5

2K 69 60
                                    

Następnego dnia byłam już gotowa by iść na umówione spotkanie z Damonem...na Hali.

Nie wiem co się odpierdala, ale nie podoba mi się to, ciekawe co będzie chciał w zamian.

Ubrana w swój ulubiony strój do ćwiczeń zeszłam na dół, gdzie spotkałam rodziców i mojego brata, ewidentnie na mnie czekali.

-Lydio – zaczęła mama – dlaczego zostawiłaś brata samego na tych całych walkach?

Widziałam jedynie podły uśmiech mojego brata.... Co się z nim stało?

-Zostawiłam i co? - wzruszyłam ramionami – jeśli zadaje się z osobami, z którymi zabroniliście się mu spotykać to poradzi sobie nawet na dnie piekła.

-Co ty powiedziałaś? - tym razem odezwał się tata. - zadaję się z tymi ludźmi?

Skoro mój brat chce się bawić z małą sześćdziesiątkę to ja też mogę.

-Z tymi co piją i palą jakby byli pełnoletni? - dopytywała mama będąc w szoku, a ja natomiast obserwowałam mojego brata, który staje się coraz bardziej wkurwiony.

-Mam do cholery prawie osiemnaście lat – warknął w końcu – nie możecie mi wybierać znajomych!

-Ależ możemy synu, my nie chcemy by nasze dziecko było marginesem społeczeństwa – powiedział poważnie tata.

-Tak tylko dodam, że Nathan również pije i pali – wzruszyłam ramionami nieprzejęta.

I tym rozpoczęłam wojnę chyba.

-Ty też pijesz i palisz – krzyknął brat.

-Ale ja mam osiemnaście lat idioto – odpowiedziałam mu spokojnie.

-I spotykasz się z typem, który bije się za kasę – dumny z siebie się uśmiechnął, a ja byłam w stanie wyobrazić sobie zszokowane twarze rodziców, choć na nich nie patrzałam.

-ty głupi darmozjadzie, nie spotykam się z nim – delikatnie podniosłam głos.

-A więc gdzie teraz miałaś zamiar iść – dalej bawił się w wymianę zdań.

-Poćwiczyć na hale – uśmiechnęłam się dumna z tego, że wybrnęłam.

-Tak? Na pewno nie będzie tam Damon'a? - wyciągnął telefon z kieszeni i włączył jego story na instagrami, na którym jest lokalizacja miejsca, do którego miałam zamiar się udać. - oj.

-Nie wiedziałam, że tam będzie – warknęłam.

-Dość! - krzyknęła mama i uderzyła ręką o stół – obydwoje szlaban na tydzień.

-Mamo! - westchnęłam.

-Żadne „mamo", do pokoju natychmiast – uspokoiła trochę ton.

-Mam osiemnaście lat, nie możesz mi dawać kar – oburzyłam się.

-Mogę, bo to mój dom, idź do siebie w tej chwili – znowu krzyknęła. A ja idąc zła do swojego pokoju minęłam brata, który schodził do rodziców z trzema paczkami papierosów.

Jebany miał kasę na Camele. Widziałam jego minę, był zły. Ja też byłam.

Siedząc u siebie w pokoju, wyciągnęłam swój telefon, by napisać na messengerze do czarnookiego, który na mnie czekał, cóż najprawdopodobniej będzie mnie miał w zakładce „inne" i nie zobaczy mojej informacji o tym, że mnie nie będzie.

Ja: Cześć Damon, nie pojawię się dzisiaj, coś mi wypadło, przepraszam.

Odpowiedź dostałam niemal od razu co mnie zdziwiło.

The Dream In The SoulWhere stories live. Discover now