Akademia nadprzyrodzonych

Da octavia1505

76.5K 4K 417

Świat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzi... Altro

Tajemnica
Pożegnanie.
Niespodziewanie
Pomoc
Początek
"Zostajesz"
Oprowadzanie
Niechciana
Łowca
Sparing
Lacrosse
Biblioteka
Atak
Lekcja
Adler
Niebezpieczeństwo
Walka
Zniknięcie Jennifer
Poszukiwania
Trup
Pierwsze Uczucia
Prezent
Druga Twarz
Nietypowy Sparing
Krew Lecząca Rany
Ucieczka
Wyjątkowa
Rozmowa
Życie Za Pieniądze
"kłamiesz"
Niespodziewane Spotkanie
Przeszukanie
Tristan
Wycieczka
Wina Starszego Brata
Tylko Jak Masz Dowody
Kaplica
Przemiana W Zwierze
Wyklęci
Druga Twarz 1
Druga Twarz 2
Rodzinna Historia
Droga Jak Z Horroru
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 1
Zniknięcie
Odwiedziny
Uprowadzenie
Wyjaśnienia
Pierwsze Wrażenie
Bitwa
Upadek Z Dachu
Epilog
Zapowiedź

Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 2

1K 70 5
Da octavia1505

Wstrzymałam oddech. Serce mi tak szybko biło, jakby zaraz miało się wyrwać z klatki piersiowej. Nie mogłam uwierzyć w to, co przeczytałam. Na początku sądziłam, że list pochodzi od mojego ojca, ale teraz wiem, że podał się za niego niejaki William L’sesero – pierwszym synem Elisary i  Nicolasa oraz starszym bratem Taurusa. Patrzyłam na jego słowa bez ruchu, nawet nie drgnęłam, a czas który biegł do przodu i który mnie popędzał jakby na moment zatrzymał się w miejscu. Nazwał mnie... Córką. A może to o innej Lysandrze była mowa? Jakaś inna dziewczyna, wampirzyca również miała na imię Lysandra i list był zaadresowany właśnie do niej? Jej nazwisko było stare i nieużywane już w tych czasach, ale co się dziwić skoro William był wampirem po swoich rodzicach. Odwróciłam zdjęcie i spojrzałam na jego twarzy. Ten sam mężczyzna, który mi się przyśnił, nawet w głowie nadal słyszałam jego twardy, a zarazem delikatny ton. Znałam te bladą twarz. Znałam te świetliste, ciemnoniebieskie oczy, jak i gęste blond włosy opadające do ramion. Najdziwniejsze było jednak to, że obok niego stała moja matka będąca w cięży. To powoli mi się składało w całość, choć z drugiej strony w głowie miałam bałagan. Matka była młodą i bardzo ładna kobietą, niektórzy mówili, że jestem jej podobizną z młodości. Najwyraźniej mieli rację, choć różnica polegała na jej zielonym kolorze oczu, jasnych brąz włosach i lekko zadartym nosie. Gdy wpatrywałam się w parę na fotografii, mogłabym dostrzec swoje podobieństwo do obydwu.

Do mężczyzny, którego za dziecka nazywała ojcem, nigdy nie traktował mnie jako swoją córkę, bo niewykluczone, że nią nie jestem. Może nawet ten potworny list napisany był właśnie do mnie. Ale kto by porwał Williama, a może mojego ojca? Nagle przypomniały mi się jego słowa, które skierował do mnie w śnie:
„Przyjaciele mówili mi Will, ale ty zwracaj się do mnie ta...”

Co chciał powiedzieć? Dokończyć. Czyżby tato? A może prawda jest zupełnie inna, jednak pewna jestem jednego – Mężczyzna, który pisał ten list oczekiwał córki, a na zdjęciu był z moją matką w ciąży, na dodatek został porwany i... Co dalej? Wydostał się, czy zginął?

Nagle rozległ się hałas spadających długopisów z biurka. Uniosłam wyżej głowę w stronę Killiana spostrzegłam jego zamyślaną minę nad dwoma dokumentami trzymanych w dłoniach na pożółkłym już nieco papierze.

Upuściłam trzymane listy, jakby zaczęły mnie parzyć w palce. W tej samej chwili usłyszałam głos Killian.

- Mówiłem, że go z kąt kojarzę. – Powiedział to tak złowieszczym tonem, że błyskawicznie podniosłam się z podłogi i ruszyłam w jego stronę. Spojrzałam mu przez ramię na kartkę, którą trzymał w dłoniach.

Była to umowa spółki partnerskiej Pana Petera z Adlerem. Strony zwane dalej partnerami, oświadczają iż zawierają spółkę partnerką w celu prowadzenia przedsiębiorstwa, którego zakresem działalności będzie tworzenie lekarstw na bazie DNA nadprzyrodzonych istot. W ramach spółki wykonywany będzie zawód pełnionego dyrektora oraz uzyskanie potrzebnych składników do badać. Spółka będzie prowadzić przedsiębiorstwo pod nazwą Agencja Do Spraw Nadprzyrodzonych, który również może używać skrótu ADSN. A więc to prawda, co mówił Tristan. Adler jest jednym z ludzi pracujących nad eksperymentami wykorzystać nadprzyrodzonych do swoich celów.

- Musimy iść. - Powiedział szeptem. - Za niedługo wrócą.

Pozbieraliśmy dokumenty i odłożyliśmy je na miejsce, to samo zrobiłam z listami. Zgasiłam lampę, po czym wyszliśmy zostawiając pokój w nienaruszonym stanie. Najciszej jak tylko mogliśmy, zbiegliśmy po schodach. Żadne z nas nie odezwało się słowem, ale po chwili Killian zablokowałem mi drogę, wyciągając rękę przede mną. Wokół nas panowała grobowa susza, lecz zaraz później za korytarza od strony salonu, dobiegał odgłos kroków, a dokładnie damskich butów na obcasie.

Schowałam się za filarem, a Killian ukucnął pod parapetem. Widziała idącą jako pierwszą pielęgniarkę, a zaraz za nią Heydena podpierającego się ramieniem Colina, a z drugiej strony miał ramię przełożone przez kark Leo. Szedł powoli, utykając na nogę. Za nimi szedł dyrektor. Wstrzymała oddech na jego widok i pochyliła się jeszcze niżej jakbym bała się że mnie zauważy. Tak jednak się nie stało, jedyną osobą która zdołała nas dostrzec, był Colin. W niecałkowitej ciemności zauważyła jego oczy drapieżnika jarzące wściekłą czerwieniom. Nic nie zrobił, żeby zdradzić moją obecność, szedł dalej podpierając Heydena.

.....

Wtargnęliśmy do piwnicy, od razu otwierając kufer wykonany z drewna brązowego z metalowymi okuciami, widoczne rude przetarcia w drewnie.
Wieko o krawędziach otoczonych z trzech stron profilowaną listwą, z czwartej strony umocowane jest do tylnej ściany na prostych pasowych trzech zawiasach kowalskiej roboty. Po bokach metalowe czarne uchwyty.

- Możesz wyjść. – Powiedziałam, podtrzymując jedną ręką pokrywę kufra.

Tristan złapał się rękoma po drewnianych rogach i wstał, patrząc na mnie wdzięcznie.

- Dziękuję, że mnie nie wydaliście.

- Nie mieliśmy powodów, jeśli mówiłeś prawdę i jesteś niewinny. Wiem do czego jest zdolny Adler, ale jeśli okażesz się takim samym kłamcą jak on...

- Zaufaj mi, nie kłamie. Jestem tu, żeby wam pomóc. Od początku miałem zamiar pomóc wampirom i wilkołakom, ale choć mnie nie znali byli uprzedzeni. Winę ponosi Adler. Nie mogłem się zbliżyć, choćby na krok do szkoły, od razu w pościg za mną wysyłał straż. Nie mieli na celu zabicia mnie, a nakierowane z powrotem do lasu.

Ruszyliśmy do wyjścia z tego potwornego miejsca, przeskakując przez kałuże zwierzęcej krwi zmieszanej z krwią Heydena na środku pomieszczenia, przy krześle.

- Skoro nie mogli ci nic zrobić, dlaczego uciekałeś? Mogłeś z nimi walczyć. – Killiana głos odbił się echem po wąskich ścianach.

- Powiedziałem, że nie mogą mnie zabić, a nie zranić. Jestem potrzebny w planie Adlera, ale jeśli opuszczę las, zabiją mnie nadprzyrodzeni, albo poważnie zranią strażnicy.

- Żadne rozwiązanie, nie jest dobre, więc dlaczego tutaj jesteś? Dlaczego nie opuściłeś tego miejsca?

- Ponieważ miałem nadzieję, że uda mi się pokrzyżować zamiary Adlera i uratować nadprzyrodzonych. Od kond poznałem ciebie wiedziałem, że jest to możliwe. - zwrócił się do mnie.

Uchyliłam drzwi i wyjrzałam na korytarz, rozglądając się na dwie strony. Mój wzrok zdążył się przyzwyczaić do ciemności.

- Pusto. – Stwierdziłam.

Wymknęliśmy się. Całej naszej trójce towarzyszył niepokój, jakbyśmy się natknęli na któregoś z uczniów, Killian wraz ze mną zostalibyśmy w najlepszym wypadku wyrzuceni, a Tristan... Co by się z nim stało? Wróciłby jakby nigdy nic do lasu, a straż postarałaby się jeszcze bardziej, żeby nie postawił choćby jednego kroku w stronę Akademii? A może poznałby gniew Adlera i zostałby zabity? Nikt nie wie, do czego jeszcze może dopuścić się wściekły dyrektor i raczej nie chcę tego sprawdzać.

Po cichu przemknęliśmy przez hol wejściowy, przyhamowując jedynie po to, by wyjść na zewnątrz. Lało jak z cebra. Bez wahania ruszyłam przed siebie, ale po dotarciu na ostatni schodek zatrzymałam się i spojrzałam na chłopaków.

- Może powinniśmy zaczekać na Colina?

- Nie, on dojdzie. – Killiana wzrok utkwiony był w niebo przykryte ciemnymi chmurami, a następnie zwrócił uwagę na kałuże błota tworzącą się w ogrodzie.

- Chodźmy! – podniósł głos, żeby przekrzyczeć odgłos przetaczającego się nad nami grzmotu.

Tristan machnął ręką, zachęcając do ruszenia z miejsca. Pobiegliśmy ścieżką równym tempem, aczkolwiek Killian trochę szybciej, a następnie przez trawę w stronę lasu. Nie słyszałam niczego poza własnym chrapliwym oddechem i szumem deszczu. Chwilę później zobaczyliśmy wśród drzew fikuśną altankę. Była pusta. Już raz w niej byłam, po wypadku samochodowym. Zastanowiłam się przez chwilę.

- Czy my we właściwą stronę biegniemy? – spytałam głośnym, chrapliwym głosem przeszukując ulewę.

- Tak! Pobiegniemy krótszą drogą! – Krzyknął Tristan, wskazując palcem na przód.

Nie zadawałam więcej pytań. Było mi zimno. Potwornie zimno, do nosa zbierał mi się katar, a ręce były tak zimne, że piekły nawet włożone w kieszeni bluzy. Biegłam przed siebie za plecami Tristana, który wyprzedził wampira by pokazać skrót, którego wcześniej nie znałam i zapewne Killian również nie miał o nim pojęcia. Ustałam. Podtrzymałam się kory drzewa i zakaszlałam. Odetchnęłam kilka razy głęboko, wciągając powietrze nosem, a wydychając buzią. Pochyliłam się lekko do przodu, patrząc na czubki przemoczonych butów. Tristan i Killiana również zatrzymaliśmy się pytając, czy wszystko dobrze. Pokiwałam głową, zdyszana nie mogąc wykrztusić słowa. Policzyłam w myślach do trzech, po czym zerwałam się do ponownego biegu, przeskakując przez konary i omijając drzewa.

- Już prawie jesteśmy. – pocieszył Tristan.

Starałam się dostrzec cokolwiek w deszczu, ale niczego podejrzanego nie zauważyłam. Chwilę potem do moich uszu dotarł jakiś warkot, który wydawał się dobiegać z dala, z głębi lasu. Spojrzałam na przyjaciela, ale on kazał mi nie oglądać się za siebie i biec dalej. Wykonałam polecenie.

Continua a leggere

Ti piacerà anche

67.3K 1.8K 24
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
157K 7.3K 41
✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wamp...
854K 47.2K 55
Zrodzona z wilkołaczki i wampira, posiadająca moce czarodzieja i słynny urok syren. Czy da sobie radę w świecie gdzie nikt się nie toleruje? Gdzie ga...
114K 6.6K 63
Jedyny w swoim rodzaju koński zodiak!