1

5.4K 121 321
                                    

'Cześć, jestem Lydia. Lydia Miller i opowiem wam trochę o sobie

W życiu każdego człowieka nadchodzi moment na tą jedną prawdziwą miłość, no cóż, ja w nią nie  wierze, według mnie nie ma takiego pojęcia jak "miłość", dla mnie jest to zwykłe przyzwyczajenie, gdy na myśl życia bez 'tej' osoby przechodzi cię gęsia skórka'

-Lydia, do szkoły - usłyszałam krzyk mojej mamy, który przerwał mi w wypełnianiu kolejnej strony w pamiętniku. 

Z cichym westchnięciem wstałam od biurka, zabrałam swoją torebkę. Kierując się do wyjścia spojrzałam się w lustrze i poprawiłam swoje długie, brązowe włosy, na których punkcie miałam obsesje.

-Hej kochanie - dostałam buziaka w głowę od mojego kochanego taty - Nathan już pojechał wcześniej, na stole mama zrobiła Ci śniadanie

Co ja bym bez nich zrobiła.

-Hej, dziękuje - odwróciłam się do niego i spojrzałam na jego czekoladowe oczy, Nathan - mój brat, miał je po nim.

-Jestem już grubo spóźniony do pracy, także lece - dostałam kolejnego buziaka - miłej nauki.

-jedź ostrożnie 

Gdy tata wyszedł udałam się do mojej mamy, która siedziała w kuchni i czytała gazetę, w momencie, w którym zabierałam swoje śniadanie spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami, które za to ja miałam po niej.

-Hej córeczko, pośpiesz się trochę - odłożyła gazetę - zaraz nie zdążysz.

-Wiem, dlatego juz spadam - dałam mamie całusa w policzek i ze śniadaniem w ręce wyszłam do domu i skierowałam się do swojego białego mercedesa, którego dostałam na osiemnaste urodziny.

Rzuciłam torebkę na miejsce pasażera, a do niej śniadanie, po czym odpaliłam auto i ruszyłam po dobrze znanej mi trasie.

Zaparkowałam na parkingu przy mojej szkole, po czym ruszyłam w stronę wejścia.

Minęłam po drodze mojego brata i jego znajomych, którzy mi sie przyglądali, na co przewróciłam oczami, nie przerywając swojego tempa.

Weszłam do klasy i zajęłam ostatnie miejsce na samym końcu przy oknie.

Przeglądałam facebooka, podczas gdy nauczyciel coś tłumaczył, ale przerwał mi to głos nauczycielki.

-Lydia Miller, do tablicy - posłała mi uśmiech, na co przewróciłam oczami - czas poprawić średnie.

Już miała zadawać mi pytanie, ale drzwi do sali sie otworzyły i zobaczyłam wysokiego, czarnookiego bruneta. Był nowy.

-Poszczęściło Ci się Miller, idź usiąść - wskazała na moją ławkę, w której już po chwili siedziałam. - poznajcie nowego ucznia naszej szkoły, przedstaw się proszę.

-Damon Rogers - wzruszył ramionami i odszukał wzrokiem wolną ławkę, miał do wyboru dwie.

Obok pustostanu, która 'zalotnie' się uśmiechała i...obok mnie.

Zgadnijcie kogo wybrał.

Mnie. Boże.

-Cześć, jak masz na imię - usiadł obok mnie.

-To miejsce było zajęte - odburknęłam

-Przez kogo? Twojego wymyślonego przyjaciela? - parsknął śmiechem.

-Tak przez niego, więc wypierdalaj bo siedzisz mu na kolanach - warknęłam.

-Oj już się nie bulwersuj, posiedzę tu sobie.

The Dream In The SoulWhere stories live. Discover now