłam do miejsca, gdzie powinno być okno, ale go nie było i przyglądałam się ciemnym burzowym chmurom.

-Lydia - usłyszałam szept, którego nie słyszałam od tygodnia, nie odwracałam się, czekałam na jego ruch - możemy porozmawiać.

Przełknęłam gule w gardle i odwróciłam się. Zobaczyłam go, wyglądał jak cień samego siebie, podpuchnięte oczy, jakby od płaczu, sińce pod nimi, szara, matowa skóra i przepite oczy.

-Zależy - wzruszyłam ramionami, będąc bliska płaczu. - zależy od tego, czego znowu wysłucham, jakich obelg.

-Żadnych Lyds, chce cię przeprosić - zaczął podchodząc, na co ja się tylko cofnęłam - tak kurewsko żałuje, dopiero po twoich słowach zdałem sobie sprawę, że cię kocham.

Kocha? Głupszych słów od niego nie usłyszałam. A nie chwila, usłyszałam.

-I co myślisz, że twoje cholerne przepraszam wszystko naprawi? - zaśmiałam się bez krzty wesołości - myślisz, że rany, które zrobiłeś nagle się zagoją? Że to co mnie przez ten cały czas bolało, te twoje jebane słowa wyparują z mojej głowy? Słowa, które co noc słyszę, cały czas.

-Błagam nie zostawiaj mnie - słyszałam jak głos mu się łamie - kocham cię tak kurewsko, że mnie to zaraz zabije.

-Człowiek może wybaczyć, ale nigdy nie zapomni - powiedziałam - a ja...ja i tak wyjeżdżam.

-Co? Gdzie? - powiedział podchodząc kolejny krok. - zostawisz mnie.

-Do ojca Damon, po tym wszystkim nie możesz być zdzwionym, że już Ci nie ufam. Nie chce tu być, nie chce pamiętać o tym, jak skompromitowałeś mnie w oczach twoich przyjaciół i przyprowadziłeś swoją dziewczynę, gdzie chwilę wcześniej mówiłeś mi jaka ja to niesamowita jestem.

Starłam łzę z mojego policzka.

-Nie chce pamiętać tych słów, które mówiłeś swoim przyjaciołom - głos łamał mi się z każdym kolejnym słowem.

-Lydia, to są nasi przyjaciele - powiedział znowu podchodząc, ja znowu się cofnęłam.

-Nie damon - przetarłam rękoma twarz. - ja tu nie pasuje, wy byliście razem od zawsze, nagle pojawiłam się i zaczęłam mieszać, a ja... ja chciałam tylko odzyskać życie po wypadku.

-dalej możesz to zrobić - jedna łza spłynęła po jego poliku - możesz żyć, razem ze mną.

-Nie Damon, nie mogę - wychrypiałam.

-Kurwa Lydio, kocham cię - wysunął do mnie rękę, chciał mnie dotknąć, ale ja się odsunęłam, nie byłam wstanie dowiedzieć się co chciał mi dalej powiedzieć, ponieważ poczułam jak tracę grunt pod stopami.

Jak w zwolnionym tempie widziałam przerażona oczy Damona i jak za mgłą słyszałam jego krzyk, jedyne na co sobie pozwoliłam to uśmiech.

Czy tak wygląda śmierć? Mam umrzeć nieszczęśliwa? Miałam nadzieje na życie, życie razem z tatą, nowi przyjaciele, nowe znajomości, ale nadzieja jednak czasem zawodzi. Śmierć bywa niekiedy szybsza od naszych planów. Pozostajemy wtedy ze smutkiem, żalem, niewypowiedzianym słowami albo i bez słów, bo w obliczu śmierci każde słowo jest zbyt małe.

Zamknęłam oczy, gdy uderzyłam o ziemie, poczułam niesamowity ból w każdej części mojego ciała i duszy.

***

😏

The Dream In The SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz