Nauczyciel, który zmienił wsz...

By Stone_storyDreamHead

97.9K 2.3K 456

Paulina -to zwykła dziewczyna, która cieszy się życiem. Skończyła gimnazjum i zaczyna liceum. Jest dość bunto... More

🍁Rozdział 1 🍁
🍁Rozdział 2🍁
🍁Rozdział 3🍁
🍁Rozdział 4 🍁
🍁Rozdział 5 🍁
🍁Rozdział 6🍁
🍁Rozdział 7🍁
🍁Rozdział 8🍁
🍁Rozdział 9🍁
🍁 Rozdział 10 🍁
🍁 Rozdział 11 🍁
🍁Rozdział 12🍁
🍁Rozdział 13🍁
🍁Rozdział 14🍁
🍁Rozdział 15🍁
🍁 Rozdział 16 🍁
🍁 Rozdział 17 🍁
🍁 Rozdział 18 🍁
🍁 Rozdział 19 🍁
🍁 Rozdział 20 🍁
🍁 Rozdział 21 🍁
🍁 Rozdział 22 🍁
🍁 Rozdział 23 🍁
🍁 Rozdział 24 🍁
🍁Rozdział 25 🍁
🍁 Rozdział 26 🍁
🍁Rozdział 27 🍁
🍁 Rozdział 28 🍁
🍁Rozdział 29 🍁
🍁 Rozdział 30 🍁
🍁 Rozdział 31 🍁
🍁 Rozdział 32 🍁
🍁Rozdział 33🍁
🍁Rozdział 34🍁
🍁Rozdział 35🍁
🍁Rozdział 36🍁
🍁Rozdział 37 🍁
🌸Rozdział 38 🌸
🌸Rozdział 39🌸
🌸Rozdział 40 🌸
🌸Rozdział 41🌸
🌸Rozdział 42🌸
🌸Rozdział 43🌸
🌸Rozdział 44🌸
🌸Rozdział 45🌸
🌸Rozdział 46🌸
🌸Rozdział 47 🌸
🌸Rozdział 48🌸
🌸Rozdział 49🌸
🌸Rozdział 50🌸
🌸Rozdział 51🌸
🌸Rozdział 52🌸
🌸Rozdział 53🌸
🌸Rozdział 54🌸
🌸Rozdział 55🌸
🌸Rozdział 56🌸
🌸Rozdział 57🌸
🌸Rozdział 58🌸
🌸Rozdział 59🌸
🌸Rozdział 60🌸
🌸Rozdział 61🌸
🌸Rozdział 62🌸
🌸Rozdział 63🌸
🌸Rozdział 64🌸
🌸Rozdział 65🌸
🌸Rozdział 66🌸
🌸Rozdział 67🌸
🌸Rozdział 68🌸
🌸Rozdział 69🌸
🌿Rozdział 70🌿
🌿Rozdział 71🌿
🌿Rozdział 72🌿
🌿Rozdział 73🌿
🌿Rozdział 75🌿
🌿Rozdział 76🌿
🌿Rozdział 77🌿
🌿Rozdział 78🌿
🌿Rozdział 79🌿
🌿Rozdział 80 🌿
🌿Rozdział 81🌿
🌿Rozdział 82🌿
🌿Rozdział 83🌿
🌿Rozdział 84🌿
🌿Rozdział 85🌿
🌿Rozdział 86🌿
🌿Rozdział 87🌿
🌿Rozdział 88🌿
🌿Rozdział 89🌿
🌿Rozdział 90🌿
🌿 Rozdział 91 🌿
🌿Rozdział 92 🌿
🌿Rozdział 93 🌿
🌿Rozdział 94 🌿
🌿Rozdział 95🌿
🌿Rozdział 96 🌿
🌿Rozdział 97🌿
🌿Rozdział 98🌿
🌿Rozdział 99🌿
🎀Epilog🎀
💐Podziękowania💐

🌿Rozdział 74🌿

614 20 4
By Stone_storyDreamHead

Paulina

Jak mieszasz w nos nie swoje sprawy, zawsze na tym tracisz, nawet jeśli masz dobre intencje. Teraz będę mieć nauczkę, żeby nigdy więcej nie wpychać się między bijących się facetów. Jednak gdybym tak stała bezczynnie, to nie byłabym ja, plus oni by zmasakrowaliby Filipa jeszcze bardziej. Nie odniósł szczególnych obrażeń, ale miał lekko poobijaną twarz.

- Jezus, Maria, Paulina, wszystko dobrze, Paulina powiedz coś- przejęty ciągle mówił do mnie Filip

Próbowałam sama ze sobą dogadać się z moim bólem i trochę powstrzymać krwotok z nosa.

- Ej Ty, laska nie schodź z tego świata, bo będziemy mieć przeje*ane, trzymaj się dziewczyno- zabawnie to wyglądało jak typki spod ciemnej gwiazdy były Tobą zmartwione. Jednocześnie warto zakreślić, że oni nie dbali o mnie, tylko o swoje tyłki, które w razie jakiegoś nieszczęścia mogłyby znaleźć się za kratami.

- To że leci mi krew z nosa i trochę mnie poobijaliście, jak sądzę przez przypadek, nie znaczy że już umieram, myślę że jeszcze trochę życia przede mną- sama byłam zdziwiona że mimo silnego bólu wygłosiłam taki monolog

- Już się tak nad nią nie rozwódźcie, to tylko zwykła krew. Poleci i przestanie- z jakąś niewytłumaczoną dla mnie wściekłością odezwała się siostra Filipa

- Ty gówniaro nie rozumiesz, że jak nas zgłosi, to będziemy mieć przewalone ? Aż taka głupia jesteś ?- aha ! Nie mówiłam, że tylko o to im chodzi ? Ochrona swoich własnych dup.

- Grzeczniej Karaluchu ! - ta mała była naprawdę wyszczekana jak na swój wiek. Pomijając fakt, że według zasad i zdrowego rozsądku nie powinno się podskakiwać i drażnić swojego oprawcy. Jak tak dalej będzie do nich mówić, to wszyscy skończymy źle. To wyjście na spacer doskonale obrazuje, jak ze zwykłego spaceru może zrobić się scena z filmu, gdzie może się okazać, że Twoje minuty są policzone. 

- Boże, Zuzka zamknij się - opieprzył ją Filip. - Paulina, lepiej się czujesz, możesz już wstać ? Może Ci jakoś pomóc ?

- No zaraz się popłaczę, scena jak z komedii romantycznej - temu jednemu coś nagle zaczął humor dopisywać

- Gościu, powinieneś patrzeć i się uczyć, Ty nie znasz takiego pojęcia jak szacunek do kobiety- prychnęłam

- Coś Ty tam powiedziała ?- teraz to chyba ja mu podpadłam dla odmiany

- Spoko, on ma laskę, jak jej tam na imię ? Ola ?- Zuza jak na niecałe dwa miesiące życia w nowym, całkowicie nowym mieście, jest dość dobrze obeznana

- Wara smarkulo od mojej Oli !

- O kurde, bo zaraz zacznę się zastanawiać, czy nie jesteś wrażliwcem i romantykiem- zakpiła sobie z niego Zuza

Obserwując ich zachowanie, mogę stwierdzić, że nie są złymi ludźmi, po prostu pogubionymi i coś nie wyszło im w życiu, dlatego taplają się w tym błocie, zajmując się nielegalnymi biznesami.

- No widzisz, myślę, że ta Ola nie chciała żebyś groził komuś, albo bił ?- odważyłam się spojrzeć mu w oczy, choć dalej miałam delikatne mroczki przed oczami

- Chyba nie wiesz, co mówisz, ta Ola ma z 15 lat, sypiał z nią jak miała 13 lat, i to taka szmatka identyczna jak on, a wiesz że ona Cię zdradza ?- zaśmiała się Zuza

- Przegięłaś su*o !- nim się zorientowałam, jednym, gwałtownym ruchem znalazł się tuż przy Zuzie, chciał ją walnąć, ale rzucili się na niego w jednej chwili ten jego kolega kurdupel zbir i oczywiście Filip. Mimo, że jego siostra była prawdziwym diabłem, oczywiste było że nie dałby jej skrzywdzić.

- Ogarnij się mordo, ona tylko Cię prowokuje, patrz śmieje się głupia dziewucha- ten drugi splunął na blondynkę, na co ona zaczęła się jeszcze głośniej śmiać. Co ja tu robię ?

W Filipie aż się zagotowało, widziałam jak resztkami sił próbował się powstrzymać, żeby nie rzucić się znów na tych chłopaków.

- Właściwie, jak siedzicie w narkotykach, to kojarzycie Krystiana ?- chciałam załagodzić atmosferę, a przy okazji mnie to zaciekawiło

- Krystian to król, szef miasta, kto by go nie znał, ale ma laskę i przepadł. Słuch o nim zaginął, ześwirował chłopak, a Ty co ? Też siedzisz w tym ?

- Nie, po prostu kojarzę Krystiana i tak tylko zapytałam- wzruszyłam ramionami

- Ej, idzie jakaś baba z psem, wiejcie i to teraz !- nagle krzyknęła Zuza

Faceci popatrzyli na siebie porozumiewawczo i już ich nie było. Sama Zuza poszła w ich ślady. Rozejrzała się dookoła, zapięła swój plecak i uciekła.

- Wracaj, tu natychmiast, Zuza !!!- Filip podniósł się z ziemi i zaczął nawoływać siostrę

Co za dzień, jakby ktoś mi powiedział, to bym go chyba wyśmiała.

- Daj spokój, i tak Cię nie posłucha, to zbuntowana nastolatka- mówiąc to poczułam się naprawdę staro

- Nie wytrzymuję już z tą dziewuchą, muszę być dla niej jak ojciec i słabo mi to wychodzi- westchnął smutno

- O mój Boże, dzieci, dzieci, co tu się wydarzyło, toż to trzeba jakąś policję zawiadomić, pogotowie, dziewczyno Tobie krew leci, a Ty chłopcze wyglądasz, jak siedem nieszczęść- kompletnie zapomniałam o tej staruszce z psem

- Nie, nie, to nic poważnego, proszę się nie martwić, i sobie tym głowy nie plątać- machnęłam ręką

- Ale tak nie można, widziałam ich, ci ludzi muszą zostać ukarani, nie może taki margines społeczny chodzić tymi ulicami, musimy dbać o własne bezpieczeństwo, dzieci, nie można tego tak zostawić

- A czy pani zawsze tak wtyka nos w nie swoje sprawy ?- odpowiedź Filipa nie należała do najprzyjemniejszych

- Filip..- popatrzyłam na niego karcąco

- Przepraszam, nie chciałem być niegrzeczny, doceniamy z koleżanką pani chęć pomocy i zaangażowanie, ale nic poważnego się nie dzieje i już sobie sami doskonale poradzimy. - dziękujemy- dodał Filip, gdy kobieta nic nie odpowiedziała

- Bardzo dziękujemy- uśmiechnęłam się

- Popełniacie błąd, pomagacie przestępcom, którzy są niebezpieczni i was skrzywdzili, ale wasza decyzja, ale zobaczycie że to ja miała  rację, jak któreś z was trafi do szpitala to się nie zdziwcie, do widzenia- kobieta odwróciła się na pięcie i już jej nie było

- Super, właśnie podpadłem starszej pani- Filip głośno wypuścił powietrze

- Ciesz się, że jej pies Cię nie pogryzł - zaśmiałam się- pomóż mi wstać- zwróciłam się do chłopaka

- Hopsa !- jednym sprawnym ruchem już stałam na własnych nogach. Od razu chciałam wyciągnąć telefon, ale nie było go w kieszeni. Zaczęłam się rozglądać

- Tego szukasz ?- Filip podał mi mój telefon

- A no tak, dzięki, zapomniałam że przez tych dryblasów znalazł się na trawie, oho super kolejna rysa- prychnęłam

O Mój Boże- wyglądam jeszcze gorzej niż się czuję, w taki strój to ja bym mogła na Halloween pójść.

- Co powie Mikołaj jak mnie zobaczy ? - nie miałam zamiaru powiedzieć tego na głos, ale samo opuściło moje usta 

- Mikołaj ? Jaki Mikołaj ?- Filip zmarszczył brwi, bardzo podejrzliwie, gratulacje wpadka

- Mikołaj, Mikołaj, mój kolega, miałam się dzisiaj z nim spotkać- wpadł mi do głowy taki pomysł na poczekaniu.

- No to chyba będziesz musiała przełożyć to spotkanie, nie obraź się, ale powinnaś odpocząć- z troską popatrzył na mnie Filip

- Taki mam zamiar- wzruszyłam z obojętnością ramionami

- Chodź podjedziemy tramwajem do mnie odwiozę Cię do domu, na pewno jesteś w stanie iść ?- złapał mnie delikatnie za łokieć, żeby łatwiej mi się szło

- Nie musisz traktować mnie jak jajka- zaśmiałam- jestem tylko lekko poturbowana, ale nic wielkiego się nie stało

- Jak to nie ? Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji, to mogło mieć fatalne konsekwencje

- W porządku, ja już tutaj skręcę, bo przyjechałam do koleżanki, mam u niej swoje rzeczy, jej tato mnie odwiezie do domu- próbowałam jak najszybciej się stąd wymiksować

- No sobie chyba żarty stroisz, nigdzie Cię samej nie puszczę, a co jak zasłabniesz !

- Dobrze się czuję, jak tylko dotrę do koleżanki, napiszę Ci, to cześć- nie czekałam na jego odpowiedź, przyśpieszyłam kroku i zniknęłam za najbliższym blokiem mieszkalnym

Dopiero jak dotarłam do domu, poczułam jak ta bójka na mnie wpłynęła. Byłam wykończona. Wzięłam z fotela koc i położyłam na kanapie w salonie, żeby odpocząć. Po bliżej nieokreślonym czasie obudziłam się cała zgrzana, z potwornym bólem głowy, a co dziwne było mi przeraźliwie zimno. Przykryłam się jeszcze mocniej kocem, ale za dużo mi to nie dało. Leżałam w tym stanie, sama nie wiem jak długo. W końcu też doczekałam się powrotu Mikołaja, więc podświadomie poczułam się bezpieczniej, że nie jestem sama.

- Wróciłem !- usłyszałam jego donośne powitanie z przedpokoju

- Kochanie, gdzie jesteś ? . Nawet nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Czyżby brało mnie jakieś przeziębienie ?

- No tutaj jesteś, czemu nic się nie odzywasz- z wielkim uśmiechem podszedł do Miki, ale od razu mina mu zrzedłą gdy zobaczył w jakim jestem stanie. Bo z pewnością wyglądałam świetnie. Ale jak to mówi przysięga małżeńska, w zdrowi i chorobie, co nie ?

- Paulina, skarbie, co Ci jest, boże jesteś cała rozpalona- stwierdził, szybko dotykając mojego czoła

- Nie czuję się zbyt dobrze - ledwo co odpowiedziałam, próbowałam się podnieść, ale byłam zbyt słaba

- Paulina, co Ty masz na tym policzku ?- Mikołaj złapał mnie za podbródek. O cholera, totalnie zapomniałam o posiniaczonym policzku i nosie. 

- Co ? Nic, nic

- Jakie nic, nic, przecież widzę, mów natychmiast co się wydarzyło ! Ktoś tu był ? Włamał się ? Coś jeszcze Ci zrobił ? Dzwonię na policję- aż mi się od tylu słów w głowie zakręciło

- Nie, Mikołaj zaczekaj- resztkami sił wyrwałam mu z dłonie telefon

- Paulina, kto Ci to zrobił ?- westchnął z wielkim bólem w oczach delikatnie gładził moje włosy

- To nic..po- nie dane mi było dokończyć, bo wszystko zaczęło niebezpiecznie wirować i momentalnie zrobiło się ciemno...


Mikołaj

- Paulina, kto Ci to zrobił ?- nie wiedziałem co robić, przeraził mnie widok dziewczyny. Rzecz jasna dalej była dla mnie najpiękniejsza na świecie, ale ktoś zrobił jej krzywdę, a to mnie bolało. Kto krzywdzi ją, krzywdzi mnie. Zabrała mi z dłonie telefon, choć nie wiedziałem, gdzie powinienem w ogóle zadzwonić. Serce mi się łamało jak na nią patrzyłem, była taka słaba i mizerna, czyli taka jaka nigdy nie jest. 

- To nic.. po..- zaczęła mówić, a w środku zdania nagle zamknęły jej się oczy i wpadła mi prosto w ramiona. Sam miałem ochotę się rozpłakać, najgorsze w tym wszystkim było to, że ja nie miałem zielonego pojęcia, co się wydarzyło wcześniej. Ale w tamtym momencie było najważniejsze, żeby jej pomóc, nic innego się nie liczyło.

- Czemu nie otwierasz ? - w salonie pojawił się Marcin . No tak, miałem właśnie powiedzieć Paulinie, że Marcin wpadnie, a teraz mi to wyleciało

- Mikołaj ! Co jest Paulinie !!?- dobre pytanie Marcin

- Boże, ona straciła przytomność, musimy jechać do szpitala- jednym ruchem wziąłem ją na ręce i już biegłem do samochodu

- Człowieku, zamknij przynajmniej drzwi !- krzyknął z góry Marcin

- Klucze są szafce w przedpokoju

- Czekaj zawiozę Was, bo w tym stanie nie powinieneś prowadzić 

Podróż do szpitala dłużyła mi się niemiłosiernie. Pośpieszałem Marcina, mimo że widziałem że nie ma jak. Gdybym ja prowadził pewnie złamałbym wszystkie przepisy drogowe, żeby tylko jak najszybciej znaleźć się w miejscu docelowym

Ledwo Marcin zahamował, ja wyrwałem się z samochodu, jak pies ze smyczy. Miałem nadzieję, że mój tato ma teraz dyżur i nie ma też żadnej operacji.

- Tato ! Ratunku ! - wbiegłem na izbę przyjęć, gdzie czekali pacjenci. Oczywiście byli zaciekawieni, niektóre twarze wyrażały współczucie.

- Mikołaj ? O matko, co jej się stało ? - tato wyszedł z gabinetu

- Nie mam pojęcia, błagam pomóż jej- dołączył do mnie zasapany Marcin

- Dzień dobry- przywitał się z moim tatą 

- Pani Ewelino, proszę zawołać doktora Rybickiego, żeby zajął się pacjentami. Pani Maju, proszę do mnie - tato miał wrodzone cechy przewodnictwa i wiedział jak się zachować nawet w najgorszych sytuacjach

Połóż ją tutaj synu, wyjdźcie na zewnątrz - machnął ręką

- Zwariowałeś ? Nie zostawię jej tu samej, nie ma opcji- zaparłem się

- Proszę Cię synu, to nie podlega dyskusji, przeszkadzasz mi w wykonywaniu pracy, a Paulinie też nie pomagasz- dodał spokojnym tonem

- No właśnie Mikołaj, chodź poczekamy na zewnątrz- pociągnął mnie Marcin

Chwilę się wahałem, ale za dużego wyboru nie miałem. Ostatni raz popatrzyłem na moją szatynkę i opuściłem pomieszczenie.


Paulina

Otworzyłam bardzo powoli oczy i od razy poraziło mnie jakieś strasznie jasne światło, bardzo nieprzyjemne i drażniące dla oczu.

- Widzę, że się obudziłaś- przywitał mnie z uśmiechem tato Mikołaja

- Co ja tu robię ? Gdzie ja jestem ? Co pan tu robi ?-zaczęłam się ze spokojem rozglądać i przyglądać rzeczom z bliska

- Spokojnie, Mikołaj Cię przywiózł do szpitala, zemdlałaś 

Wszystko zaczęło mi się przypominać, park, typy spod ciemnej gwiazdy, Filip, Zuza, złe samopoczucie, O mój Boże, a co jeśli tamta lekarka się pomyliła i rzeczywiście jestem w ciąży ?

- Aa rozumiem, dlaczego ?- skrzywiłam się

- Wykonaliśmy podstawowe badania, jednak bardziej teraz mnie niepokoi ten poobijany nos i siny policzek, ktoś Ci coś zrobił ?
- Nie, to zupełny zbieg okoliczności, nawet mnie to nie boli

- Wygląda to na świeżą ranę, a takie obrażenie same się nie pojawiają, więc dowiem się co się stało ?- przysunął obrotowy fotel i usiadł koło mnie

- Naprawdę nic się nie stało- patrzyłam na niego błagalnie, żeby mi w końcu popuścił i ciągle zapierałam się w swoją wersję wydarzeń. Przecież mu nie powiem tego całego młyna, bo Filip i jego siostra mogliby mieć problemy. Sama kiedyś miałam problemy i to nie małe, więc wiem jak to jest. Nikomu tego nie życzę, więc nie mogłam ich wsypać. Jakiekolwiek wyjawienie prawdy, kończy się problemem dla nich. Powiedzenie, że zostałam przypadkowo pobita, spowoduje zawiadomienie policji, ja już znam Mikołaja. 

- Chyba i tak z Ciebie nie uda mi się nic wyciągnąć- westchnął głośno, a ja odwróciłam wzrok

- Proszę się tym nie przejmować, a tak właściwie to coś mi jest ?

- Wykonaliśmy badania, jak już wspomniałem, wszystko w  porządku, ale jesteś nie co odwodniona, przepiszę Ci elektrolity i witaminy i musisz więcej pić - uśmiechnął się i przystąpił do wypisywania recepty

Jak tak siedziałam i czekałam, przypomniało mi się o recepcie od tej ginekolog. Wiadomo, że ani nie zrobiłam tych badań, ani nie wykupiłam tego co mi przepisała, to teraz mam konsekwencje. Już chciałam mu powiedzieć, że mam już receptę, ale wtedy bym się wsypała, że to ja byłam pacjentką wtedy, a nie Laura.

W końcu pan Grzegorz odprowadził mnie na korytarz, gdzie siedział na krześle przejęty Mikołaj, a obok niego Marcin. Co on tutaj właściwie robi ? Totalnie odleciałam.

Jak mnie zobaczyli, że stoję i żyję, od razu zerwali się na równe nogi.

- I co jej jest ?- Mikołaj przytulił mnie do siebie i zapytał ojca o stan mojego zdrowia

- Nic złego, lekkie osłabienie organizmu, musi się lepie odżywiać i nawadniać organizm, a teraz was przepraszam, ale wracam do pacjentów

- Bardzo przepraszam za to całe zamieszanie i przepraszam- lekko się uśmiechnęłam

- Nie ma za co i do usług, wpadnijcie kiedyś do nas- ostatni raz się uśmiechnął i zniknął 

- Ale mi skarbie stracha napędziłaś- Mikołaj pocałował mnie delikatnie w czoło i wziął moją twarz w swoje dłonie

W domu sama nie wiem kiedy padłam. Ledwo co usiadłam na kanapie, już spałam. Chyba rzeczywiście nie słuchałam swojego organizmu i byłam wykończona tym wszystkim.

Przez dwa dni siedziałam w domu, a Mikołaj na każdym kroku sprawdzał, czy oby na pewno zjadłam wystarczająco dużo i czy wypiłam trzy litry wody. Było to poniekąd urocze, ale też strasznie męczące czasami. To uczucie kiedy nic więcej nie możesz zmieścić, a Mikołaj każe jeść dalej,  myślałam że pęknę. 

Wspólnie ustaliliśmy nic nie mówić moim rodzicom o tym incydencie, by nie robić afery, a poza tym już się dobrze czuję, Nieobecność w szkole wytłumaczyłam zatrucie pokarmowym. Mama kręciła nosem, bo po raz kolejny nie było mnie w szkole, ale cóż jej poradzę. I to że byłam w domu, nie znaczy że się nie uczyłam i obijałam. No trochę tak było, ale tylko odrobinkę.

Do tego mieliśmy małą sprzeczkę z Mikołajem. A mianowicie o te ślady uderzenia. Musiałam mu powiedzieć o co chodzi, i tak bym się źle czułą jakbym miała go oszukać, więc uległam. To że był wściekły to mało powiedziane. Jednak obiecał mi nic nie robić w sprawie Filipa, ale ostrzegł mnie że będzie go obserwował. Lepsze obserwacje niż podejmowanie radykalnych środków.

Od poniedziałku wróciłam do szkoły, Mikołaj kupił mi wszystkie elektrolity i witaminy, przez co muszę przyznać czułam się lepiej. Podczas jednej z przerw, Filip zaciągnął mnie między szafki

- Co jest ?- poprawiłam plecak na ramieniu

- Nie było Cię- odparł sucho

- No i ? - to było dziwne

- Nie odpisywałaś, nakablowałaś na mnie i Zuzę ?- wysyczał

- Słucham ? - to było przegięcie- nie odpisywałam bo odpoczywałam po tym zdarzeniu, byłam nawet w szpitalu, jak możesz posądzać mnie o takie rzeczy ? Myślałam, że jesteś moim przyjacielem, chyba się myliłam- odwróciłam się, ale pociągnął mnie z powrotem

- Paulina, jeśli dowiem się, że na nas doniosłaś, źle to się może dla Ciebie skończyć

- Poryło Cię ? Jak Ty w ogóle do mnie mówisz, jesteś człowieku nienormalny. W dupie mam Twoje problemy, w dupie Sama kiedyś miałam beznadziejną sytuację życiową i ostatnią rzeczą jaką bym zrobiła, byłoby doniesienie na was- krzyknęłam odrobinę za głośno

Popatrzyłam mu głęboko w oczy i sobie poszłam.  Co za koleś.

- Nic nie wiesz o moim życiu, i nie masz pojęcia jak to jest ! - krzyknął jeszcze za mną, ale udałam że już tego nie słyszę

- Co robisz ? - na kanapie usiadł koło mnie Mikołaj, gdy bawiłam się swoim notatnikiem w ten jesienny wieczór. Na dworze było już naprawdę chłodno, myślałam  że trochę dłużek utrzyma się cieplejsza pogoda.

- Myślę nad swoją osiemnastka, muszę w końcu zamówić salę o ile będą jeszcze miejsca- westchnęłam

- Mogę Ci jakoś w tym pomóc ?

- Chcesz mnie zapytać, jak chcę to zrobić, skoro Ciebie tam nie może być ?- uniosłam brew

- Paulina, Paulina, stoję za Tobą zawsze murem i wiem, że nie mogę być na tej imprezie, to jest ryzykowne i jedni wiedzą o nas, drudzy nie i trzeba to zaakceptować, to jest jedna z trudności, która wiąże się z takim związkiem, jaki jest nasz

Długo myślałam nad jego słowami. Rozumiałam to, ale wewnętrznie nie mogłam się z tym pogodzić. Dalej nie wiem jak zrobić, żeby moje urodziny odbyły się włącznie z Mikołajem, ale obawiam się, że w takiej formie, jak ja chcę, to nie będzie to możliwe.

Zadzwoniła do mnie niespodziewanie Ola, co nawet mnie ucieszyło. Bardzo długo nie miałyśmy kontaktu, więc miałam jej do powiedzenia mnóstwo rzeczy. Ola rzecz biorąc jest kuzynką mojej mamy, ale jest całkiem spoko. Jest trochę od mamy młodsza, a jej dzieci są bardziej w wieku Hanki, więc oni bardziej by się dogadali. Ciekawe, czy kiedyś nadejdzie taki dzień, że mama zażegna spory z tamtą rodziną, Jakby się dowiedziała, że ja tam była, to byłaby tak wściekła, że talerze mogłyby latać.

Kolejny tydzień szybko minął. Chyba nigdy nie miałam tyle nauki co w klasie maturalnej. Ale nie rozumiem czemu tak jest,  bo dziewczyny z biolchemu mają mniej zajęć i na pewno nie spędzają tyle czasu nad książkami, co ja. Pewnie to wynika z nauczyciela, jest też opcja że są takie mądre i nie muszą się zbyt dużo uczyć. A u nas Mikołaj ciśnie i to ostro, nawet nie wspominając że mi dodatkowo dokłada listy zadań, jak je widzę, to chcę mi się płakać. Dziewczyna Krzyśka zaczyna mi działać na nerwy, ostatnio zaczęła do mnie wypisywać, czy już wiem co z imprezą i wypytuje o szczegóły. Ona to na pewno na tym biolchemie nie jest zbyt inteligentną osobą, chwaliła się na tiktoku, że zdała chemię na dwa. A ja nawet gdybym wiedziała coś o mojej imprezie, nigdy w życiu bym jej nic nie mówiła, mimo że będę zmuszona ją zaprosić. Inną przykrą informacją jest to, że nie pojedziemy już prawdopodobnie na żadną wycieczkę. Dyrektor stwierdził, że za późno już jest i teraz mamy się przygotowywać do matury próbnej w listopadzie. Jak ja się o tym dowiedziałam, zabrałam Mikołajowi telefon i chciałam do niego dzwonić o 2 w nocy, Miki w ostatniej chwili mnie powstrzymał. No ale jak on tak mógł, tak się nie robi. Zasługujemy na wycieczkę, tym bardziej że to raczej ostatni jaki wyjazd w tym roku szkolnym, a kolejnego nie będzie, chyba że ktoś planuje zostać.

W sobotę mój stary brat organizował urodziny. Oczywiście on prawie sam zapomniał o swoich imprezach i on jest jakiś antyspołeczny, na początku nie zgadzał się na jakąkolwiek imprezę. Twierdził, że bez żadnych celebracji. Na szczęście Weronika miała inne zdanie, więc Kubuś nie miał nic do dyskusji i musiał się słuchać. Ja z kolei nie miała pomysłu na prezent, więc zleciałam to zadanie Mikołajowi, w końcu tacy koledzy, to niech się wykaże, sama nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć co takiego może mu kupić.

Wyprostowałam włosy i ubrałam granatową kwiecistą sukienkę. Tak szukając w szafie odpowiedniego stroju, co graniczyło z cudem, bo większość moich ubrań zostało w domu, uświadomiłam sobie, że muszę zacząć rozglądać się za sukienką na studniówkę. Marzy mi się taka długa z rozcięciem, przynajmniej na część oficjalną, a potem jakąś luźniejszą.

Jak przyjechaliśmy do mieszkania Kuby i Weroniki, przywitał nas w drzwiach ich piesek, merdający ogonkiem.

- Jaki on jest kochany- śmiałam się, gdy psiak wyłożył się wygodnie na dywanie,  żebym dalej g głaskała

- A daj spokój, na tym dywanie co tak leniwie się wyleguje, najwięcej sierści, muszę codziennie odkurzać- prychnął Kuba

- Oj ta Jeżyk, to prawdziwy przyjaciel Kuby, dogadują się jak mało kto- zaśmiała się Werka, rozkładając talerzyki na stole

- Ten pies mnie ewidentnie nie znosi, na początku przede mną uciekał, a teraz przez to że spędzamy ze sobą wiele godzin, myśli że może ze mną robić co chce. A najgorsze, że wszystkich lubi, tylko nie mnie. Przykre, wiesz Jeżyk- kucnął przy psiaku i po przyjacielsku go pogłaskał. To potwierdza, że rzeczywiście, kto się czubi, to się lubi.

Po pewnym czasie, byliśmy już w komplecie. Ja, Miki, Werka, Kuba, Hanka, nasi rodzice i rodzice Weroniki. Jakby ktoś pytał o kolegów Kuby, to on nie ma kolegów. Nie no śmieję się, to bardziej rodzinne zgromadzenie, a z kolegami będzie świętował kiedy indziej. Mama znowu przypatrywała się uważnie Mikołajowi, czy ona kiedykolwiek przestanie go szpiegować i obserwować, czy to odpowiedni kandydat dla mnie. Mam nadzieję, że gdy skończę szkołę, będzie w stanie, w pełni go zaakceptować. 

- Upiekłam moje popisowe ciasto czekoladowe z bananami- Weronika postawiła przed nami paterę z okrągłym ciastem. Placek miał napis ,, 21 urodziny Kuby" 

- No, nie, nie będę dmuchał tortu, nie mam pięciu lat- Kuba przekręcił oczami. Dopiero teraz zauważyłam, że ten gest wykonujemy identycznie. Co w rodzinie, to nie ginie. 

Udało nam się zmusić Kubę do zdmuchnięcia tych świeczek, ale okazywał wielką niechęć do tego. Ja podziwiam Werkę, że z nim wytrzymuje, bo to taki ciężki charakter, nie żebym sobie schlebiała, ale ja z pewnością mam lepszy. 

- Jak tam idą przygotowania do ślubu ?- zapytała mama w trakcie rozmowy

- A bardzo dobrze- uśmiechnęła się Weronika- w styczniu będę mieć ostatnią przymiarkę sukni ślubnej, catering mamy wybrany, zaproszenia już praktycznie rozdane 

- O właśnie zapomniałem Wam dać, bo byłem u rodziców i tam Cię już nie było- czyż mój brat nie jest udany ? Zapomniał biedak, nawet Weronika była zdziwiona.

- Kto robił te ciasteczka ?- zapytałam jedząc już trzecie. Ale to wszystko wina Mikołaja, bo co chwilę mi nakładał i kazał jeść, chciał mnie utuczyć. Patrzyłam na niego z ponurą miną, co go niesamowicie bawiło. Ale jedno trzeba było przyznać, to to że te ciastka to niebo w gębie

- Ja z mamą wczoraj robiłyśmy- wzruszyła ramionami obojętnie Hania

Nadszedł i czas na prezenty urodzinowe, aż zacierałam ręce, żeby zobaczyć co takiego wymyślił mój ukochany. Zapewniał mnie z kilka razy, że będzie zadowolony. 

- Stary, to prezent ode mnie i Pauliny, zdrówka, szczęścia, wszystkiego co tam sobie zapragniesz- Mikołaj poklepał go przyjacielsko po plecach i wręczył torebkę

Mój brat podejrzliwie zajrzał do środka i od razu na jego twarzy pojawił się porozumiewawczy uśmiech.

- Stary, wielkie dzięki, Ty wiesz czego potrzebuję, prawdziwy przyjaciel- uściskali się po kumpelsku, a ja miałam wyraz twarzy w stylu- ,,AHA". Całe przyjęcie przebiegło w bardzo przyjaznej atmosferze. Hania chciała tańczyć, więc Kuba puścił jakieś disco polo wedle jej życzenia i biedak został też zmuszony do tańczenia z nią

- No ćwicz, ćwicz, bo pierwszy taniec niezbyt Ci idzie- krzyknęła Weronika, zagryzając ciastko

- Do jakiej piosenki będziecie tańczyć ?- oparłam się na ręce i zapytałam. Mimo że była jakaś 20, byłam już totalnie wykończona. 

- Wybraliśmy Paulla, od dziś - narzeczona mojego brata się uśmiechnęła. Rzeczywiście to bardzo piękna piosenka, sama bardzo ją lubię. Liczę na to, że mój brat w dniu swojego ślubu schowa tę kwaśną minę do kieszeni i zdobędzie się na uśmiech.

Kiedy wracaliśmy do domu zadzwonił mój telefon. Teoretycznie nie dzwoni on zbyt często, ponieważ wszystko dzieje się w internecie, a z rodzicami przed chwilą się widziałam, więc raczej nie sprawdzają czy jeszcze żyję.

- I przyjdziemy do domu, położymy się, zrobię nam gorącą czekoladę z piankami, obejrzymy jakiś film- wymieniał Mikołaj, ciągnąc mnie za rękę

Paula, schowaj ten telefon, bo się zaraz przewrócisz, albo wpadniesz w jakiś słup- nieoczekiwanie stanął mi na drodze, tak że się od niego odbiłam

- No widzisz, nie mówiłem- zaśmiał się gardłowo

- Czekaj, Filip dzwonił - pokazałam mu wyświetlacz telefon

- A on czego może od Ciebie chcieć ? - prychnął, był zły

Zapomniałam Mikołajowi powiedzieć, o tym w jaki sposób potraktował mnie  Filip w szatni szkolnej, ale gdyby wiedział nie lubiłby go jeszcze bardziej, z czym miałby rację, ale źle mu nie życzyłam, więc problemy z Mikołajem były zbędne. 

- No nie denerwuj się, oddzwonię do niego- puściłam jego dłoń, przez co zrobiło mi się momentalnie zimno. 

- Halo ? Filip ? Dzwoniłeś - zaczęłam tak nie za bardzo oficjalnie

- Ja Paulina wiem, że możesz być na mnie wściekła i mnie nienawidzić, ale wysłuchaj mnie- miał jakiś łamiący się głos

- Nieważne, co się stało ?- dopytałam

- Zuza gdzieś zniknęła, nie radzę sobie z nią, mama jest w pracy, nie mam pojęcia co zrobić w tej sytuacji.. Pomożesz mi ?


Westchnęłam i szukałam rozwiązania w oczach Mikołaja, który jeszcze nie wiedział o co chodzi. I oficjalnie miał nigdy się nie dowiedzieć, ale między moją wersją, a oficjalną była bardzo cienka granica.


Hej, hej. Pomoże Paulina Filipowi po tym co jej powiedział, czy mu nie pomoże ? Biorąc pod uwagę, że jest dość uparta i zawzięta, hmm. Mam nadzieję, że Wasze święta były udane i odpoczęliście. Ja już wracam i kolejny rozdział już za tydzień koło południa :))





Continue Reading

You'll Also Like

68.1K 5.9K 29
Druga część "Dziedzictwa Feniksa". Prawowity władca objął należne mu miejsce, jednak problemy same się nie rozwiążą. Drzewo Życia nieprzerwanie...
503K 17.6K 48
Jen niedawno wkroczyła w dorosłe życie i choć na chwilę zapomniała o starych rozterkach. Od dziecka wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale nie spodzi...
244K 11.7K 35
Aria jest recepcjonistką w ogromnym koncernie. Nic nieznaczącym trybikiem w korporacyjnej machinie. Na firmowej imprezie wpada w oko jednemu z pijany...
64.5K 1.8K 37
Uwaga! Są sceny +18! Jan nie ma szczęścia do asystentek, które zwalniają się jedna po drugiej. Może ma coś z tym wspólnego fakt, że jest dość apodykt...