5. "PODERWAŁAM CIĘ?"

1.6K 42 35
                                    

     MELANIE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     MELANIE

     W oddali dostrzegam Neila. Stoi tuż obok naszej szkoły przy drzwiach. Miło z jego strony, że postanowił zaczekać, aż przyjdę. Macham do niego i uśmiecham się delikatnie. On robi to samo. Przez ostatni tydzień zdążyliśmy się naprawdę dobrze zakolegować. Cieszę się, że go poznałam; świetnie się dogadujemy i mamy o czym rozmawiać, a to moim zdaniem jest najważniejsze w jakichkolwiek znajomościach międzyludzkich. Przez te kilka dni poznałam także jego przyjaciół. To naprawdę świetne, pozytywne osoby.

Nadal ciężko mi im zaufać i możliwe, że czasem nie rozumiem ich poczucia humoru, ale staram się i wydaje mi się, że naprawdę dobrze mi to wychodzi. Czuję, że oni także mnie polubili. Są starsi ode mnie, jedynie Brianna ma siedemnaście lat, tak jak i ja. Chodzę z nią na wychowanie fizyczne. A szkoda, bo dobrze się dogadujemy i świetnie by było, gdybyśmy miały razem jeszcze jakieś inne zajęcia.

— Cześć, Mel!

— Hej. Czemu na mnie czekałeś? Za dwie minuty dzwonek, co gdybym nie przyszła na czas? Spóźniłbyś się przeze mnie — mówię zgodnie z prawdą, choć w głębi uważam, że to naprawdę przekochane z jego strony, że na mnie czekał.

— No to bym się spóźnił. I tak zaczynam z wiedźmą. Nic bym nie stracił. Poza tym nie grzeszę talentem artystycznym, jeszcze by mnie ugotowała w swoim kotle.

Śmiejemy się z jego żartu i wchodzimy do szkoły. Jak się zdążyłam dowiedzieć, wiedźmą jest nazywana nauczycielka ucząca nas plastyki. Podobno ma jakieś niespełnione fantazje i marzenia, przez co wyżywa się na swoich uczniach i stawia okropne stopnie, jeśli nie zrobi się czegoś tak, jak ona tego oczekuje. Jeszcze się o tym nie przekonałam. Dzisiaj będę miała z nią pierwszą lekcję w życiu, gdyż w zeszłym tygodniu spędziłam ją w palarni z Cadenem.

Co do niego, w ogóle nie zwracał na mnie uwagi od tamtego incydentu. Na całe szczęście.

Może los postanowił się nade mną wreszcie zlitować i nie pchać mnie w jego ramiona. A raczej powinnam powiedzieć — w jego paszczę. Obawiam się, że gorszą wiedźmą niż pani Pancy mógłby się okazać właśnie Wood. Nie chciałam ufać plotkom na jego temat i starałam się jak najbardziej unikać tematu szatyna w towarzystwie Neila. Mam swoją własną opinię o chłopaku, ale szczerze mówiąc nie znam go, więc też staram się tym nie kierować.

Właściwie to ja również nie zwracam na niego uwagi. Myślę, że tak jest zdecydowanie lepiej niż jakbym o nim myślała.

Z jakiegoś powodu Rosewell niestety pała sporą niechęcią do Cadena. Nie chcę pytać, z jakiego powodu. Może mają jakieś własne prywatne powody? Nie jestem z nim na takim etapie znajomości, by wypytywać go o jego przeszłość i przyjaźnie, czy wrogów. Unikam tych tematów. Nie chcę się wydać zbyt ciekawska, czy irytująca.

— Jak ci minął weekend? — słyszę pytanie blondyna i spoglądam w jego stronę.

— W porządku. Ojciec miał wolne, więc poszliśmy razem trochę pozwiedzać Atlantę. Poszliśmy też do tej kawiarni z kotkami, o której mi ostatnio mówiłeś. Tam było serio przesłodko. Tylko, że kłaki kotów walały się w moim cieście i to akurat było obleśne. Ale ogółem fajne miejsce. Muszę kiedyś tam wrócić.

CADENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz