Rano, gdy obudził mnie zimny powiew byłam w łóżku sama, a okno było tylko otwarte.
Przeciągnęłam się i zobaczyłam, że mój laptop jest położony na biurku, a moje ciuchy zerwane ze mnie poprzedniego wieczoru wiszą na krześle.
Niedziela to super czas, by się pouczyć, ale komu chce się to robić.
Wstałam w końcu z miękkiej pościeli, zgarnęłam jakieś ubrania i ruszyłam w kierunku łazienki, gdy przechodziłam obok pokoju swojego brata, jak na złość musiał wyjść, chciał coś powiedzieć, ale przewróciłam oczami i szybko weszłam do białego pomieszczenia trzaskając drzwiami.
Umyłam ciało i włosy, starałam się, by dokładnie się spłukać. Gorącą wodą polewamy sobie podbrzusze, gdyż bo efektywnym wieczorze dość mocno mnie bolało. Umyłam zęby, ubrałam się w naszykowane wcześniej czarne jeansy oraz czerwony top i z turbanem na głowie w końcu wróciłam do siebie.
Sprawdziłam laptopa, czy nie ma na nim żadnej szkody. Był cały i zdrowy, a to dziwne bo wyjebałam go nogą na drugi koniec pokoju.
Zebrałam wczorajsze ciuchy i wrzuciłam je do kosza na pranie, który miałam u siebie w komnacie i sięgnęłam po telefon. Zobaczyłam, że jest już dwunasta.
Hm, średnio widać.
Zaczęłam przeglądać powiadomienia jakie miałam, aż trafiłam na to jedno.
Damon Rogers: Ty, ja, spacer dzisiaj.
Ja: Czy to randka?
Damon: nazywaj to jak chcesz, musimy porozmawiać.
Oho, dziwnie się zestresowałam. A co jeśli wczoraj mu się nie podobało?
Czemu się tym przejmuje, jak nie ten to inny.
Zrobiłam delikatny makijaż składający się z ciemnych brwi, kresek i wytuszowanych rzęs. Wypuściłam swoje włosy z ręcznika i je rozczesałam, popsikałam je odżywką i zaczęłam suszyć.
Nienawidzę tego hałasu, który wydobywa ten sprzęt.
Włosy były już tylko wilgotne, a ja w tym czasie poczułam ciepłe dłonie na moich ramionach.
Podskoczyłam i odwróciłam się z prędkością geparda, ale widząc twarz Damona, od razu się uspokoiłam.
-Szykujesz się na naszą randkę? - powiedział obserwując mnie z uśmiechem.
-Nazywaj to jak chcesz - zacytowałam jego wiadomość.
-W takim razie, jeśli to randka to idziemy zjeść jakiś obiad.
-Przypominam Ci, że mam szlaban i nie mogę nigdzie wyjść - powiedziałam zaczynając malować kreski.
-Ale kto powiedział, że twoi rodzice i brat muszą wiedzieć, że cię nie ma - zabrzmiał, jakby był pedofilem.
Gdy na niego spojrzałam jego wzrok był skierowany na otwarte okno.
-Zwariowałeś! - wytknęłam mu od razu kręcąc głowa.
Nie ma szans, że się na to zgodzę.
-Boisz się? - podszedł do mnie bliżej i znowu oparł się na moich ramionach.
-Tak? - powiedziałam i westchnęłam, gdy poczułam jego usta na swojej szyi.
-Czyli to znaczy, że wolimy zostać tutaj - dotknął mojej szyi całą dłonią.
Odchyliłam głowę, pozwalając mu błądzić rękami po mojej skórze
-Taka delikatna - wymruczał do mojego ucha, przygryzając je.
CZYTASZ
The Dream In The Soul
Teen Fiction⌁⌁⌁⌁ 'Historia o miłości, gdzie Lydia to uczennica trzeciej klasy liceum, a Damon to prawdziwe wcielenie szatana' ⌁⌁⌁⌁ Wszelkie Prawa zastrzeżone ;) ⌁⌁⌁⌁ Pojawiają się wulgaryzmy, przemoc fizyczna i psychiczna oraz sceny dozwolone tylko dla starszyc...