11. "PIERWSZA KARTA"

1.1K 28 71
                                    

     MELANIE

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

     MELANIE

     Przeglądam wiadomości w telefonie, starając się jakkolwiek zaradzić na wszechogarniające mnie znudzenie. Artykuły w większości dotyczą tego samego, co jeszcze bardziej mnie dobija. Mówią o korkach na ulicach i o tym, co niestosownego powiedział jakiś tam redaktor gazety do prezesa jakiejś tam firmy. W skrócie: kompletna nuda i stado niepotrzebnych mi informacji. Mam wrażenie, jakby sygnał dzwoniącego telefonu dosłownie wybawił mnie z tej męki.

I myślę tak, dopóki mój wzrok nie dostrzega tych czterech liter imienia mojego kolegi–przyjaciela, czy cokolwiek nas łączy. Neil. Mam ochotę zniknąć, gdyż doskonale wiem, z jakiego powodu dzwonił. To akurat nie jest ciężkie do wydedukowania, a już zwłaszcza po tym, co wczoraj zrobiłam w czasie przerwy obiadowej. Nie żebym żałowała. I tak nie miałam żadnego ciekawego tematu do rozmowy, ani tym bardziej ochoty na siedzenie z nimi.

Czas spędzony z Woodem uważam za znacznie ciekawszy, jeśli mam być zupełnie szczera. No i dodatkowo umówiłam się z nim na dzisiaj. Przynajmniej się już nie stresuję jego obecnością, a to naprawdę duży krok w dobrą stronę. Teraz tylko muszę go przekonać do współpracy. Naprawdę źle mi się patrzy na jego twarz, kiedy jest tak przygnębiony; niszczony przez multum nieprzyjemnych emocji, które z pewnością nie są też dla niego łatwe do pogodzenia się.

Wreszcie zbieram się do przeprowadzienia rozmowy z blondynem. Wiem, że nie zabraknie setki pytań. I to denerwuje. Caden nie zrobił zapewne niczego, co byłoby przyczyną tych plotek, a jednak ludzie tak bardzo to nienawidzą; boją się. I dlaczego akurat Neil musi być jedną z tych osób? Mam ochotę przywalić mu prosto w twarz, kiedy opowiada te bzdury wyssane prosto z palca.

— Halo? — mówię do reszty zrezygnowanym głosem i klikam, aby włączyło mi głośnomówiący, gdyż nie mam ochoty trzymać telefonu przy uchu.

Spodziewam się naprawdę wielu emocji, jeśli można to w ten sposób określić. Już na wstępie wita mnie głośne westchnięcie chłopaka, mające być zapewne oznaką zawiedzenia. Bywa. Cytując wręcz szatyna "nie będę się mu z niczego spowiadać, jeśli nie mam takiego obowiązku".

— Czy ty do reszty oszalałaś, dziewczyno? — no tak, dokładnie tego mi dzisiaj brakowało.

— Może tak, może nie. Każdy na tym świecie jest w jakiś sposób uszkodzony, prawda?

Odpowiadam wymijająco, nie mając ochotę na kłótnie z niebieskookim.

Naprawdę nie rozumiem tej całej jego bezpodstawnej nienawiści i choćbym się nawet postarała, to nigdy jej nie zrozumiem. Może gdybym nigdy w życiu nie rozmawiała z Cadenem łatwiej byłoby mnie do tego przekonać? Chociaż nie znoszę oceniania innych bez żadnych przyczyn, to pewnie i tak znacznie prościej bym uległa.

CADENWhere stories live. Discover now