Pewnego razu w Hogwarcie...

By Th3Littl3Shakespear3

1.9K 149 127

Opowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób... More

Każda historia ma swój początek /1/
Witajcie w Hogwarcie! /2/
Naukę czas zacząć /3/
Podczas pewnej lekcji... /4/
Mecz qudditcha /5/
Część bez tytułu /6/
Ah, te dziewczyny /7/
Veritaserum /8/
Ostatnie słoneczne dni /9/
Noc Duchów /10/
Pierwszy pojedynek /11/
Klub Ślimaka /12/
Przyłapany /13/
Turniej pojedynków /14/
Mokra przygoda /15/
Wizyta w skrzydle szpitalnym /16/
Łajnobomby /17/
Książki i pojedynek na wierzy /18/
Rozdział jak każdy inny /19/
Skąd to się tu wzięło? /20/
Zimne dni /21/
Zaproszenie /22/
Mamy w szkole wilkołaka? ! /23/
Bal Grudniowy /24/
Przerwa świąteczna /25/
Zemsta /26/
Boże Narodzenie /27/
Zakład /28/
Nundu /29/
Pokój życzeń /30/
Podstępne kroczki /31/
"KŁAMIESZ!" /32/
Prawda /33/
Gryffindor vs Ravenclaw /34/
Impreza /35/
Sowiarnia /36/
Klub eliksirów /37/
Ups... /38/
Hipogryfy /39/
Nowy nauczyciel /40/
Dochodzenie /41/
Ślepy zaułek /42/
Rozwiązanie zagadki /43/
Wybryki huncwotów /44/
Eliksir smoczołajnowy /45/
Wierzba bijąca /46/
Zła decyzja /47/
Zakazany las /48/
Składniki /49/
Zguba /50/
Schowek /51/
Podręcznik transmutacji /52/
Akromantula /53/
Złe wieści /54/
Siostra /55/
Zaawansowana samoobrona /56/
Zaklęcia /57/
Chaos /58/
Kara inna niż wszystkie /59/
Egzaminy /60/
Pożegnanie /61/
Ponowne spotkanie /62/
Drugi dom /63/
Metamorfomagia /64/
Nietuzinkowy nauczyciel /65/
Eliminacje /66/
Szampan /67/
Rysunki /68/
Przeszpiegi /70/
Zwinna i szybka /71/
WSOMS /72/
Jesienne myśli /73/
Spotkanie elity /74/
Powrót do przeszłości /75/
Obrończyni /76/

Karykatury /69/

13 2 0
By Th3Littl3Shakespear3

Iriana siedziała w pokoju wspólnym wśród huncwotów i rozmyślała nad układem zawartym z kapitanem drużyny quidditcha Johnem Simpsonem. Nadal czuła wielką niesprawiedliwość w związku z przekupstwem Potter 'a. 
- O czym tak myślisz, Inka? - wyrwał ją z zadumy Syriusz, jednocześnie ukradkiem spoglądając w stronę obserwujących go dziewczyn z pierwszej klasy. W ostatnich tygodniach zdobył w szkolę wielką popularność. Wzdychały do niego zarówno dziewczyny z młodszych, jak i starszych klas. Black świetnie to wykorzystywał. Zawsze znalazła się jakaś chętna do zrobienia jego zadania domowego czy pomocy w niecnych przygotowywaniach do psot, często polegającym na układaniu śmierdzących łajnobomb czy smarowaniu klamek klejącym się śluzem gumochłona. 
- Muszę się dowiedzieć, kiedy jest najbliższy trening drużyny ślizgonów - powiedziała Iriana. 
- O, świetna okazja do jakiegoś zabawnego wybryku - Potter uśmiechnął się szeroko, dumny ze swojego pomysłu. 
- Nie ma mowy, Potter - pokręciła głową Black. 
- Dlaczego? - zdziwił się Syriusz. 
- Możecie przez to zepsuć mój plan. Ślizgoni mają nic nie podejrzewać, tak? - odparła Iriana. 
- Ale takiej okazji nie można... - zaczął James. 
- Nie to nie, czego nie rozumiesz? - podniosła głos Iriana. Sprawa drużyny quidditcha strasznie ją irytowała. Czuła, że kapitan postępuje nieuczciwie. Pokazał to już dwa razy - najpierw przyjmując Jamesa bez eliminacji, za kilkanaście czekoladowych żab w zeszłym roku i teraz korzystając z determinacji dziewczyny do zdobycia przydatnych dla niego informacji. 
- Malfoy podczas koła eliksirów wspominał coś o przyszłej sobocie rano - mruknął Remus, nie podnosząc wzroku znad książki. 
- Hmm... - Zamyśliła się ponownie Iriana. - Kto jest odpowiedzialny za boisko quidditcha? - dodała po chwili. 
- Pani Hooch - odparł cicho Remus. Ostatnimi dniami był jakiś nieswój, siedział w kółko z nosem w książce i nie uczestniczył w wybrykach przyjaciół.
- Zamierzasz zapytać się jej? - zapytał Black, rzucając zalotne spojrzenia do grupki dziewczyn siedzącej w drugim kącie pokoju wspólnego. 
- Nie. To by była głupota. Na pewno zaczęła by podejrzewać, że coś za bardzo kręcę się przy ślizgonach, a nie jest to mile widziane. Jeżeli faktycznie trening jest w sobotę rano, nie mam zbyt wiele czasu. Muszę dowiedzieć się, o której godzinie się spotkają. James, pożyczysz mi pelerynę niewidkę? 
- Nie - burknął James. 
- Dlaczego? - zdziwiła się Iriana. 
- Czemu mam pożyczać ci pelerynę, jak przez ciebie nie mogę urządzić sobie zabawy na treningu zielonooślizgłych? 
- Bo ja zawsze ci pomagam? 
- Ta, jasne - warknął James i poszedł do sypialni. 
- Co się z wami dzieje ostatnio - zmarszczyła brwi Iriana. Syriusz w odpowiedzi wzruszył ramionami, po czym oddalić się w stronę dziewczyn siedzących w kącie dormitorium. 
- Co się z wami dzieje? - powtórzyła Iriana. Remus i Peter milczeli.  
- W takim razie dziękuję za pomoc - rzuciła ironicznie, po czym poszła do swojej sypialni. Gdy spojrzała za okno, zauważyła śnieżnobiałą sowę, stukającą dziobem o szybę. 
- Hej, masz coś dla mnie? - zapytała wpuszczając skrzydlatego listonosza do środka. Na dworze szalała prawdziwa ulewa. Od kilku dni w kółko padało i padało. Deszcz spływał wielkimi strugami po dachach zamku, a na błoniach było istne bagno. Gdy ptak znalazł się w pomieszczeniu, rozłożył bielusieńkie skrzydła i trzepnął nimi kilka razy, by nieco je osuszyć. 
- Ej! - pisnęła Iriana, gdy wielkie krople z piór sowy spadły na jej twarz oraz ubranie. Jak zwierzę nieco się uspokoiło, Black zapytała:
- Masz coś dla mnie? 
W odpowiedzi skrzydlaty listonosz jedynie mrugnął kilka razy, obracając przy tym głową. 
- Po co tu przyleciałeś? - zdziwiła się dziewczyna, zauważając, że sowa nie przyniosła dla niej żadnej korespondencji - Zgubiłeś list? - dodała. Na dźwięk słowa "zgubić" zwierzę wlepiło swoje żółte oczy we właścicielkę i przestało się ruszać. Iriana westchnęła głęboko. 
- Jutro odprowadzę cię do sowiarni... Teraz jest już za późno - powiedziała cicho, mierząc ptaka niezadowolonym spojrzeniem. Kilka chwil później w sypialni zjawił się rudy kot Emmy. Na widok wielkiej śnieżnej sowy cały się najeżył i zaczął złowrogo syczeć. Tuż za nim do pokoju weszła jego właścicielka. 
- Kicia, spokojnie - rozkazała, biorąc pupilka na ręce. 
- Cholerna drużyna quidditcha... Czemu taki głupek musi nią zarządzać? - westchnęła Iriana. 
- Nie lepiej odpuścić? Może w przyszłym rok- 
- Nie ma mowy. Nie dam za wygraną. Chce być w drużynie, nie ważne jakie cyrki muszę odprawiać żeby być w składzie. Zdobędę informację o ślizgonach i udowodnię Simpsonowi jak bardzo się wobec mnie myli - stwierdziła Iriana. 

Następnego dnia, w piątkowe popołudnie Iriana dostała się do gabinetu pani Hooch i zdobyła rozpiskę dotyczącą godzin treningów. 
- Szósta rano? Czy na serio ślizgoni nie mają nic lepszego do roboty w sobotni poranek? Wiecie jak zimno jest o tej godzinie - nie kryła zdziwienia Elena, gdy gryfonka podzieliła się zdobytą informacją. 
- Ktoś tu chce ich nieźle zahartować. Jestem na prawdę ciekawa kto jest kapitanem - zastanawiała się Emma. 
- Być może ten twój... Emma, to jest plan! - krzyknęła Iriana. Kilka innych uczniów przechadzających się dziedzińcem odwróciło głowy i zmierzyło ją zdziwionym wzrokiem. 
- Jaki plan? - zapytała Elena. 
- Emma może wypytać tego no... Blythe'a - uśmiechnęła się Iriana, całkowicie po huncwocku. 
- Gilberta? - prawie że wyszeptała Taylor - Nie ma takiej opcji. 
- Ale przecież on jest w drużynie - uparła się Ina. 
- Nie podejdę do niego i nie zapytam przecież o plany dotyczące meczu - pokręciła głową Emma. Iriana zamyśliła się. 
- A czy Simpson powiedział ci, czego konkretnie chce się dowiedzieć o ślizgonach? - przerwała niezręczną ciszę Elena. 
- Nie. To dziwne - stwierdziła Iriana. Rozmowę przerwał krzyk przerażenia dochodzący z rogu dziedzińca. Przyjaciółki obróciły się i spojrzały na grupkę ślizgonów. Malfoy, Rosier, Regulus Black i kilku innych mniej znanych ślizgonów stało nad wijącym się po ziemi krukonem. 
- Niezłe towarzystwo, Regulus - mruknęła pod nosem Iriana. Gdy dziewczyny podeszły bliżej Emma rozpoznała w leżącym krukonie Tewkesbur'iego. Wtedy też jej uwagę przykuły rysunki leżące wszędzie dookoła. 
- Zostawcie go! - wrzasnęła. Ślizgoni popatrzyli na zmierzające w ich stronę uczennice. 
- Nie krzycz tak, Taylor. Twój kolega dostaje właśnie nauczkę - zaśmiał się Lucjusz. Zawsze chodził dumnie. Nikt inny w szkole nie dorównywał mu w jego poziomie arogancji. Bezczelny, często nawet wobec nauczycieli. To on najbardziej napędzał machinę znęcania się nad czarodziejami mugolskiego pochodzenia i nie tylko. 
- Za co? - zapytała Emma, klękając by pomóc krukonowi. 
- Za brak szacunku - odpowiedział Rosier. Evan zawsze był dość cichy, jednak jego wzrok wystarczał by większość młodszych i nie tylko uczniów schodziło mu z drogi. 
- Wobec kogo? - prawie że prychnęła śmiechem Iriana - Ciebie? Malfoy'a? A może smarkeusa?
- Wobec nas wszystkich - mruknął z niezadowoleniem Smarkeus. Elena wzięła do ręki jedną z kartek leżących dookoła. Była na niej narysowana karykatura każdego z ich paczki.  Malfoy z parszywym uśmieszkiem i dumnie wypiętą klatą, na której widniał wielki napis EGO, wyglądającą jakby była balonem i miała zaraz pęknąć. Snape z jego tłustymi włosami, prawie że ociekającymi łojem, z ogromnym garbem i nosem tak haczykowatym, że bez trudu mógłby nim o coś zahaczyć. Rosier z przymrużonymi oczami, z których wyskakiwały węże. Regulus był bardzo malutki i przerażony, jednak mocno trzymał za rękę napuszonego Lucjusza. Reszta ślizgonów z obrazka tańczyła dookoła czwórki albo oddawała im pokłony. Nim dziewczyny zdążyły się uważnie przyjrzeć wszystkim podobiznom, Regulus wyrwał kartkę puchonce po czym zgniótł ją i cisnął ją daleko od nich. 
- Świetna robota przyjacielu - Iriana poklepała po plecach Tewkesbur'iego, któremu udało z trudem podnieść się z ziemi. Na twarzach przyjaciółek gościły szerokie uśmiechy. 
- Piękna karykatura. Nieprawdaż? - zwróciła się do ślizgonów Elena. Ślizgoni przez chwilę milczeli w upokorzeniu, jednak potem przemówił Lucjusz: 
- Jeszcze się policzymy, głupia szlamo - zasyczał, mierząc wzrokiem krukona, po czym on i jego towarzysze poszli w stronę zamku. 
- Wszystko w porządku? - zapytała zatroskana Emma. 
- Tak. Nic mi nie jest - odparł nieco zawstydzony Tewkesbury, otrzepując ubranie z kurzu i ziemi.
- Ten rysunek na prawdę był niezły - przyznała Iriana - Skąd pomysł by zrobić ich karykatury? 
- Dokuczają mi od jakiegoś czasu. Chciałem się odegrać. Niestety szybko skapnęli się kto podrzuca im te rysunki.
- Było ich więcej? - zdziwiła się Emma. 
- Tak. Wszystkie zniszczyli, ale w sumie nic z tym dziwnego - wzruszył ramionami krukon. Dziewczyny odprowadziły go do zamku, po czym same udały się do pokoi wspólnych aby nieco odpocząć. 

Continue Reading

You'll Also Like

110M 3.4M 115
The Bad Boy and The Tomboy is now published as a Wattpad Book! As a Wattpad reader, you can access both the Original Edition and Books Edition upon p...