Nauczyciel, który zmienił wsz...

By Stone_storyDreamHead

93.8K 2.1K 454

Paulina -to zwykła dziewczyna, która cieszy się życiem. Skończyła gimnazjum i zaczyna liceum. Jest dość bunto... More

🍁Rozdział 1 🍁
🍁Rozdział 2🍁
🍁Rozdział 3🍁
🍁Rozdział 4 🍁
🍁Rozdział 5 🍁
🍁Rozdział 6🍁
🍁Rozdział 7🍁
🍁Rozdział 8🍁
🍁Rozdział 9🍁
🍁 Rozdział 10 🍁
🍁 Rozdział 11 🍁
🍁Rozdział 12🍁
🍁Rozdział 13🍁
🍁Rozdział 14🍁
🍁Rozdział 15🍁
🍁 Rozdział 16 🍁
🍁 Rozdział 17 🍁
🍁 Rozdział 18 🍁
🍁 Rozdział 19 🍁
🍁 Rozdział 20 🍁
🍁 Rozdział 21 🍁
🍁 Rozdział 22 🍁
🍁 Rozdział 23 🍁
🍁 Rozdział 24 🍁
🍁Rozdział 25 🍁
🍁 Rozdział 26 🍁
🍁Rozdział 27 🍁
🍁 Rozdział 28 🍁
🍁Rozdział 29 🍁
🍁 Rozdział 30 🍁
🍁 Rozdział 31 🍁
🍁 Rozdział 32 🍁
🍁Rozdział 33🍁
🍁Rozdział 34🍁
🍁Rozdział 35🍁
🍁Rozdział 36🍁
🍁Rozdział 37 🍁
🌸Rozdział 38 🌸
🌸Rozdział 39🌸
🌸Rozdział 40 🌸
🌸Rozdział 41🌸
🌸Rozdział 42🌸
🌸Rozdział 43🌸
🌸Rozdział 44🌸
🌸Rozdział 45🌸
🌸Rozdział 46🌸
🌸Rozdział 47 🌸
🌸Rozdział 48🌸
🌸Rozdział 49🌸
🌸Rozdział 50🌸
🌸Rozdział 51🌸
🌸Rozdział 52🌸
🌸Rozdział 53🌸
🌸Rozdział 54🌸
🌸Rozdział 55🌸
🌸Rozdział 56🌸
🌸Rozdział 57🌸
🌸Rozdział 58🌸
🌸Rozdział 59🌸
🌸Rozdział 60🌸
🌸Rozdział 61🌸
🌸Rozdział 62🌸
🌸Rozdział 63🌸
🌸Rozdział 64🌸
🌸Rozdział 65🌸
🌸Rozdział 66🌸
🌸Rozdział 67🌸
🌸Rozdział 68🌸
🌸Rozdział 69🌸
🌿Rozdział 70🌿
🌿Rozdział 71🌿
🌿Rozdział 72🌿
🌿Rozdział 73🌿
🌿Rozdział 74🌿
🌿Rozdział 75🌿
🌿Rozdział 76🌿
🌿Rozdział 77🌿
🌿Rozdział 78🌿
🌿Rozdział 79🌿
🌿Rozdział 81🌿
🌿Rozdział 82🌿
🌿Rozdział 83🌿
🌿Rozdział 84🌿
🌿Rozdział 85🌿
🌿Rozdział 86🌿
🌿Rozdział 87🌿
🌿Rozdział 88🌿
🌿Rozdział 89🌿
🌿Rozdział 90🌿
🌿 Rozdział 91 🌿
🌿Rozdział 92 🌿
🌿Rozdział 93 🌿
🌿Rozdział 94 🌿
🌿Rozdział 95🌿
🌿Rozdział 96 🌿
🌿Rozdział 97🌿
🌿Rozdział 98🌿
🌿Rozdział 99🌿
🎀Epilog🎀
💐Podziękowania💐

🌿Rozdział 80 🌿

639 15 4
By Stone_storyDreamHead

Paulina

- Oczywiście, że tak- Julka już przez łzy rozmazała sobie cały makijaż, ja płakałam razem z nimi. Byłam częścią tej intrygi od samego wyboru pierścionka,  teraz na moich oczach widzę rezultaty. Blondynka rzuciła się Norbertowi na szyję. W końcu była szczęśliwa, tak jak na to zasługiwała. Myślę, że ta cała akcja zaręczyny, zbliżyła mnie i Norberta do siebie. Oczywiście w formie kumpelskiej, czuję że mamy teraz dużo lepszy kontakt i że mogę mieć w nim wsparcie. A policjanta w kręgu znajomych warto mieć.

Świetnie bawiliśmy się do białego rana. Następnego dnia na poprawinach posiedzieliśmy tylko trochę, bo ja musiałam wracać do książek, a Mikołaj stęsknił się za laptopem.

W poniedziałek prawie siłą zaciągnęłam Mikołaja do sklepu. Upatrzyłam sobie w internecie różową choinkę, a do tego białe ozdoby. Miki patrzył na mnie jak na nienormalną, ale w gruncie rzeczy nie miał nic do gadania, bo ostatnie słowo należało do mnie. W taki oto sposób mój biedak skończył z różową choinką i trzema kartonami przeróżnych ozdób. Wiem, że jestem szalona i cieszy mnie to, że mogę wyróżnić się z tłumu.

- Wiem, że jestem już człowiekiem starej daty, ale różowej choinki, to ja nigdy w życiu na oczy nie widziałem- Mikołaj niechętnie zakładał lampki

- No właśnie, dlatego musisz poszerzać swoje horyzonty, i nadszedł czas na różową choinkę, bądźmy trochę inni niż wszyscy. U Ciebie, u mnie w domu rodzinnym zielone drzewka, to my bądźmy wyróżniający. Nie oszukujmy się i tak na tym strychu nikt nas nie odwiedza- zaśmiałam się 

- Ale patrząc tak jeszcze z innej strony, chcesz podkreślić nią, że jest tak samo inna, a zarazem wyjątkowa jak nasza miłość ?- Miki skradł mi całusa

- Ja nie wiedziałam, że mieszkam pod jednym dachem z takim romantykiem- weź mnie podsadź do góry, chcę zawiesić bombkę- poprosiłam Mikołaja, jest wysoki niech się do czegoś przyda. Teoretycznie mogłam mu kazać coś zawiesić, ale lubiłam jak mnie podnosił. Może to głupie, ale wtedy jestem tak wysoko nad ziemią, a dodatkowo czuję jego bliskość i siłę.

- Co ja z Tobą mam, i hop do góry- zaśmiał się Miki, a następnie porwał mnie wysoko do góry

- Ja latam- dobre humory nas dziś nie opuszczały.

W tym roku poszalałam z ozdobami. Chyba nie było miejsca w naszym mieszkaniu, gdzie by nie było czegoś świecącego, albo świątecznego. Było tak przytulnie, klimatycznie, radośnie. Najlepiej to przykryć się kocem, zaświecić świeczki, włączyć dobrą komedię romantyczną i do tego pić cieplutkie kakao. 

- Jak myślisz, do której jutro potrwa ta wigilia klasowa ?- zapytałam, poprawiając światełka, które zaczepiłam na firankach

- To zależy od was, sam nie wiem, z godzinkę, dwie mam nadzieje, że wytrzymamy ze sobą

- W sumie to mi się nie chce- przyznałam szczerze

- Mam podobnie, teraz tak wystroiłaś to mieszkanie, że już mógłbym nigdzie nie wychodzić, ale pocieszające jest to, że tylko jeszcze jutro i możemy świętować- Mikołaj wygodnie ułożył się na kanapie oraz rozłożył ręce, zapraszając mnie bym do niego dołączyła. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale zasnęłam w jego ramionach. Obudziłam się dopiero rano w naszym łóżku. Nienawidziłam chodzić spać brudna, z resztkami makijażu, bo to co zostało po całym dniu makijażem raczej nazwać nie można i w ubraniach. Od samego rana miałam zły humor, ale ciepła woda z prysznica, trochę mnie uspokoiła . Ostatnie chwile w szkole i upragnione święta. Miałam śledzić vlogmasy na YouTubie, ale miałam tyle nauki, że straciłam do tego głowę. Może w przyszłym tygodniu znajdę chwilę czasu, ale może być ciężko przez moją osiemnastkę.

W szkole pierwsze cztery lekcje minęły niesamowicie szybko. Potem mieliśmy szybkie spotkanie z dyrektorem na sali gimnastycznej, który jak zawsze pożyczył wesołych świąt i że mamy wracać do nich cali i zdrowi. Tak jakby to od nas zależało, co nas spotka.

W tym roku postawiliśmy na zrobienie sobie paczek ze słodyczami, każdy lubił słodycze, a była to też pewność trafienia w prezenty. Z takiego Adama już się wszyscy śmiali, bo co roku do prezentu mikołajkowego losował ciągle tego samego chłopaka. 

- Dobra, żeby nie przedłużać, bo mimo że to wasza ostatnia wigilia w murach szkoły, wiem że wolicie iść do domu, już cieszyć się wolnym, pomagać w gotowaniu albo ogarniać bajzel w pokoju, bo przecież mają goście przyjechać. Dlatego życzę Wam, zdrowych, spokojnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych, odpocznijcie sobie od komputerów, telefonów. Mówię wam już jako starszy człowiek takie święta są najlepsze. Co mogę jeszcze życzyć takim starym koniom, jak Wy ? Dużo hajsu ? Oczywiście szalonego sylwestra, wypijcie za maturkę, godnie pożegnajcie ten rok i żeby kolejny był dużo lepszy od tego roku, który chyba mimo wszystko nie był taki zły- uśmiechnął się Miki

- My Panu również życzymy dużo zdrowia, szczęścia, udanych świąt i na maksa odjechanego sylwestra, z całego serca tego życzymy- odezwał się Bernard

 Zjadłam tyle mandarynek, że aż zaczął mnie brzuch boleć. Posiedzieliśmy w wspólnym gronie do 14, a potem każdy pomału zaczął się zbierać. No i mieli rację, ile tu można jeszcze siedzieć.

Posprzątaliśmy po sobie, odczekałam jak Mikołaj wyszedł ze szkoły i mogłam za nim pójść, żeby nie rzucić się nikomu w oczy.

W domu zabrałam się za robienie pierników, Miki wyjadł prawie wszystkie moje słodycze, które dostałam w prezencie świątecznym. W plasterki pomarańczy wsadziłam goździki, w całym mieszkaniu pachniało nieziemsko. Pod wieczór ziściłam swoje wczorajsze marzenia i kazałam Mikołajowi oglądać ze mną film, mimo że oglądaliśmy go chyba już z 5 razy. Tym razem udało mi się nie zasnąć, więc już przed 23 leżałam w łóżku. Nie miałam nic do roboty, więc lepiej było przeznaczyć ten czas na spanie, niż marnowanie kolejnych długich minut przed ekranem telefonu.

Z samego rana poszłam z Lonżerem na spacer, a potem przygotowałam dla nas śniadanie. Mikołaj powiedział, że on nie ma siły i on nie wstaje. Niech zna moje dobre serce, przez to że pozwoliłam mu zostać trochę dłużej w łóżku.

Ogarnęłam się w miarę szybko. Za kilka godzin mieliśmy pojechać już do Zgierza, ale nie czułabym się z tym dobrze, wiedząc że zostawimy mieszkanie w takim syfie. Dla odmiany Mikołajowi by to tam różnicy większej nie zrobiło, typowy facet.

Pomyłam podłogi, odkurzyłam dywany, powycierałam kurze, na koniec spakowałam swoje rzeczy na te kilka dni. I jak to często u nas bywało ostatnimi czasami, to ja musiałam czekać na niego, aż się łaskawie wyszykuje.

Zabraliśmy swoje rzeczy do samochodu i byliśmy gotowi w drogę. Wprawdzie Zgierz daleko nie był, ale zawsze to jakaś podróż.

W domu Mikołaja panowała taka świąteczna, rodzinna aura. Nie mogę powiedzieć, że u mnie w domu tak nie jest. No tutaj w Polsce nieszczególnie, głównie pamiętam takie prawdziwe święta, tak jak je obchodziliśmy w Hiszpanii. Może to też jest kwestia ludzi. Jednak tu z rodziną Mikołaja, jak na początku panicznie się bałam tu z nimi siedzieć , z każdym razem czułam się coraz lepiej i pewniej.

- Nareszcie jesteście, co tak długo- w przedpokoju pojawiła się pani Danuta

- Przepraszamy, musiałem dokończyć kilka spraw związanych z firmą, spakować, święta idą, to są i korki na drogach- uśmiechnął się Mikołaj

- Wiem doskonale, że święta idą, ale Ty się przepracowujesz, co Ty na to Paulinko ?- teraz zwróciła się do mnie

- Nie jestem zachwycona, bo spędza niewyobrażalną liczbę godzin przed komputerem, ale nie mam chyba w tej kwestii zbyt dużo powiedzenia, bo i tak robi co chce- przepraszająco wzruszyłam ramionami

- Cały on uparciuch, do kwadratu- mama Mikołaja pokręciła ze zrezygnowaniem głową

- Już tak nie przesadzajcie i nie róbcie ze mnie pracoholika, aż tak źle nie jest

- Jasne, wiem co widzę- skrzyżowałam ramionami, a mama Mikołaja pogodnie się uśmiechnęła

- Dobrze, Kochani, już zaraz mają wszyscy przyjechać, dlatego nie marnujmy czasu i zabierajmy się do roboty. Mikołaj posprzątaj w swoim pokoju- zagadkowo uśmiechnęła się pani Danuta

- Co ?- zdziwił się chłopak

- No to, już zapomniałeś, że przed świętami ma wszystko błyszczeć, nawet w Twoim pokoju ?

- Mamo nie rób mi wstydu, poza tym co ja mam sprzątać ? Ja tu już dawno nie mieszkam

- A co to mój pokój ?

- Ale mój też już nie

- No wiem, wkręcam Cię, ale nie zaszkodziłoby jakbyś tam jeszcze posprzątał

- No właśnie- przyznałam z premedytacją rację pani Danucie, żeby mu lekko dopiec. Wiedziałam, że tak będzie bo zgromił mnie wzrokiem

- Jak tam chcecie- i sobie poszedł na górę

- Chyba się obraził- wychyliłam się za nim

- To dorosły i dojrzały chłopak, ale czasem zachowuje się jak dziecko. Chciałam Ci pokazać jego oblicze, jak był młodszy, pod tym względem nic się nie zmienił- zaśmiała się pani Danuta

Udałam się z nią do kuchni, gdzie już urzędowały Gosia z Patrycją. Miałyśmy dużo do roboty, cztery ciasta, różnego rodzaju ryby, sałatki, gołąbki, krokiety, pierogi, uszka, barszcz. Zapowiadał się dzień pełen kulinarnych wrażeń. Obiecałam przyrządzić sernik wiedeński, grzane wino i suszony kompot. Tak w rozmowie przypadkowo się wygadałam, że całkiem dobrze mi idzie przyrządzanie tych rzeczy. Miałam okazję przez wspólne gotowanie poznać bardziej rodzinę Mikołaja. Nawet zaprosili moich rodziców i Hanię w drugi dzień świąt. Moja rodzinka w tym roku wyjątkowo święta obchodzi u rodziców Weroniki. Wszystko przez moją osiemnastkę, gdyby jej nie było już dawno byliby w Hiszpanii, albo by dojeżdżali. Mama zapraszała dziadków i ciocię z wujkiem do nas, na święta do Polski. Musieli jednak odmówić, ale rozumiem ich bo się nie opłacało. Nie mogli zostać też aż do mojej osiemnastki, bo wujek od razu po świętach ma ważne spotkanie biznesowe. Pocieszające było, że przyjadą na ślub Weroniki i Kuby, więc przynajmniej wtedy się zobaczymy. Dziadkowie nigdy jeszcze u nas nie byli. Może to zabrzmi głupio, ale chciałabym ich zaprosić do mieszkania, w którym mieszkam z Mikim. Właściwie to nawet nie jest moje mieszkanie i też nie wiadomo ile jeszcze mama pozwoli mi w nim mieszkać. Z drugiej strony na dniach kończę osiemnaście lat, przez co dużo w tej kwestii nie ma do powiedzenia. 

- No kogo nasze piękne oczy widzą- usłyszałam głos Mikołaja, dobiegający z przedpokoju. Jak to bywa z ludzką ciekawością, odłożyłyśmy noże i inne ostre narzędzia kuchenne, żeby zobaczyć co się tam dzieje. Do domu weszła rozpromieniona Julka i Norbert. 

- Jest i nasza nowa para zaręczonych- szeroko uśmiechnęła się Gosia

- Julka już sukienki ślubnej szuka- machnął ręką Norbert, chyba sytuacja go przerosła, ale myślę, że też zdał sobie sprawę, jak wiele zmienił w ich życiu i jaką to radość sprawiło Julce

- Jestem taka szczęśliwa- Julka przytuliła się do Norberta, a ten wysilił się na uśmiech. Norbert naprawdę jest specyficzny. Bywa złośliwcem, flegmatykiem, i na pierwszy pozór można go nie nie lubić, ale gdy się go pozna, okazuje się fajny gościem. Szczerze powiedziawszy gdy go poznałam, to byłam wręcz pewna że będzie mi ciągle dokuczał, też przez to że jestem taka młoda, że będzie mi dokuczał, i prędzej czy później doprowadzi do naszego rozstania. A tutaj mile mnie zaskoczył.

- Już koniec tych czułości, chłopcy dzisiaj sprzątają, a Ty Jula zakładaj fartuch i do roboty, bo nam doby nie starczy- pogoniła ich Patrycja

- Człowiek wraca z nocki, zmęczony, strudzony, umordowany, a Wy mi każecie sprzątać ?- skrzywił się Norbert

- Wiem braciszku, że Ty pewnie myślałeś i liczyłeś na to, że wyłożysz nogi do góry i będziesz odpoczywać, nie tym razem, panuje uprawnienie, więc jeśli nie chcesz sprzątać, możemy zaprosić Cię do kuchni, choć i tak jest tłok

- Błagam Cię, Ty go chyba w akcji nie widziałaś, zmarnuje wam całe jedzenie, a w najgorszym wypadku wysadzi w powietrze- zaśmiała się Julka

- Nie oczerniaj mnie w oczach rodziny 

- Synu, synu co z Ciebie wyrosło

- Nie każdy jest urodzonym kucharzem- prychnął Norbert

- Powinieneś dodać urodzonym kucharzem, jak mój brat- poklepał go Mikołaj

- A Ty sobie za dużo pozwalasz i już tak nie schlebiaj sobie- Norbert również go poklepał

- Kochani, co ja z wami mam, dorośli ludzie, a dalej jak małe dzieci. Już się rozbierajcie, zaparzę wam herbaty i bierzmy się do pracy, bo zaraz już ciemno na dworze będzie

Siedzieliśmy w kuchni do 22, potem razem zasiedliśmy na kanapie przed telewizorem. Każdy wypił swoją herbatę i zbieraliśmy się do spania. Nikt nie miał na nic siły, przygotowania do świąt bywają meczące i jedyne o czym się marzy, żeby móc iść spać. Przy dobrym nastroju utrzymywał fakt, że za kilka dni będziemy odpoczywać i kompletnie nie robić nic.

I nastał 24 grudnia. Wstaliśmy już po 8, żeby znów pół dnia spędzić w kuchni. Koło 15 udało wyrwać mi się z garów i znaleźć chwilę dla siebie, żeby jakoś przyzwoicie prezentować się przy tym stole.

Po 17 przyjechał już wujek dyrektor z żoną, więc mogliśmy zasiadać do stołu. U Mikołaja na święta zawsze było tak dużo osób, takie prawdziwe święta jak z filmu. Podzieliśmy się opłatkiem i mogliśmy przejść do konsumpcji naszej kilkudniowej pracy w kuchni. Każdy z którym składałam sobie życzenia, nie mógł przeoczyć faktu, że w tym roku szkolnym już matura, przez co jest to bardzo ważny czas dla mnie, którego nie mogę zaprzepaścić. Mimo, że jest jeszcze za wcześnie na stres spowodowany egzaminem dojrzałości, jak tak ponad 5 osób to powiedziało, poczułam się jakoś nieswojo. W tym pomieszczeniu byłam najmłodsza i jako jedyna jeszcze chodziłam do szkoły. Byłam też zła na Mikołaja,  bo umówiliśmy się że nie robimy sobie drogich prezentów. A on mi kupił najnowszy model tabletu. A jak zaczynałam na nowo się wściekać, że to za drogie i nie taka była umowa, to wzruszał ramionami i jakby nigdy nic wracał do rozmowy z pozostałymi członkami rodziny. No ale nie powiem, piękny był ten tablet, na pewno przyda mi się do nauki, tym bardziej że zdarzało mi się narzekać, że fajnie byłoby robić notatki na tablecie. Nie miałam pojęcia, że ten skubany, aż tak dobrze mnie słucha. Sama jestem w szoku, że udało poznać mi się takiego Mikołaja. Po nieudanej znajomości z Xawierem, gdzie ja byłam na  bank w wieku ośmiu lat, przekonana, że on będzie moim mężem, często zastanawiałam się, czy na tej ziemi chodzą jeszcze normalni faceci. Nigdy bym nie przypuszczała, że spotka mnie takie szczęście. Ale nie do końca jest to kwestia wieku, bo znam też kilku młodszych kolegów, którzy psychicznie są bardziej dojrzali od niejednego dorosłego. 

O 20 zajęliśmy wygodne miejsce na kanapie i przykryliśmy się kocem. Tato Mikołaja zgasił światło, przez co oświetlał nas tylko ogień z kominka i lampki choinkowe. Nie mogliśmy oglądać niczego innego niż Kevina. Dużo rozmawialiśmy i cieszyliśmy się wzajemną obecnością. Plusem mieszkania w domu jednorodzinnym było, że nie musieliśmy bać się, że obudzimy sąsiada, albo zakłócimy jego ciszę nocną. Choć mieszkając na strychu, tak jak jest położone mieszkanie Mikołaja, to i tak nie uważam, że jakiekolwiek odgłosy dochodzą do sąsiadów. Przynajmniej nic się nie skarżą, bo ja czasem lubię sobie na Mikołaja pokrzyczeć. Mieszkam z Mikołajem od października, więc udało mi się też nauczyć rozpoznawać niektórych sąsiadów. Wujek Mikołaja wpadł na pomysł śpiewania kolęd, dlatego mój Mikołaj został gitarzystą. Norbertowi w tym roku wyjątkowo dopisywał dobry humor, bo nawet miał ochotę śpiewać, pomijając fakt, że w tej dziedzinie również nie był utalentowany. Gdy podeszłam z nim pogadać, zaczął się tłumaczyć, że jego talenty zostały na prześcieradle. Taki właśnie czasami był z niego dzieciak, ale nie dało się go nie lubić na dłuższą metę. Chciałam już iść spać, ale Mikołaj niemal musiał siłą, zaciągnął mnie na Pasterkę. Oczy mi się tam prawie same zamykały, ale podczas jednej kolęd ksiądz tak mocno huknął w mikrofon, że od razu spać mi się odechciało, co rozbawiło niesamowicie Mikołaja. Aż popatrzyłam na niego karcąco.

W pierwszy dzień Bożego Narodzenia długo sobie pospaliśmy, bo aż do 10. Zjadłam na śniadanie pierogi i barszcz, nie wiem czy tak wypada, ale ja w święta, zaburzam cykl spożywania posiłków. Nawet się nie przyznam ile wczoraj zjadłam kawałków ciastka, ale aż się za bardzo ruszać nie mogłam. Znów cały dzień jedliśmy, oglądaliśmy filmy i graliśmy w planszówki. Pod wieczór Mikołaj wziął mnie na spacer do pobliskiego lasu, przez co mogłam spalić trochę kalorii.

Czekała mnie też rozmowa z mamą, bo przecież mają zaproszenie na obiad do państwa Namojewskich. Mam mieszane uczucia co do tego. Z jednej strony cieszę się, bo w końcu się przyzwoicie poznają, ale z drugiej boję się, że moja mama odwali jakąś akcję. Każdy doskonale wie, jaki ma temperament i że jak coś ją zdenerwuje, to nie raczy się powstrzymać. Nie chciałam się za nią wstydzić. Odważyłam się do niej zapytać, była zarówno zaskoczona jak i zadowolona, wywnioskowałam to jej po głosie. 

Następnego dnia pomagałam pani Danucie w przygotowaniu obiadu i nakryciu stołu. Dużą frajdę sprawiało mi wyrabianie ciasta i formowanie klusków śląskich. Trochę się denerwowałam czy się polubią i jak to wszystko będzie. 

Podjechali pod dom rodziców Mikołaja przed 15. Chciałam rzucić się do drzwi pierwsza, by jeszcze przypomnieć mamie i mieć stuprocentową pewność, że nie wywinie żadnego nieoczekiwanego numeru. Jednak Norbert mnie wyprzedził i z bardzo życzliwym uśmiechem otworzył drzwi. Od razu do niego dołączyłam.

- Dzień dobry, dzień dobry zapraszamy do środka- Norbert no ja Cię nie poznaję. 

- Dzień dobry, kim Pan jest ?- brawo mamo, tylko tak moja mama umie się zachować.

- Norbert Namojewski, jestem bratem tego nieud- szturchnęłam go, wiedząc co powie- tego wspaniałego człowieka, jakim jest Mikołaj- dołączył

- Rozumiem, Iwona Montez- mama Pauliny- podała mu niechętnie rękę

- Alejandro Montez - teraz rękę podał mu mój tato

- A tak, yy hola amigo, I am Norbert - zaśmiał się zaskoczony Norbert

- El es Nobert- wytłumaczyłam tacie

Hanka to w ogóle wparowała tu na luzie jeszcze przybiła żółwika z Norbertem. 

- O byłam na górze, nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Cieszymy się, że przyjęli państwo nasze zaproszenie, zapraszamy, proszę się rozbierać. Danuta Namojewska- z ogromnym ciepłem i życzliwością przywitała moją familię mama Mikiego

- Bardzo mi miło panią poznać, Iwona Montez - mama przybrała jak przeważnie służbowy uśmiech i wymieniła uścisk dłoni. Ciągle mnie to ciekawi, czemu ona jest taką chłodną osobą. To dość przykre, a czasem wręcz niezręczne, bo to widać, gdy coś jest szczere, a coś tylko bo wypada. 

- Dzień dobry, zapraszamy - za mną pojawił się Mikołaj, który objął mnie od tyłu. Moja mama nie powstrzymała się od zmierzenia nas wzrokiem, ale na szczęście nic nie powiedziała.

Wszyscy razem usiedliśmy przy stole. Podziwiałam Hankę za ten komfort, do wszystkich miała wiele pytań i waliła prosto z mostu. Podobno jak byłam bardzo mała podobnie się zachowywałam. Ja z tego wyrosłam, a u niej ta cecha tylko i wyłącznie postępuje na przód.

Wnioskiem z tego spotkania jest to, że chyba można powiedzieć, że nasze mamy znalazły jakiś wspólny język. Jednak jakoś odetchnęłam z ulgą, jak odjechali z naszego podjazdu. Zasypiałam z myślą, że jutro się obudzę i już będę pełnoletnia. Niby się nic nie zmieni, a jednak dużo.


Mikołaj

27 grudnia obudziłem się z samego rana, musiałem być bardzo cicho, żeby nie zbudzić szatynki. Dziś był wyjątkowy dla niej dzień, w końcu 18 urodziny, a je ma się raz w życiu, dlatego chciałem, żeby to był wyjątkowy dla niej dzień. Szukałem w internecie, co mógłbym zrobić dla niej niezwykłego, ale wszystko był zbyt banalne, albo nie w stylu Pauliny. Musiałem zaufać własnej intuicji i postępowałem zgodnie z własnymi przekonaniami. 

Razem z moją mamą przygotowaliśmy tort z białej czekolady, a w środku były maliny. 

- Ten tort wygląda bosko, zabierzcie go ode mnie, bo sama się zaraz na niego rzucę- na blacie usiadła Gosia

- Myślisz, że jej się spodoba ?- zapytałem z nadzieją siostry, kończąc ozdabianie

- Oczywiście, że tak będzie zachwycona. Pomóc Ci w czymś ?

- Podaj mi świeczki, wszyscy już wstali ?

- Tak, właśnie obudziłam tatę, więc już możemy budzić Paulinkę- odpowiedziała mi mama

- Mikołaj, ja w życiu nie miałem pojęcia, że kwiaty mogą być takie ciężkie- odezwał się zmęczony Norbert, który postawił przede mną bukiet róż, który kazałem mu odebrać.

- O Matko, jakie piękne, ile ich jest- rzuciła się w kierunku kwiatów Gosia

- 180 - odpowiedziałem po dłuższej chwili zamyślenia

- Ta, a ciężkie w ch*j- warknął mój brat

- Norbert, zachowuj się- walnęła go ścierką mama

Punkt 9.30 weszliśmy do naszego pokoju i zaśpiewaliśmy sto lat.

- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam, niech żyje nam !

Paulina lekko otworzyła oczy, a gdy zobaczyła co tu się dzieje, szybko zerwała się z łóżka. 

- Ojej, co za niespodzianka- poprawiła włosy

Gdy już wszyscy złożyli jej życzenia i sobie poszli, zostaliśmy sami. Mogłem dać jej mój prezent

- Nie za dużo tych prezentów ? Prezent pod choinkę wyczerpał mój limit prezentów już do końca przyszłego roku- popatrzyła mi w oczy

- Nie powinnaś się denerwować, bo kupiłem Ci kolejny prezent, chcąc sprawić przyjemność, ale pamiętaj Skarbie 18 lat ma się raz, a Ty i tak zasługujesz nawet na gwiazdkę z nieba- pocałowałem ją czule w czoło

- Ty mnie tutaj nie czaruj o gwiazdkach z nieba, zobaczmy w takim razie co jest w środku- o ku...- nie dokończyła tylko szybko na mnie spojrzała

- Mikołaj, ja nie mogę tego przyjąć, to jest zbyt drogie, chyba oszalałeś, ten zegarek kosztował fortunę, on chyba z jakiś diamentów jest wykonany

- Najważniejsze, żeby Tobie się podobał, a nie ile kosztował- wzruszyłem obojętnie ramionami

No nie patrz tak na mnie, pracuję, jestem dorosły, stać mnie na takie prezenty. A jesteśmy na etapie naszego związku, takim, że nie czegoś takiego to za drogie, jesteś już moją rodziną..

- Bardzo mi się podoba, kolczyki też, bardzo Cię kocham, ale tak samo mocno bym Cię kochała, jakbyś nic mi nie kupił, wiesz ?

- Oczywiście, że wiem. Czas zjeść śniadanie, które Ci przyniosłem- przysunąłem tacę z jedzeniem do siebie

- O mój boże prawie zapomniałam, jaka jestem głodna, czy to są rogaliki z czekoladą ?

- Tak to te same, Twoje ulubione

- To ja zabieram się do jedzenia, a Ty weź pokrój ten tort czy coś- machnęła ręką

- Jasne niczym się nie martw, wszystkim się zajmę- wziąłem tort i gdy szatynka myślała, że wyszedłem, stanąłem sobie, by jej się lepiej przyjrzeć. Lubiłem patrzeć na  nią wtedy kiedy nie widziała, nie ukrywała żadnych emocji i kiedy była taka szczęśliwa, jak dziś. Jej szczęście równa się mojemu szczęściu. 


Paulina

Jeszcze dobrze nie wstałam, a już miałam pełny od jedzenia brzuch. Naprawdę aż strach stanąć w lustrze, w nowym roku, to ja sama siebie nie poznam. Tu tłuszczyk, tam tłuszczyk. Około południa podziękowałam za wszystko rodzince Mikołaja i już jechaliśmy do mojego domu rodzinnego na urodzinowy obiad. W końcu miałam okazję spotkać się z moim bratem, bo już dawno go jakoś nie widziałam. Ciągle się wykręca, że dużo nauki, albo musi zajmować się pieskiem. Niezły kit mi wciska, jak Weronika czasem mi wysyła zdjęcia, jak siedzi i kompletnie nic nie robi. Po obiedzie poszliśmy z Mikołajem do mojego pokoju, trochę poleżeć. Od pewnego czasu szukam pierścionka. Byłam przekonana, że mam go u Mikołaja, ale za nic nie mogę go znaleźć. 

- Czego taj szukasz ?- zapytał Miki

- A pierścionka, myślałam, że jest u Ciebie, ale tam już przejrzałam wszystko, więc stwierdziłam że musiał tu zostać, ale z tego co widzę, też go nie ma, dziwne- odgarnęłam włosy, a Mikołaj się nagle zestresował

- Wiesz coś o tym ?- zainteresowałam się

- Co ? Ja ? Skąd mam niby wiedzieć, gdzie jest twój pierścionek ? Nawet nie wiem jak on wygląda- odwrócił się w drugą stronę

- Coś kręcisz, lepiej powiedz prawdę, nie był aż taki ważny, więc możesz mi powiedzieć, co się z nim stało, serio nie wkurzę się- wcisnęłam się po drugiej stronie łóżka, tylko po to by spojrzał mi w oczy

- Niestety Skarbie, muszę Cię rozczarować, bo nic nie wiem na temat tego pierścionka, może się znajdzie

- A może zjadł go odkurzacz w czasie porządków ?- zamyśliłam się

- Myślę, że się znajdzie, tak jest często z zagubionymi rzeczami

Mój telefon dzisiaj za nic nie mógł się uspokoić. Dzwonili i pisali wszyscy możliwi, co też mnie niezmiernie cieszyło. Zadzwoniła nawet Ola z Katowic, musiałam tak rozmawiać, żeby na pewno nic mama nie usłyszała, a było to ciężkie, bo ona ma gumowe ucho.

W sumie było to dość przykre, że przez nierozwiązane spory rodzinne, nie mogła wraz z rodzinką przyjechać na moje urodziny. Błędem też jest to,  że mama nie chce na te tematy rodzinne nawet słyszeć, ale nie sądzę, żeby Ola czymkolwiek jej zawiniła. To jest trochę tak, że jak wszyscy to wszyscy, już nieważne, czy coś zrobili czy też nie.

Wieczorem przyszli jeszcze ze mną posiedzieć Magda, Klaudia i o dziwo Krystian. Pół wieku go nie widziałam, więc bardzo miło go zobaczyć. 

Do naszego mieszkania wróciliśmy grubo po północy. Następny dzień spędziłam w łóżku i Mikołaj też. Wprawdzie z laptopem na kolanach, ale uzgodniliśmy, że dzisiaj się stąd nie ruszamy, no nie licząc wyjść z Lonżerem. 

Nastał też długo wyczekiwany przeze mnie dzień imprezy z okazji 18 urodzin. Rafał z Bernardem śmiali się, że mieli na święta jechać na narty, ale że od razu po świętach są moje urodziny, więc zostali w Łodzi, to było bardzo kochane z ich strony. Zaprosiłam najbliższą rodzinkę, znajomych z klasy i tych , z którymi utrzymuję kontakt. Żałowałam, że nie mogło być ze mną Mercedes, Abelarda, chociażby Oli, ale nie mogli być z oczywistych względów. Cały dzień chodziłam poddenerwowana, czy wszystko się uda. Chodziła za mną dziwna fobia, że się pobrudzę, wyleję coś na siebie. Na osiemnaste urodziny miałam kupioną złotą sukienkę, która dodatkowo świeciła się w ciemności. Pomalowałam się mocno, a włosy pokręciłam. Chciałam, żeby Mikołaj stał w tym dniu przy moim boku. Że swobodnie mogłabym go pocałować, albo złapać za rękę, ale tego też nie mogłam zrobić, gdzie 70 % moich gości to uczniowie mojej klasy.

- Naprawdę się Paulinka, niczym nie smuć, zaraz będą wszyscy goście, to jest Twój dzień, ciągle tutaj przy barze będę siedział i będę patrzył jak zaje*iście tańczysz, tylko nie waż się flirtować albo zbyt blisko tańczyć z którymś z chłopaków, bo osobiście obiję im gębę, przysięgam- mina Mikołaja w ogóle nie wyglądał jakby żartował.

- Dobrze, postaram się być grzeczna- zaśmiałam się

- No ja mam nadzieję, bądź świadoma, że tutaj jestem- pocałował mnie w czoło i sobie poszedł. 

Goście zaczęli się pomału schodzić. Gdy odwróciłam się w kierunku drzwi wyjściowych, widok który mnie zastał. Nie powiem, bardzo mnie zaskoczył..





Continue Reading

You'll Also Like

88.7K 6.3K 9
Po aresztowaniu Remo wszystko, w co wierzyła Lucy Graves, okazało się paskudnym kłamstwem. Za rozkazem matki wyjeżdża z Filadelfii, aby plotki na jej...
274K 10.5K 7
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
328 126 27
To historia o młodej kobiecie, która kocha szybką jazdę i dreszczyk emocji. Od najmłodszych lat uwielbiała motocykle i wszystko, co związane z prędko...
21.9K 422 24
20 letnia Liza Carter ze swoją najlepszą koleżanką Ashley Collins niespodziewanie wylatują do Los Angeles. Liza choć na początku zniechęcona co do wy...