24. "JEST TAKA PIĘKNA"

1K 27 51
                                    

      CADEN

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

      CADEN

      Ledwo udaje mi się zapanować nad urywanym oddechem. W uszach odbija mi się tylko tych kilka słów, które wypadły z ust blondyna. „Chcesz się nią zabawić i zniszczyć?". Nie muszę się nad nimi zastanawiać, aby stwierdzić jednoznacznie, że chłopak ani trochę nie ma racji. W nawet najmniejszym aspekcie. Ta szatynka jest dla mnie zbyt w a ż n a, abym mógł się posunąć do zabawy nią i jej uczuciami. Polubiłem ją i nie zdołam ukryć nawet przed sobą tego faktu.

Wracam myślami do incydentu sprzed kilku lat; ta trauma wciąż nie odpuściła. Jest ze mną i prawdopodobnie już zawsze ze mną będzie, zatruwając moje życie; pragnąc mojej śmierci, poddania się.

Teraz jednak dostrzegam jakiś powód, by walczyć i faktycznie postawić się okrutnym wspomnieniom wydarzeń, których niestety choćbym nie wiem, jak wiele poświęcił, nigdy nie odwrócę ich toku. Przypominają mi się słowa zielonookiej — o tym, że Lynn również mnie kochała i z całą pewnością krzywdzi ją patrzenie na mój ból. Czy to możliwe, aby to było prawdą? Czy naprawdę byłaby zdolna do wybaczenia mi odebrania jej życia? Czy wybaczyła mi już ten wypadek?

Chciałbym usłyszeć od niej odpowiedzi na owe pytania, ale ku mojemu rozczarowaniu, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż nie ma nawet najmniejszej szansy, abym je poznał.

Moja siostra odeszła. Teraz żyje już tylko w moich wspomnieniach i tak pozostanie na wieczność.

Biorę głęboki wdech, który w jakimś stopniu koi większość moich negatywnych emocji. Nadal czuję, jak dłonie drżą mi ze stresu, a zarazem złości przepełniających jeszcze kilka chwil temu moje ciało. Opieram głowę o zimną ścianę pokrytą kaflami i kilka razy bezmyślnie nią uderzam, co powoduje ból w mojej czaszce. Syczę cicho, kiedy jedno ze spotkań mojej potylicy z twardą powierzchnią okazuje się być odrobinę za mocne i osuwam się na podłogę, by odsapnąć.

Papieros już dawno został wypalony, jednak i tak nabieram w płuca ostatki tytoniu, pozwalając im chociaż trochę odprężyć moje skołatane w tej chwili myśli.

Zdejmuję kaptur ruchem dłoni i lewą rękę zrzucam z ciała, pozwalając jej swobodnie spocząć na dość brudnej posadzce. Nie wiem, jak długo tak siedzę w zupełnym bezruchu, ale chyba całkiem sporo czasu już minęło, ponieważ to już któryś raz, kiedy do moich uszu dociera głośny dźwięk dzwonka. Możliwe, że minęła nawet godzina lub dwie. Kompletnie straciłem poczucie czasu, skupiając się raczej na dogłębnym analizowaniu mojego życia. Zawsze byłem raczej typem myśliciela.

Uwielbiam mieć wszystko dobrze przemyślane, ale wolałbym gdyby obecnie większość myśli, jakie znajdują się w mojej głowie to nie były albo problemy, albo specyficzna brązowowłosa dziewczyna, która zdecydowanie zbyt często gości w mojej głowie ostatnimi czasy. Wreszcie postanawiam podnieść się i wyjść z tego miejsca. Mogę się założyć, że cały od stóp do głów jestem przesiąknięty wonią papierosów. Po tak długim czasie spędzonym w palarni nie jest to w końcu niczym zaskakującym.

CADENWhere stories live. Discover now