6

1.8K 61 56
                                    

Rano, gdy obudził mnie zimny powiew byłam w łóżku sama, a okno było tylko otwarte.

Przeciągnęłam się i zobaczyłam, że mój laptop jest położony na biurku, a moje ciuchy zerwane ze mnie poprzedniego wieczoru wiszą na krześle.

Niedziela to super czas, by się pouczyć, ale komu chce się to robić.

Wstałam w końcu z miękkiej pościeli, zgarnęłam jakieś ubrania i ruszyłam w kierunku łazienki, gdy przechodziłam obok pokoju swojego brata, jak na złość musiał wyjść, chciał coś powiedzieć, ale przewróciłam oczami i szybko weszłam do białego pomieszczenia trzaskając drzwiami.

Umyłam ciało i włosy, starałam się, by dokładnie się spłukać. Gorącą wodą polewamy sobie podbrzusze, gdyż bo efektywnym wieczorze dość mocno mnie bolało. Umyłam zęby, ubrałam się w naszykowane wcześniej czarne jeansy oraz czerwony top i z turbanem na głowie w końcu wróciłam do siebie.

Sprawdziłam laptopa, czy nie ma na nim żadnej szkody. Był cały i zdrowy, a to dziwne bo wyjebałam go nogą na drugi koniec pokoju.

Zebrałam wczorajsze ciuchy i wrzuciłam je do kosza na pranie, który miałam u siebie w komnacie i sięgnęłam po telefon. Zobaczyłam, że jest już dwunasta.

Hm, średnio widać.

Zaczęłam przeglądać powiadomienia jakie miałam, aż trafiłam na to jedno.

Damon Rogers: Ty, ja, spacer dzisiaj.

Ja: Czy to randka?

Damon: nazywaj to jak chcesz, musimy porozmawiać.

Oho, dziwnie się zestresowałam. A co jeśli wczoraj mu się nie podobało?

Czemu się tym przejmuje, jak nie ten to inny.

Zrobiłam delikatny makijaż składający się z ciemnych brwi, kresek i wytuszowanych rzęs. Wypuściłam swoje włosy z ręcznika i je rozczesałam, popsikałam je odżywką i zaczęłam suszyć.

Nienawidzę tego hałasu, który wydobywa ten sprzęt.

Włosy były już tylko wilgotne, a ja w tym czasie poczułam ciepłe dłonie na moich ramionach.

Podskoczyłam i odwróciłam się z prędkością geparda, ale widząc twarz Damona, od razu się uspokoiłam.

-Szykujesz się na naszą randkę? - powiedział obserwując mnie z uśmiechem.

-Nazywaj to jak chcesz - zacytowałam jego wiadomość.

-W takim razie, jeśli to randka to idziemy zjeść jakiś obiad.

-Przypominam Ci, że mam szlaban i nie mogę nigdzie wyjść - powiedziałam zaczynając malować kreski.

-Ale kto powiedział, że twoi rodzice i brat muszą wiedzieć, że cię nie ma - zabrzmiał, jakby był pedofilem.

Gdy na niego spojrzałam jego wzrok był skierowany na otwarte okno.

-Zwariowałeś! - wytknęłam mu od razu kręcąc głowa.

Nie ma szans, że się na to zgodzę.

-Boisz się? - podszedł do mnie bliżej i znowu oparł się na moich ramionach.

-Tak? - powiedziałam i westchnęłam, gdy poczułam jego usta na swojej szyi.

-Czyli to znaczy, że wolimy zostać tutaj - dotknął mojej szyi całą dłonią.

Odchyliłam głowę, pozwalając mu błądzić rękami po mojej skórze

-Taka delikatna - wymruczał do mojego ucha, przygryzając je.

The Dream In The SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz