"Bałem się, że będziesz się mnie wstydził."

1.4K 157 28
                                    


Louis przysypiał, gdy Melody nadal leżała na jego klatce piersiowej, a on opierał się plecami o zagłówek. Przynajmniej ich sypialnia nie wypełniona już była płaczem, a środki przeciwbólowe widocznie dały odrobinę ulgi spuchniętym dziąsłom. Harry szepnął imię ukochanego, wracając z kuchni ze zmrożonym gryzakiem i uśmiechnął się, widząc, że wreszcie wygrali kolejną walkę.

– Obudzi się – mruknął Lou, wyrwany z drzemki, gdy szczupłe dłonie wsunęły się pod niemowlaka okrytego Hazzowym kocem.

– Zasnęła, ty też powinieneś.

– Harry...

Mężczyzna zrobił ciche „shh", nie chcąc się kłócić i przełożył dziewczynkę do łóżeczka, upewniając się, że oddech nadal jest spokojny, a smoczek rusza się w jednostajnym tempie. Jego serce stanęło, widząc wyciągniętą nóżkę, ale Mel przeciągnęła się jedynie przez sen i nie zaszczyciła ojców kolejną falą płaczu. Dochodziła czwarta, gdy przytulali się do siebie, by usnąć naprawdę szybko. Tuż po siódmej Harry robił sobie podwójną kawę, mówiąc do dziewczynki, która stała przy nim, wyciągając rękę w górę i ze zbuntowaniem domagała się podania łyżeczki.

– A powiedz „tata", Melody? – poprosił, ale odpowiedziało mu jeszcze większe zniecierpliwienie. W końcu uwaga dziecka przeniosła się na Puffy'ego, który zwabiony głosami z kuchni, przyszedł sprawdzić, czy załapie się na śniadanie. – Idziemy obudzić Tima, Mel? – rzucił, podrzucając do góry dziecko, gdy gorący napój zaczął rozpływać się po jego wnętrzu. Dziecięcy pisk przeciął zaspany jeszcze dom, a on pożałował zabrania niemowlaka od psa, którego od razu zawołał, by poszedł z nimi na górę.

Mężczyzna przystanął, słysząc głos syna zza zamkniętych drzwi. Tim właśnie rozmawiał z Freddiem, przyznając jak bardzo tęskni i jak bardzo nie radzi sobie z wyrzutami sumienia. Przepraszał milionowy raz za wszystkie chwile, podczas których zachowywał się okropnie i obiecał, że już nigdy nie zacznie kłótni z błahego powodu. Malone kręcił głową, wysłuchując monologu i wreszcie zbierając się w sobie, by przeprosić. Potok słów wypływał spomiędzy jego warg, a Tim czuł dziwny żal, że ten nie powiedział mu wcześniej.

– Bałem się, że nie będziesz chciał mnie znać, a za bardzo mi na tobie zależało, Timmy. Bałem się, że będziesz się mnie wstydził.


***


Pogotowie opiekuńcze nie było miejscem, do którego ktokolwiek mógł się przyzwyczaić. Nawet jeśli tygodnie zamieniały się w miesiące, opiekunki wiedziały, że to nie jest to, czego pragnie się dla jakiegokolwiek dziecka. Ich podopieczni wyrywani byli z domów pełnych przemocy i chciały, by każdy zaznał prawdziwej miłości i spokoju. Sytuacja Noela i Freddiego złamała im serce nieco bardziej niż ostatnie przypadki. Zwłaszcza, gdy przyglądały się maluchowi, który nie umiał odnaleźć się w nowej sytuacji i wybuchał niekontrolowanym płaczem, gdy brat wychodził na chwilę i zdzierał płuca do tego stopnia, że zaczynał się dusić, nie umiejąc złapać oddechu. Tak samo wyglądały badania, a zmieniające się osoby, które coś chciały od rodzeństwa Malone nie pomagały, nawet jeśli naprawdę się starały. Noel nie wypowiadał ani słowa, zamykając się w sobie i domagając się jedynie ramion ukochanej osoby, a Freddie pozwalał sobie na łzy tylko w nocy, zagryzając policzki, by nikogo nie obudzić, bo czuł, że nie powinien się rozklejać dla ich dobra.

Obecność Tima była teraz dla niego wszystkim, a on odkładał na bok wszelkie wątpliwości i przyznawał, że bardzo go potrzebuje, czując, że to ostatnia deska ratunku, by sobie nic nie zrobić. Czasami czuł się problemem nawet w życiu Noela, który prędko mógł znaleźć lepszy dom, bo dzieci prędko zostają adoptowane, a niemal dorosły brat utrudniał wszystko. Freddie wiedział, że nie wrócą do matki, a rozmowa z kuratorem sądowym jedynie utwierdziła go w tym, gdy kobieta wymigiwała się od jednoznacznej odpowiedzi. Zresztą wiedział, że tak się stanie i po części cieszył się, że Noel nie wróci już do tego środowiska. Stało się już za dużo krzywd, a złamana ręka nadal dawała mu poczucie, że powinien przerwać to już dawno.

Be my LoveDonde viven las historias. Descúbrelo ahora