𝐼𝑐𝑒 𝐹𝑙𝑜𝑤𝑒𝑟 ✔︎ || La...

By TomlinsonLubiPchac

76.5K 3.1K 5.6K

Harry, to niespełniony muzyk pracujący w małej kwiaciarni. Louis, to wredny biznesmen i sknera. Mieszkają o... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
16
17
18

15

3.8K 146 353
By TomlinsonLubiPchac



3 tygodnie później.

* Harry *


Można powiedzieć, że powoli wszystko się układało, mieszkałem z Lou. Codziennie rano wstawaliśmy, razem do pracy i wracaliśmy. Co przyjaciele szatyna uznali za wyleczenie z pracoholizmu, bo nie spędzał w firmie dłużej niż osiem godzin.  Z czego sam byłem dumnny,  mogłem cieszyć się obecnością mojego chłopaka.
Dobrze słyszycie chłopaka, tydzień po naszej rozmowie, z której stwierdzam, że jestem totalnym idiotą. Lou zabrał mnie na randkę, na której spytał się o oficjalnie nadanie tytułu temu związkowi.

Aktualnie była sobota a dokładnie wczesny ranek, razem z Tomlinsonem mieliśmy w weekendy wolne. Przez co mogliśmy dłużej poleżeć w łożku, i poprzytulać się bądź porobić inne ciekawsze rzeczy.

Jęknąłem ponieważ obudziło mnie natrętne dzwonienie telefonu, na oślep w miarę swoich możliwość, będąc obejmowanym przez Lou wychyliłem się sięgając po urządzenie i nie patrząc kto dzwoni odebrałem.

- Halo?  - Louis obrócił się kładąc głowę na mój brzuch i przy okazji szepcząc ciche „kto to?"

- Harry - słysząc ten głos podniosłem się do siadu.

- Jak śmiesz dzwonić - warknąłem, Louis otworzył oczy domyślając się kto dzwoni, i zakłóca nasz poranek.

- Otwórz proszę drzwi, porozmawiajmy -  już chciałem zaprotestować, ale odezwał się Lou. Słysząc wszytko.

- Nie bądź jak ona, porozmawiaj. - niechętne kiwnąłem głową, ma racje nie będę jak ona, będę lepszy.

- Masz dwie minuty - nie zamierzałem jej odpuszczać.

- otworzysz drzwi? - Louis podniósł się z łóżka, wyciągając do mnie rękę na znak, że pójdzie ze mną.

- Już - rozłączyłem się wstając na równe nogi i patrząc na szatyna.

- Jestem przy tobie, pamiętaj - posłał mi pokrzepiający uśmiech, który odwzajemniłem. I nie przejmując się naszym stanem ubrań jakim u Lou były same bokserki a u mnie moje ulubione majteczki i siedząca do połowy uda koszulka Louisa.

Czytając na klamkę, i biorąc głęboki oddech, otworzyłem drzwi za, którymi stała mama. Za nią Robin, a z tyłu pupilek, Anne.

- Mów - nie bawiąc się w powitania, i wpuszczenie do domu. Patrzyłem na kobietę, która teraz kuliła się w sobie.

- Chciałam was przeprosić, za moje zachowanie. - mam wrażenie, że wcale nie żałuje swoich słów. Pewnie przyszła bo coś chce.

- Jasne fajnie, pa - już ciałem zamykać drzwi ale but kobiety zablokował drewnianą powłokę.

- Nie mamy gdzie się podziać. - wiedziałem, że jest w tym jakiś haczyk.

- Tata, może zostać wy nie - oznajmiłem sucho, Robina. Mężczyzna, chyba sam nadal nie wybaczył mamie, bo jedynie wzruszył ramionami, przechodząc z torbą obok kobiety i witając mnie i szatyna uściskiem na powitanie.

- A co z nami? - ona nigdy się nie zmieni.

- Pani może zostać ale jego - Lou wskazał na Aidena. - nie wpuszczę do domu.

- Naprawdę nie mamy, gdzie się zatrzyma. Proszę obiecuje, że Aiden nic nie zrobi. - naprawdę nie wiedziałem co ma zrobić, jedynie popatrzyłem się na Lou szukając ratunku.

- Dobrze, ale niech tyko jeden jego mału wybryk a ląduje na cmentarzu. - wpuściliśmy ich do środka, umieszczając w pokojach.

****

Podczas śniadania panowała niezręczna cisza.

- co się tak w ogóle stało? - zagadnąłem.

- rura w domu pękła i go zalała, remonty potrwają jakieś dwa do trzech tygodni.

- A dlaczego on tu jest? - nie ukrywałem swojej niechęci do tego zjeba.

- mieszka z nami. - ją do reszt popierdolilo.

- Harry, bo ja cię kocham i myślałem...- nie wytrzymałem, wstając od stołu.

- Co myślałeś! Że jak mnie zgwałcisz to się w tobie zakocham?! Popierdolilo cię do reszty?!! - nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno, Louis zerwał się podtrzymują mnie, ale długi to nie trwało, bo jak burza zerwałem się do biegu. Lądując głową w muszli, i zwracając śniadanie.

Poczułem dłonie na plecach i uspokajający głos Lou, zwracałem śniadanie już trzeci dzień z rzędu.

- Nie ma, że nie kochanie jedziemy do lekarza. - pomógł mi wstać, a po przepłukaniu ust, ruszyliśmy do sypialni gdzie szatyn mnie przebrał, byłem tak wyczerpany, że nie zorientowałem się nawet kiedy znaleźliśmy się w aucie.

****

Czekanie na wyniki było najgorsze, siedziałem z Lou w poczekalni mając głowę na ramieniu szatyna.

- Pan Styles?  Proszę do gabinetu - lekarka zaprosiła nas do środka, zasiadliśmy na krzesłach, patrząc na lekarkę mającą grobową minę.

- Gratulacje panom - jej twarz zmieniła się w uśmiech.

- Co? - spytałem głupio.

- Jest pan w ciąży, a teraz proszę na usg - zasiadłem na fotelu, podciągając koszulkę   Wiedziałem o mężczyznach mogących rodzic dzieci ale nie wiedziałem, że jestem jednym z nich.

- nie spodziewane -  kobieta rozszerzyła oczy.

- Coś nie tak? - spytał przerażony Lou.

- Spodziewacie się trojaczków.  - na chwile zabrakło mi powietrza.

A Louis zemdlał

####

Dobra żeby nie było i żebyście nie krzyczeli, robiłam ankietę paru osobą i podałam liczby od 1 do 3 i one oznaczły liczbę dzieci.
Ale te osoby nie widziały tera już pewnie wiedzą.
No i wygrała trójka.

Bay bay ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

622 52 15
Harry jest najzwyklejszym dwudziestolatkiem. Pewnego dnia wpada na niego szatyn, który ucieka. Co dalej? Harry-20 lat Louis-22 lata Ziam Kapitan Niall
9.4K 706 26
„Szukam cie wzrokiem na każdym występie z nadzieją, że wrócisz, ale nigdy cię tam nie ma. I kiedy sześć lat później na Madison Square Garden z głośni...
7.5K 538 25
wiem przez co przeszedłeś, lou. __ tłumaczenie opowiadania lizzygrand, oryginał (wersja angielska) na jej profilu.
96.1K 6.6K 37
Jest rok 2018, każdy ma swoje życie. jednak co się stanie, gdy Harry napisze do pewnej osoby na czacie? Współpraca z mia_just_mia Okładka zrobiona pr...